Oprócz dobrze znanych narkotyków takich jak amfetamina, kokaina czy heroina, młodzież sięga coraz częściej po nowe inne substancje zmieniające świadomość.
- To, z jednej strony są leki apteczne i mieszanki tych leków, a z drugiej substancje, które zostały jako scheda po sklepach z dopalaczami, jak chociażby mefedron, którego jest dużo na czarnym rynku i jest łatwo dostępny - tłumaczy Adam Nyk z Monaru.
Powraca problem dopalaczy
Same dopalacze, choć oficjalnie zniknęły wraz ze sklepami, można kupić na czarnym rynku, a także przez internet.
- Teraz nie są to środki kolekcjonerskie, tylko jakieś inne. Sprzedawcy wymyślają im nowe nazwy, które mają ukryć faktyczny sposób ich działania. Można je również kupić na ulicy - tak, jak się kupuje narkotyki - wyjaśnia Nyk.
W piwnicach, szopach i na strychach
I zwraca uwagę, że środki odurzające produkowane są w fatalnych warunkach. - Jeśli opinia publiczna oczekiwałaby, że słowo laboratorium będzie adekwatne do naszych wyobrażeń, że tam jest czysto, sterylnie i wszyscy chodzą w fartuchach, to tak nie jest. Narkotyki robi się w bardzo kiepskich warunkach, w piwnicach, na strychach i w innych miejscach, gdzie nikt nie dba o czystość - opisuje pracownik Monaru.
Jak tłumaczy, producenci czystością nie zawracają sobie głowy. - Tutaj nie chodzi o to, żeby wyprodukować coś, co jest bezpieczne dla organizmu. Chodzi o wyprodukowanie czegoś, co musi działać na organizm - podsumowuje Adam Nyk.
ij/b