Mimo deklaracji ministerstwa kultury, że Muzeum Techniki i Przemysłu zostanie uratowane, rozpoczęły się przygotowania do zwolnień grupowych w placówce. – Trwały rozmowy, ale nie ma żadnych konkretów. Nie możemy dalej brnąć w długi – mówi Piotr Mady, dyrektor muzeum.
Jeszcze w listopadzie Piotr Gliński, wicepremier i minister kultury zapewniał, że cenione Muzeum Techniki zostanie uratowane. Nową placówkę pod nazwą Narodowe Centrum Nauki i Techniki albo Narodowe Muzeum Techniki miały prowadzić wspólnie Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Ministerstwo Rozwoju oraz Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
Jednak na razie niewiele na to wskazuje.
W środę na profilu facebookowym placówki pojawił się wpis informujący o jej likwidacji. Zawierał on komunikat z Federacji Stowarzyszeń Naukowo-Technicznych NOT, która jest właścicielem muzeum:
"W związku z przeciągającymi się negocjacjami z Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego w sprawie utworzenia Narodowego Muzeum Techniki oraz stanowiska Ministerstwa, iż nie zamierza przejąć pracowników, Zarząd Główny FSNT- NOT został zmuszony do rozpoczęcia procedury zwolnień grupowych. Zarząd ma nadzieję, że w styczniu br. negocjacje zostaną sfinalizowane w sposób zabezpieczający Muzeum wraz z pracownikami i wówczas procedura zostanie cofnięta. Zarząd Główny FSNT-NOT z wielkim smutkiem stwierdza, że w roku 2016 po raz pierwszy od 60 lat Muzeum Techniki i Przemysłu NOT nie otrzymało wsparcia finansowego, co było przyrzeczone przy powierzeniu jego prowadzenia przez NOT".
Pracownicy dostają po 300 zł
- Nie możemy dalej brnąć w długi - rozkłada ręce Piotr Mady, dyrektor muzeum. Zadłużenie placówki sięga obecnie 3,5 mln zł. Niemal połowa tej kwoty to zaległy czynsz za wynajem powierzchni w Pałacu Kultury i Nauki. Około 1 mln zł, to należności do ZUS. Reszta to m.in. pensje 72 pracownik zatrudnionych w Warszawie i oddziałach terenowych. - Pracownicy głodują - twierdzi dyrektor.
W ostatnich miesiącach mieli oni wypłacane po 300-500 zł. Udało się spłacić zaległości wynagrodzeniu jedynie do sierpnia 2016 r.
Dlatego właśnie muzeum rozpoczęło procedurę zwolnień grupowych, co oznacza początek jego końca. To potrwa, bo najpierw trzeba poprowadzić negocjacje ze związkami zawodowymi. Ale po ich zakończeniu, czyli pod koniec stycznia albo na początku lutego pracownikom będą wręczane wypowiedzenia.
Ratusz chce współpracować
Oficjalnie ministerstwo kultury zapewnia, że wciąż trwają rozmowy nad utworzeniem nowej placówki.
"Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego wraz z Ministerstwem Rozwoju, Ministerstwem Nauki i Szkolnictwa Wyższego i Naczelną Organizacja Techniczną podtrzymują wolę utworzenia na bazie zbiorów Muzeum Techniki i Przemysłu NOT nowej instytucji kultury – Narodowego Muzeum Techniki w Warszawie" - napisał w mailu do tvnwarszawa.pl Radosław Różycki, rzecznik resortu.
I dodał: "Propozycja współprowadzenia tej instytucji została również skierowana do Prezydent Miasta Stołecznego Warszawy. W zeszłym tygodniu minister Gliński ponownie skierował pismo do Prezydent Miasta st. Warszawy, w którym podtrzymał wolę utworzenia - wraz z władzami Warszawy - Narodowego Muzeum Techniki. Pierwsze pismo w tej sprawie zostało wysłane 7 października 2016 r.".
Co jest w tych pismach? Nie wiadomo. Nie wie tego również Bartosz Milczarczyk, rzecznik ratusza. Wie jedynie, że w przyszłym tygodniu ma się odbyć międzyresortowe spotkanie dotyczące nowej placówki. Na razie jednak ratusz nie dostał na nie zaproszenia.
A gdyby dostał? Jaka będzie oferta miasta przy współtworzeniu Narodowego Muzeum Techniki? Konkretów brak. - Najpierw trzeba usiąść do stołu i zacząć rozmawiać. Dopiero wtedy można mówić o podziale kompetencji, o tym co miasto może zaoferować. Wiodącą rolę w tym procesie powinno jednak mieć ministerstwo kultury - mówi Milczarczyk. - Jesteśmy otwarci i chętni na współpracę - zastrzega.
Są zapewnienia, konkretów brak
Żadnych konkretów nie przedstawia też rzecznik ministerstwa. Radosław Różycki zapewnia jedynie, że minister "aktywnie działa na rzecz systemowego rozwiązania problemu, mimo że nie jest i nigdy nie był stroną w tej sprawie". W dalszej części maila powtarza, że "najlepszym rozwiązaniem byłoby utworzenie Narodowego Muzeum Techniki", co "zapewniłoby stabilność w opiece nad cenną kolekcją".
- My te zapewnienia słyszymy od roku, a konkretów nie ma. Nie wiemy, co się wydarzy i kiedy. Trochę boimy się, że się nie wydarzy. Nie możemy trwać bez finansowania, od 13 miesięcy muzeum żyje bez dotacji. Brnięcie w to jest wręcz nieprzyzwoite - twierdzi dyrektor Mady. - Nadszedł moment, w którym pracownicy nie mają za co żyć, a do muzeum przychodzą kontrole z inspekcji pracy - zdradza.
Konserwator deklaruje ochronę
NOT poinformowała, że porozumienia nie osiągnięto, ponieważ ministerstwo chciało zwolnienia wszystkich pracowników i ponownego zatrudnienia w nowej placówce jedynie części z nich. Zapytaliśmy, czy to prawda, a jeśli tak, to dlaczego? Na to pytanie Radosław Różycki nie odpowiedział.
NOT poinformował też, że gdyby jednak udało się osiągnąć porozumienie, to procedura zwolnień grupowych zostanie wstrzymana.
A co z eksponatami? Barbara Jezierska, wojewódzka konserwator zabytków, zapowiedziała, że chce objąć kolekcję ochroną konserwatorską i wpisać ją do rejestru zabytków.
pm/b
Źródło zdjęcia głównego: Artur Węgrzynowicz / tvnwarszawa.pl