Nagrał strażników miejskich, dostał wezwanie na komendę

Pan Przemysław nagrał interwencję straży miejskiej
Źródło: "Dzień po dniu" TVN24

Nagrał interweniujących strażników miejskich na jednej z warszawskich ulic, mimo że sprzeciwiali się temu sami funkcjonariusze. Straż miejska zarzuca mu teraz, że popełnił wykroczenie, bo używał wulgaryzmów i odmówił pokazania dowodu osobistego.

Pan Przemysław, wracając do domu, zauważył interwencję stołecznych strażników miejskich. Jego zdaniem jedna z osób, wobec których interweniowali funkcjonariusze, wymagała pomocy medycznej.

- Było słychać jak osoba doprowadzana mówi, że nie ma siły siedzieć, bo boli ją noga. Strażnik go na siłę posadził, on się osunął - mówi autor nagrania.

Zobacz też na tvn24.pl.

Mężczyzna przy pomocy tabletu nagrał interwencję funkcjonariuszy. Ci z kolei próbowali go wylegitymować, a następnie jeden ze strażników na chwilę zabrał mu urządzenie, którym nagrywał.

- Chłopcy z dyskoteki. Bardziej ochroniarze niż funkcjonariusze - mówi autor nagrania komentując interwencję strażników.

"Używanie wulgaryzmów"

Kilka dni po zajściu, straż miejska wezwała mężczyznę, by postawić zarzucić mu wykroczenie. Według funkcjonariusza, pan Przemysław odmówił pokazania dowodu osobistego w związku z popełnieniem wykroczenia, którym miało być używanie wulgaryzmów. Autor nagrania stanowczo temu zaprzecza i jako dowód pokazuje swój film.

Tymczasem wydział kontroli wewnętrznej warszawskiej straży wszczął postępowanie wyjaśniające w związku z tą sprawą. Jak tłumaczy Monika Niżniak, rzeczniczka straży miejskiej, nagranie jest szczegółowo analizowane. - Jeśli stwierdzimy, że zostały przekroczone granice przez któregokolwiek z funkcjonariuszy, wtedy zostaną wyciągnięte konsekwencje - zapewnia i przyznaje, jednocześnie, że w nagrywaniu strażników miejskich nie ma nic złego. - Filmować można, ale nie wolno przeszkadzać - podkreśla.

db/

Czytaj także: