Nie cichnie dyskusja o wykroczeniach rejestrowanych przez kamery instalowane w samochodach i autobusach. Głos zabrała też policja. – Piraci nie mogą czuć się anonimowi – mówi Marek Konkolewski z Wydziału Ruch Drogowego Komendy Głównej Policji.
W sobotę opublikowaliśmy "wyczyny" zmotoryzowanych, które zostały zarejestrowane przez kamery miejskich autobusów. Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać. Wywołani do tablicy kierowcy osobówek zaczęli wytykać wykroczenia autobusiarzom.
"Nie jesteśmy anonimowi"
- Musimy mieć świadomość tego, że gdy popełniamy wykroczenie na drodze, nie jesteśmy anonimowi – powiedział w programie "Wstajesz i wiesz" w TVN24 Marek Konkolewski. Jak dodaje, w samochodach coraz częściej instalowane są kamerki, a pasażerowie mają telefony komórkowe, którymi można robić zdjęcia i kręcić filmy.
- Niech piraci drżą. Nie możemy być obojętni na pseudowyczyny tych, którzy lekceważą elementarne zasady bezpieczeństwa – mówi policjant.
Zgłoś wykroczenie
Cała sprawa ma jednak również drugą stronę. - Problem polega na tym, że nagrywa się ekscesy tylko po to, żeby zyskać popularność w sieci, a ze sprawą nie dzieje się dalej nic – ubolewa Konkolewski.
- Jeżeli jesteśmy świadkiem łamania prawa, trzeba informować o niebezpieczeństwie, trąbić mrugać i ostrzegać innych kierowców, że jedzie wariat. Następnie dzwonimy na 112 i powiadamiamy policję o piracie drogowym. Dopiero wtedy zaczynamy nagrywać – instruuje policjant.
Jak dodaje, coraz więcej osób decyduje się złożyć zawiadomienie o wykroczeniu. Wtedy policjanci oglądają nagranie, sprawdzają czas, miejsce i numery rejestracyjne pojazdu. - Jesteśmy coraz bardziej skuteczni w walce z piratami drogowymi – zapewnia Marek Konkolewski.
wp/b