Państwowy Zespół Ludowy Pieśni i Tańca "Mazowsze" im. Tadeusza Sygietyńskiego obchodzi we wtorek 70-lecie. Koncerty Jubileuszowe odbędą się 6 listopada w Teatrze Polskim im. Arnolda Szyfmana w Warszawie oraz 9 i 11 listopada w Sali Widowiskowej Zespołu "Mazowsze" w Otrębusach.
"Potrafią być swawolni lub sentymentalni, zalotni i zabawni, jedno tylko do czego nie są zdolni, to do tego, by być nudnymi" - napisał o PZLPiT "Mazowsze" krytyk tańca John Martin w recenzji w "The New York Times". Natomiast Jerzy Waldorff, wybitny krytyk muzyczny, nazwał zespół "perłą w koronie Rzeczypospolitej".
Założyli zespół, bo przeżyli wojnę
Założyciele "Mazowsza", kompozytor Tadeusz Sygietyński oraz aktorka Mira Zimińska-Sygietyńska, "w ruinach bombardowanej Warszawy przyrzekli sobie, że jeśli przeżyją wojnę, założą zespół". "Mazowsze" zostało powołane 8 listopada 1948 r. W dekrecie Ministerstwa Kultury i Sztuki polecano Tadeuszowi Sygietyńskiemu zorganizowanie zespołu ludowego, którego "zadaniem miała być troska o tradycyjny repertuar ludowy, oparty na pieśniach, przyśpiewkach i tańcach wsi mazowieckiej i regionalnej tradycji artystycznej" - czytamy w historii, na stronie zespołu. Na jego siedzibę wybrano podwarszawską posiadłość z początku XX wieku. Nazwano ją Karolinem, na cześć żony pierwszego właściciela.
Pierwsze grupy młodzieży z okolicznych miejscowości zaczęły przyjeżdżać do pałacu w Karolinie pod koniec 1948 r. Członkowie zespołu uczyli się tańczyć, śpiewać, odbywali próby. W 1955 r. zmarł Tadeusz Sygietyński i rozważano rozwiązanie zespołu. Wtedy Mira Zimińska-Sygietyńska została kierownikiem artystycznym, a od 1957 r. była już jego dyrektorem - aż do śmierci w 1997 r.
Łączą muzykę, śpiew i taniec w międzykulturowy sposób
Obecny dyrektor zespołu Jacek Boniecki powiedział, że "Tadeusz Sygietyński i Mira Zimińska-Sygietyńska stworzyli zespół, który okazał się wspaniałym zjawiskiem, a jego działalność w krótkim czasie stała się znana zarówno w kraju, jak i w najdalszych zakątkach poza jego granicami". Zdaniem Bonieckiego, "uniwersalny język łączący muzykę, śpiew i taniec, podany w artystycznej formie, był zrozumiały dla odbiorców pochodzących nawet z odległych kręgów kulturowych".
Po śmierci Miry Zimińskiej-Sygietyńskiej pojawiły się opinie, że Mazowsze nie ma racji bytu i że umrze śmiercią naturalną. Tak się jednak nie stało. - Okazało się, że wartości gromadzone w tak pieczołowity sposób i ukazywane przez Mazowsze są dobrem, o które warto walczyć - zaznaczył Boniecki.
Zdaniem dyrektora "Mazowsza" obecnie niezwykle ważnym zjawiskiem jest działalność zespołów ludowych i powstawanie nowych w najmniejszych nawet miejscowościach. To budowanie świadomości, tożsamości i edukacja społeczeństwa.
Folklor wciąż na fali
Muzykolog dr hab. Tomasz Nowak twierdzi, że "Mazowsze" prezentuje romantyczną wizję i podejście do folkloru. Tłumaczy, że co jakiś czas następuje powrót do ideałów romantycznych. - Władza ludowa wykorzystywała stylizację folkloru w nurcie romantycznym w latach 40., 50. i później. Między innymi przez te skojarzenie folkloru z okresem PRL-u, pod koniec lat 80. i na początku 90. nastąpił kryzys ruchu folklorystycznego, a w tym i "Mazowsza". Również upadek dużych przedsiębiorstw, które sponsorowały działalność zespołów folklorystycznych stawiał ich działalność pod znakiem zapytania - dodaje Nowak.
W ocenie eksperta, obecnie "Mazowsze" cieszy się dużym zainteresowaniem. - Sprzyjają temu takie czynniki jak: rok jubileuszowy zespołu, wieloletnia obecność grupy na rynku muzycznym oraz sukces filmu "Zimna Wojna". Obraz nawiązuje do historii zespołu - mówi Nowak. Jego zdaniem pomocna jest też obecność licznych grup folklorystycznych, które wychowują publiczność do odbioru folkloru muzycznego i tanecznego w romantycznej stylistyce widowiskowej.
Ostatnio relacjonowaliśmy 44. kwestę na Starych Powązkach:
Kwesta na Starych Powązkach
Kwesta na Starych Powązkach
PAP/mp/pm
Źródło zdjęcia głównego: Adrian Grycuk / Wikipedia (CC-BY-SA-3.0-PL)