Nietypowy finał interwencji na Białołęce. Kiedy policjanci przyjechali do zgłoszenia, okazało się, że mężczyzna w samochodzie ma dwa węże boa. Gady pełzały wewnątrz i - żeby dokończyć interwencję - policjanci musieli wezwać na miejsce wyspecjalizowanych ratowników.
W niedzielę około godz. 20 policja otrzymała wezwanie na ulicę Kupiecką. Zgłaszająca twierdziła, że grozi jej jakiś mężczyzna.
- Ten mężczyzna rzekomo miał też mieć broń, więc na miejsce błyskawicznie pojechały dwie załogi. Nie potwierdziły jednak, że ma on przy sobie broń lub inne niebezpieczne narzędzie - poinformowała Paulina Onyszko z białołęckiej policji.
Kiedy policjanci chcieli skontrolować samochód mężczyzny, okazało się, że wewnątrz pełzają za to dwa węże. - Musieliśmy poprosić o pomoc ekopatrol ze straży miejskiej. Oni jednak odmówili przyjazdu na miejsce, więc zadzwoniliśmy po Służbę Ochrony i Ratownictwa Zwierząt Animal Rescue - przekazała policjantka.
Dodała, że mężczyzna przewoził zwierzęta w odpowiednim kontenerze, ale te przez przypadek wypełzły. - Dzięki interwencji organizacji dokończyliśmy interwencję i ostatecznie nie ujawniliśmy niebezpiecznych narzędzi wewnątrz samochodu - powiedziała.
"Zagrażały ich bezpieczeństwu"
Kiedy na miejsce przyjechali ratownicy z Animal Rescue, okazało się, że pełzające gady to węże boa. - W pojeździe marki Volkswagen należącego do 35-latka policjanci ujawnili dwa węże boa o długości blisko trzech metrów oraz półtora metra. Policjanci nie mogli skontrolować pojazdu, bo węże swobodnie poruszały się wewnątrz auta i zagrażały ich bezpieczeństwu. Volkswagen miał też uszkodzone okna - poinformowali w swoim komunikacie ratownicy.
Węże zostały przebadane przez weterynarza współpracującego z organizacją. - Były w stanie dużego wychłodzenia, miały obrażenia. Obecnie przebywają pod opieką specjalistów z Animal Rescue Polska - doprecyzowali.
Straż miejska wyjaśniła, że nie mogła pomóc, bo nie ma uprawnień do odbierania zwierząt właścicielom. - Jeśli zwierzę jest bezpańskie, wtedy podejmujemy interwencję. Jeśli ma właściciela, nie interweniujemy - wyjaśnił Jerzy Jabraszko ze straży miejskiej.
"Zachowywał się irracjonalnie"
Z kolei zatrzymany przez policję mężczyzna został przewieziony do szpitala. - Zachowywał się irracjonalnie, więc na miejsce przyjechała karetka z ratownikami, żeby ocenić jego stan zdrowia. Ostatecznie postanowili przewieźć mężczyznę do szpitala, żeby otoczyć go specjalistyczną opieką - wyjaśniła Onyszko.
mp/r
Źródło zdjęcia głównego: SOiRZ Animal Rescue