Mieszkańcy Woli opracowali multimedialną mapę miejsc, w których w przeszłości znajdowały się zakłady przemysłowe. Twierdzą, że grunt może być tam skażony, dlatego wymaga przebadania.
"Mapa potencjalnych historycznych skażeń gruntu na terenie dzielnicy Wola powstała po tym, jak pojawiły się problemy związane z inwestycjami na ul. Obozowej i ul. Skierniewickiej" - piszą autorzy mapy na swoim profilu na Facebooku.
To sprawy z ostatnich miesięcy. W obu miejscach funkcjonowały kiedyś duże zakłady. Po rozpoczęciu deweloperskiej inwestycji pojawiły się problemy. Przy Skierniewickiej rozchodził się uporczywy smród, którego źródłem były wody gruntowe. Miasto przyznało, że skażona chemikaliami woda trafia do kanalizacji.
Bloki powstają także przy Obozowej, gdzie w gruncie odnaleziono ołów i arsen. Deweloper sugerował, żeby nie zbliżać się do terenu budowy. Okoliczni mieszkańcy obawiali się o zdrowie.
Zajrzeli do przedwojennych informatorów
"Typując lokalizację punktów, gdzie problemy z zanieczyszczonym gruntem mogą się pojawić, korzystaliśmy z przedwojennych informatorów adresowych i publikacji dotyczących przemysłu chemicznego. Mocno podkreślamy, iż aby mieć 100 proc. pewności, czy w tych punktach są zanieczyszczenia chemiczne oraz jaki mają charakter, trzeba przeprowadzić specjalistyczne badania gruntu" – czytamy w opisie mapy.
Dalej przekonują, że ich intencją jest chęć szerzenia informacji dotyczących skażeń wśród obecnych i przyszłych mieszkańców poprzemysłowej dzielnicy.
"Chcemy, aby osoby zainteresowane np. kupnem mieszkania w naszej dzielnicy wiedziały, że warto zapytać inwestora, czy takie badania zostały przeprowadzone. Zwłaszcza gdy dokonują zakupu na etapie tak zwanej 'dziury w ziemi'. Jeśli takich badań nie ma, może się okazać, iż niespodziewanie bardzo przeciągnie się czas realizacji budowy" – twierdzą.
Jak dodają, chodzi także o to, aby mieszkańcy mogli się przygotować na ewentualne niedogodności.
Brakuje rozporządzenia ustawy
Dzielnica zapewnia, że bada grunty miejskie, jeśli pojawia się zagrożenie skażenia. - Nie mamy prawa robić badań na gruntach prywatnych, nie możemy na nie wydawać publicznych pieniędzy – zastrzega Mariusz Gruza, rzecznik prasowy dzielnicy.
Zwraca uwagę, że urząd już półtora roku czeka na rozporządzenie wykonawcze do ustawy prawo ochrony środowiska, które ma precyzyjnie określić, jak działać w sprawie zanieczyszczeń gruntów. - Dopiero po ich wydaniu rozporządzenia samorządy będą wiedziały, jakie badania, jakimi metodami, na jakiej głębokości prowadzić – tłumaczy Gruza.
W tej sytuacji społecznicy postanowili wziąć sprawy w swoje ręce. "Jak pokazują ostatnie zdarzenia, na Woli zmapowanie tych terenów jest konieczne. Nie czekamy więc na ministerstwo ani na miasto - sami tworzymy taką mapę" – piszą.
b/r
Źródło zdjęcia głównego: Google