Zeznał, że znajomi wysłali go po alkohol do sklepu. Gdy wracał, potrącił 15-letniego Sebastiana. - Łukasz K. wystraszył się i uciekł z miejsca zdarzenia. Wrócił do znajomych - informuje prokurator Marcin Saduś. Ranny nastolatek zmarł w szpitalu. Po ponad miesiącu poszukiwań zatrzymano sprawcę tragicznego wypadku.
15-letni Sebastian wracał do domu po spotkaniu z kolegami. Potrącił go kierowca samochodu osobowego, który nie udzielił mu pomocy i zbiegł. Chłopaka znalazła mieszkająca nieopodal kobieta, która wezwała pogotowie. Nastolatek zmarł w szpitalu.
Do tragicznego wypadku doszło 27 października około godziny 22 na drodze między miejscowościami Cegielnia Kosewo a Wymysłami (gmina Pomiechówek - red.). Nikt nie widział całego zdarzenia. Sprawcy szukała nie tylko policja, ale też rodzina i bliscy Sebastiana, którzy apelowali o pomoc w jego odnalezieniu za pośrednictwem mediów społecznościowych i ogłoszeń rozwieszanych w okolicy.
Niewiele śladów, zero świadków
Sprawę wypadku początkowo prowadziła Prokuratura Rejonowa w Nowym Dworze Mazowieckim i śledczy z nowodworskiej komendy powiatowej. - W sprawie przesłuchano 50 osób, kilkakrotnie przeprowadzono oględziny miejsca wypadku - podaje Marcin Saduś, rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa Praga.
Po trzech tygodniach sprawę przejęła warszawska prokuratura. - Śledztwo było bardzo trudne, ponieważ w miejscu wypadku było bardzo mało śladów kryminalistycznych. To świadczyło o tym, że kierowca poruszał się bardzo dużym pojazdem. Najprawdopodobniej suv-em z orurowaniem - tłumaczy Saduś. Dodatkowo na podstawie zabezpieczonych nagrań z monitoringu, znajdującego się wzdłuż drogi, na której doszło do zdarzenia, możliwe było określenie koloru auta, ale nie dało się stwierdzić jego marki czy odczytać numeru rejestracyjnego. Nie było też bezpośrednich świadków potrącenia.
W drugiej połowie listopada na warszawskiej Pradze udało się odnaleźć pojazd, którym poruszał się sprawca wypadku. Sprawę komplikował fakt, że nie był on właścicielem terenowej toyoty. Po zabezpieczeniu auta, okazało się, że nie ma na nim znaczących uszkodzeń. - Wyglądały one tak, że właściciel mógł nie zdawać sobie sprawy, że jego samochód brał udział w potrąceniu człowieka, które zakończyło się śmiercią - mówi rzecznik prokuratury.
Dodaje też, że po ustaleniu personaliów kierującego autem podczas wypadku, jego zatrzymanie było kwestią czasu.
Zarzuty za wypadek, ucieczkę i prowadzenie pod wpływem
Łukasz K. został w środę zatrzymany na lotnisku w Modlinie. Właśnie wrócił z pracy w Wielkiej Brytanii. W akcji brało udział pięciu policjantów z Komendy Powiatowej w Nowym Dworze Mazowieckim.
- Dziś prokurator przedstawił mu zarzuty spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, ucieczki z miejsca zdarzenia oraz prowadzenia pojazdu w stanie nietrzeźwości - podaje Marcin Saduś. Według ustaleń prokuratury, zatrzymany nie posiadał prawa jazdy i był wcześniej karany za przestępstwa przeciwko bezpieczeństwu w ruchu drogowym.
Przyznał się do winy
29-latek przyznał się do zarzucanych mu czynów i wyraził skruchę. Jak podaje prokuratura, jego zeznania w dużej części są zbieżne z zebranym w sprawie materiałem dowodowym.
Podejrzany tłumaczył, że w dniu wypadku brał udział w spotkaniu towarzyskim w miejscowości na terenie gminy Pomiechówek i wypił "niewielką ilość alkoholu". Gdy zabrakło trunków, znajomi wysłali go do sklepu. Do potrącenia nastolatka doszło, gdy wracał już z zakupów. - Łukasz K. wystraszył się i uciekł z miejsca zdarzenia. Wrócił do znajomych, którzy prawdopodobnie nie wiedzieli o całym zajściu - mówi Saduś.
Zatrzymanemu grozi od dwóch do dwunastu lat więzienia. Prokurator wystąpił też do sądu o z wnioskiem o trzymiesięczny areszt.
Tragiczny wypadek i poszukiwania sprawcy w reportażu dziennikarzy "Uwagi" TVN
kk//ec