PiS o referendum chce walczyć w sądzie

Mariusz Kamiński na sesji Rady Warszawy / fot. tvnwarszawa.pl
Mariusz Kamiński na sesji Rady Warszawy / fot. tvnwarszawa.pl
- Nie wierzymy osobom, które liczyły i sprawdzały podpisy pod wnioskiem o referendum ws. prywatyzacji SPEC-u. Pójdziemy do sądu - zapowiedzieli w czwartek parlamentarzyści Prawa i Sprawiedliwości.

Na sesji Rady Warszawy, na której ma być głosowany wniosek o referendum w sprawie kontrowersyjnej prywatyzacji, pojawili się m.in. wicemarszałek sejmu Zbigniew Romaszewski z PiS, a także poseł tej partii Artur Górski i kandydat na posła Mariusz Kamiński.

W czasie, gdy trwały wystąpienia radnych, zwołali konferencję prasową, na której zapowiedzieli, że jeśli wniosek zostanie odrzucony, pójdą do sądu.

- Nie dajemy wiary w wyliczenia osób, które sprawdzały podpisy pod wnioskiem - powiedział Kamiński.

Zginęło 6 tysięcy podpisów?

Wcześniej radna Ewa Masny przedstawiła sprawozdanie z pracy komisji, która sprawdzała podpisy. Zdaniem szefa klubu radnych PiS w Radzie Warszawy, Macieja Wąsika podana przez nią liczba podpisów jest o 6 tysięcy niższa, niż własne wyliczenia partii.

Z kolei komisja zarzuciła, że podpisy są często nieczytelne, zawierają błędy lub składane był przez osoby nieletnie albo mieszkające poza Warszawą. Zdarzały się też podpisy osób zmarłych.

Z kolei PiS utrzymuje, że radni odrzucali podpisy, np. dlatego, że ktoś podpisał się "Tomek" zamiast "Tomasz". - Uważam, że komisja powinna jeszcze raz przeliczyć wszystkie podpisy. Jestem przekonany, że jest tam mnóstwo pomyłek. Były przypadki, że odrzucano podpis, bo ktoś podpisał się Tomek a nie Tomasz - powiedział Maciej Wąsik.

RELACJA Z SESJI

ec/roody//mz

Czytaj także: