Kupcy z Ursynowa już przygotowywali się do podpisania umowy na dzierżawę pętli przy Benedykta Polaka. Drogowcy liczyli, że handel wyniesie się z terenu, na którym planowana jest budowa obwodnicy. W najbliższym czasie tak się jednak nie stanie. Radni "zamrozili" właśnie podpisanie umowy do końca lutego.
- Na sesji Rady Warszawy złożyłem wniosek o rozszerzenie porządku obrad o informację prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz w sprawie likwidacji pętli autobusowej przy Płaskowickiej na rzecz targowiska – poinformował radny Piotr Guział.
Przypomniał, że w opinii inwestora Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad pętla nie koliduje z budowa Południowej Obwodnicy Warszawy, a zasadności jej utrzymania po połowy ubiegłego roku bronił Zarząd Transportu Miejskiego. Mimo to, zauważa Guział, "pętla została zlikwidowana i trwa procedura wydzierżawienia jej na cele prywatnego targowiska".
I dodał, że na prośbę Platformy Obywatelskiej zgodził się, żeby informacja w tej sprawie została przedstawiona najpierw na komisji infrastruktury 27 lutego. Wiceprezydent Witold Pahl obiecał podczas sesji, że do tego momentu umowa między miastem a kupcami nie zostanie podpisana.
"Ważny jest każdy dzień"
Przypomnijmy, targowisko przy Braci Wagów powinno zniknąć w czerwcu. Wykonawca, firma Astaldi podtrzymuje, że od tego czasu jest gotowy do pracy.
Mimo wielu wątpliwości miasto zgodziło się przenieść bazar na zlikwidowaną pętlę, a umowa miała być podpisana na początku przyszłego tygodnia. Prezes stowarzyszenia dostał już wzór umowy, z którą miał się zapoznać. Teraz okazuje się, że do bazarowej epopei pisany będzie kolejny rozdział, co bardzo niepokoi wykonawcę.
- Teren na którym stoi bazarek "Na Dołku" jest nam potrzebny od końca czerwca 2017 roku – przyznaje rzecznik Astaldi Mateusz Witczyński.
I dodaje, że targowisko stoi w newralgicznym miejscu, gdzie tunel będzie najgłębszy. – Również tędy będzie przebiegała magistrala gazowa. Gdybyśmy mogli pracować, magistrala w dużej części byłaby przebudowana, wprowadzilibyśmy nową organizację ruchu – wyjaśnia Witczyński. - Przy tak dużym kontrakcie ważnym jest każdy dzień - podsumowuje.
85 tysięcy za jeden dzień
O ewentualnym opóźnieniu inwestycji nikt nie chce mówić. Takie kwestie oczywiście są regulowane w umowie między inwestorem a wykonawcą. Za każdy dzień zwłoki w zakończeniu inwestycji Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad może nałożyć na wykonawcę nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych kary. – Jeżeli chodzi o to zadanie, kara za jeden dzień wynosi 85 tysięcy złotych – precyzuje Małgorzata Tarnowska z GDDKiA.
Ale żeby ten paragraf uruchomić, opóźnienie musi wynikać z winy wykonawcy. W tym wypadku nie sposób obciążać winą Astaldi, które deklaruje gotowość do wejścia na plac. Sprawa przenosin przedłużała się z powodu protestu okolicznych mieszkańców oraz kontrowersji związanych ze sposobem przekazania działki.
Handlarze nie chcieli słyszeć o innej lokalizacji. Przez oddaniem pętli długo opierał się Zarząd Transportu Miejskiego, ale pod koniec lipca ogłosił konkurs na dzierżawę. Nie został on jednak rozstrzygnięty z "przyczyn proceduralnych", mimo to ratusz rozpoczął procedurę "wygaszenia stałego zarządu", co w praktyce oznaczało przejęcie terenu.
Chwilę później ogłoszono drugi konkurs na targowisko w tym miejscu. Wygrało go stowarzyszenie, na czele którego stoi radny Platformy Obywatelskiej Piotr Karczewski. To samo, które zarządza bazarem "Na Dołku".
kz/b
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Szmelter, tvnwarszawa.pl