"Mężczyzna z szablą nie stanowi zagrożenia"

fot. TVN Warszawa

fot. TVN Warszawa
fot. TVN Warszawa
Źródło: | Reuters, mtv.com

Mężczyzna trzymając szablę w dłoni, spaceruje po stacji metra. Nikt nie reaguje. Dopiero interwencja reportera TVN Warszawa sprawiła, że mężczyzną zainteresowała się ochrona metra. - On nie stwarzał zagrożenia. Reakcja ochrony była właściwa - ocenia w "Witaj Warszawo" Krzysztof Malawko, rzecznik metra.

- Ochrona metra ma prawo reagować, gdy osoba stwarza zagrożenie. Tu nie było takiej sytuacji - twierdzi Malawko.

Przypomnijmy, na stacji Politechnika Filip Chajzer zauważył mężczyznę w kapturze. Człowiek ten nie skasował biletu i wszedł na stację przez bramki ewakuacyjne. Niósł ze sobą niezabezpieczoną szablę około metrowej długości.

Ochrona zareagowała dopiero po tym, jak zwrócił jej uwagę reporter TVN Warszawa.

- Czy to trochę nie za późno? - dopytywała rzecznika metra Agnieszka Górniakowska, prowadząca "Witaj Warszawo".

- Nie. Musielibyśmy ustawić kamery przy każdej bramce. Gdybyśmy spróbowali wyprosić tego pana ze stacji, mógłby nas oskarżyć o ograniczenie jego swobód obywatelskich - odpowiada Malawko.

Regulamin nie zabrania?

W regulaminie metra nie ma mowy o zakazie wnoszenia szabli. Na teren podziemnej kolejki nie można wnosić np. przedmiotów cuchnących, materiałów wybuchowych, czy przedmiotów o ostrych krawędziach.

- Szabla, którą wniósł pasażer była rekwizytem teatralnym i nie była naostrzona - tłumaczy Malawko. - Policja z posterunku w metrze po przesłuchaniu mężczyzny uznała, że nie ma podstaw do jego zatrzymania i że ma on prawo nosić przy sobie szablę - dodaje.

Policja: był powód do reakcji

- To jak najbardziej powód do reakcji. W tym momencie ja liczyłbym na telefon wykonany pod numer 997 bądź pod numer straży miejskiej, żeby sprawdzić, po co temu człowiekowi w tym miejscu długa broń? – komentuje Mariusz Sokołowski, rzecznik Komendy Głównej Policji.

mjc/par

Czytaj także: