Apokalipsa, która nie nadeszła w 999 roku, dała nam zabawy sylwestrowe. Trzeba było przecież jakoś uczcić ocalenie. Papieżem był wtedy Sylwester II – zabawy witające kolejny rok zyskały jego imię.
Unicestwienia nie było w roku 1412, które zapowiadał św. Wincenty. Także w roku 2000 nic nam się nie stało.
Czy i tym razem będziemy mieć tyle szczęścia? 21 grudnia to dzień, w którym kończy się 13. cykl kalendarza starożytnych Majów. Każdy z takich cykli miał mieć 144 tys. dni. Pierwszy zaczął się w chwili, gdy - według mitologii Majów - powstał świat, czyli 5129 lat temu.
W inskrypcjach u Majów nikt nie mówił o końcu świata. Jest tylko mowa o końcu cyklu. Czy zatem powinniśmy wierzyć w ich wyliczenia związane z jego końcem?
Odpowiedź poznamy już o godzinie 15. w Centrum Nauki Kopernik. Wtedy rozpocznie się „Koniec świata w planetarium”.
Podczas spotkania, wykorzystując nowoczesną technologię planetarium prof. Maciej Konacki z Centrum Astronomicznego im. Mikołaja Kopernika zabierze nas tam, gdzie giną i powstają światy. Każdy uczestnik otrzyma również „Niezbędnik na koniec świata”. Jego zawartość pozwoli umilić katastrofę, umożliwi przetrwanie kataklizmu, a nawet da szansę odtworzenia życia.
Koniec świata czy koniec sztuki?
O końcu świata będzie również w hali głównej Dworca Centralnego. O godzinie 18 odbędzie się tam pokaz multimedialny, który jest częścią projektu "Koniec Świata! Koniec Sztuki!".
Celem jest zwrócenie uwagi na kończące się… procesu społeczno-kulturowe w świecie sztuki.
W filmie zobaczymy m.in.: Krystynę Jandę, Rafała Bryndala, Tomasza Raczkowskiego i Rafała Ziemkiewicza.
bf//ec