Blok komunalny, który powinien być wyburzony już we wrześniu 2010 r., nadal stoi na środku placu budowy południowej obwodnicy Warszawy. Jego mieszkańcy wstrzymują inwestycje, bo nie chcą się zgodzić na wyprowadzkę do proponowanych lokali. Ale ich los jest już i tak przesądzony.
Bloku przy ul. Emaliowej 24 od kilku miesięcy nie powinno być. Wszystko dlatego, że tędy ma przebiegać południowa obwodnica, która musi być gotowa wiosną 2012 r.
Czują się oszukani
Mieszkańcy jednak się nie poddają, choć żyją w warunkach dalekich od ideału. Jak mówią, czują się oszukani przez urzędników.
- Są rodziny, które dwa razy odmawiały przeniesienia. To chyba wynika z tego, że liczyli na lepsze mieszkania. To co proponujemy, to lokale spełniające warunki lokali zamiennych – odpowiada na zarzuty Jerzy Kowaliszyn, z-ca burmistrza Włoch.
W budynku przy ul. Emaliowej na 30 lokali czynsz płaci zaledwie osiem rodzin, rekordzista jest zadłużony na prawie 100 tys. zł.
Ale są tez rodziny, które z czynszem nie zalegają.
- Jedno z mieszkań, które nam zaproponowali było mniejsze od tego, w którym teraz jesteśmu, a tu jest 15 mkw. Drugie miało dwa metry więcej, ale było bez kuchni - żali się jedna z mieszkanek bloku komunalnego.
Jak podkreśla o tym, że ma opuścić blok dowiedziała się tuż przed planowanym wyburzeniem, dokładnie 23 sierpnia 2010 r.
Sprawa już przesądzona
Mieszkańcy jednak mają już niewiele do powiedzenia. Decyzją ministra infrastruktury teren został wywłaszczony, czas na procedurę egzekucyjną, czyli przejęcie budynku w asyście policji. Stanie się to po złożeniu wniosku w tej sprawie u wojewody, który ma wyznaczyć termin przejęcia.
- Gmina nas obarcza winą, za to, że blokujemy budowę, a to nie jest prawda. Gdyby zaproponowali normalne mieszkania w tydzień byśmy się wyprowadzili - przekonuje jedna z mieszkanek.
Filip Chajzer ran/par