Fragment muru wokół gazowni runął w nocy ze środy na czwartek. - Rano pojawili się na miejscu nasi pracownicy, żeby sporządzić protokół. O sprawie poinformowaliśmy też nadzór budowlany i konserwatora zabytków [zbiorniki wpisane są do rejestru - red.] - informuje nas Mariusz Gruza, rzecznik urzędu dzielnicy Wola.
Jak dodaje, mur "najprawdopodobniej zawalił się sam". Prace budowlane wokół rotund wprawdzie trwają, ale prowadzone są znacznie bliżej samych zbiorników niż muru i nie powinny go uszkodzić. - Mamy nadzieję, że właściciel tego terenu podejmie odpowiednie działania - podsumowuje Gruza.
Mur okalający #WolskieKoloseum przestał istnieć. #Wola zawiadamia nadzór budowlany i konserwatora zabytków #Warszawa pic.twitter.com/GfOQpQphdc— K.Strzałkowski (@KStrzalkowski) 28 września 2017
Działka, na której stoją zabytkowe gazownie należy do prywatnego inwestora. W rozmowie z tvnwarszawa.pl właściciele poinformowali, że wiedzą o całej sytuacji. Mało tego. Sugerują, że mur nie przewrócił się sam. - Uważamy, że ktoś musiał mu pomóc - przyznała Justyna Biernacka, jedna ze współwłaścicielek nieruchomości. - Zgłosiliśmy sprawę na policji o możliwości popełnienia przestępstwa lub aktu wandalizmu - dodała.
Zapewnia też, że prace trwające przy zbiornikach na pewno nie miały bezpośredniego wpływu na całą sytuację. - Są prowadzone przy dachu zbiorników - powiedziała.
Dzielnica chce odzyskać rotundy
Wolska gazownia to unikatowy zabytek z XIX wieku. Początkowo należała do miasta, w prywatne ręce została przekazana w 1991 roku. Przejęła ją wówczas fundacja "Wystawa Warszawa Walczy 1939-1945", ale nie na długo. Po pięciu latach organizacja odsprzedała prawo do użytkowania gruntów deweloperowi Marcinowi Biernackiemu. Prywatny inwestor deklarował chęć zagospodarowania budowli, ale przez długie lata plany pozostawały jedynie na papierze.
Obecnie między właścicielem rotund a władzami Woli toczy się spór prawny. W styczniu zarząd dzielnicy zażądał rozwiązania umowy użytkowania wieczystego tak, aby zabytkowe zbiorniki mogły wrócić do miasta. Burmistrz przekonywał, że inwestor - mimo obowiązku, jaki nakłada na niego umowa - nie dba o teren. Przez co wolskie rotundy - zamiast stanowić jedną z głównych atrakcji dzielnicy - stoją zaniedbane i opuszczone.
Spór z inwestorem
Właściciele obiektu szybko odbili piłeczkę. Wystosowali oświadczenie, w który przekonywali, że mają konkretne plany na zagospodarowanie tak zwanego "wolskiego koloseum" i od lat prowadzą postępowania zmierzające do załatwienia formalności. Podkreślali też, że w trakcie "napotykali na szereg torpedujących działań ze strony urzędu miasta".
"Żądanie rozwiązania umowy użytkowania wieczystego jest bezpodstawne, a uzasadnienie dzielnicy nie znajduje potwierdzenia w prawdziwym przebiegu okoliczności" - stwierdzili właściciele.
Ze względu na brak porozumienia obu stron, sprawa trafiła do sądu.
Zniszczony mur wokół wolskich gazowni
kw/pm