Dostała ją, kiedy - jak przyznaje Wanda Traczyk-Stawska - ze wstydem musiała oddać broń. Maskotka jest z nią do dziś. Znaleziony pluszak ma na imię Pan Peemek, od skrótu PM, czyli pistolet maszynowy.
Walczyła w Powstaniu Warszawskim jako strzelec, łączniczka i jako jedna z niewielu kobiet - z bronią w ręku. Działała pod pseudonimem "Pączek" w Oddziałach Osłonowych Wojskowych Zakładów Wydawniczych. Brała udział między innymi w walkach o utrzymanie elektrowni na Powiślu. 6 września została ciężko ranna w starciach na Smolnej.
Ona była wtedy piękna
- Kiedy przyszło nam kapitulować i każdy z nas był nieszczęśliwy już samym faktem, że przeżył i musi teraz ze wstydem oddać broń. A ja już szczególnie, bo tak o tę swoją broń dbałam i się do niej przywiązałam, to chłopaki poszli gdzieś i przynieśli mi tę małpę. Ona była wtedy piękna. Nazwali ją Peemek - opowiada Traczyk-Stawska w materiale przygotowanym przez stowarzyszenie Głos Bohatera.
Nazwa nie była przypadkowa. Pochodziła od skrótu PM - czyli pistolet maszynowy.
Z Peemkiem na plecaku kilkunastoletnia wtedy Wanda poszła oddać broń. - Ja z tą małpą wyszłam. To była bardzo śmieszna scena - przyznaje po latach.
- Oddawaliśmy Niemcom taką broń, którą na nich zdobyliśmy. Żeby im pokazać, ile mamy broni i ja szłam z ta małpą na plecaku i miałam pistolet, który dostałam od Zdziśka Wrony pierwszego dnia powstania -wspomina dalej łączniczka.
Pistolet, jak sama przyznaje, nie był najlepszy. - Taki jak kowboje mają na filmach, bębenkowy, "jedenastka". Jednym słowem stary grat, z tamtej wojny, pierwszej - dodaje.
- I jak ja oddawałam broń, to Niemiec, bo nas salutowali (…) spojrzał na moją gębę i na tę małpę, miał tak głupią minę. Bo to dorosły mężczyzna i z takimi pętakami, jak ja i taką bronią, jaką ja mu oddawałam… - opowiada Traczyk-Stawska.
Peemek, choć trochę zniszczony i poszarpany, jest z panią Wandą do dziś.
Niewola niemiecka
Po kapitulacji powstania Traczyk-Stawska trafiła do niewoli niemieckiej. Była jeńcem Stalagu IV B, Stalagu IV E oraz Stalagu VI C. Po wojnie wróciła do Polski, ukończyła studia psychologiczne i pracowała z dziećmi upośledzonymi.
Od 1947 roku zajmowała się również odszukiwaniem mogił powstańczych. Była inicjatorką opieki nad cmentarzem Powstańców Warszawy na Woli oraz współinicjatorką ustanowienia przez Sejm w 2015 roku Dnia Pamięci Cywilnej Ludności Powstańczej Warszawy. Pełni funkcję przewodniczącej Społecznego Komitetu ds. Cmentarza Powstańców Warszawy przy Światowym Związku Żołnierzy Armii Krajowej.
Honorowa obywatelka
W czerwcu, decyzją Rady Warszawy, Wanda Traczyk-Stawska uzyskała tytuł Honorowego Obywatela m. st. Warszawy. O jej dokonaniach mówił na posiedzeniu m. in. poseł Platformy Obywatelskiej Michał Szczerba. - Misja pani Wandy nie skończyła się z chwilą kapitulacji powstania, ale była kontynuowana przez następne 70 lat. Celem jej życia było przywrócenie w świadomości warszawiaków i całego kraju wiedzy o ludności cywilnej w okresie powstania - podkreślał.
Przypomniał też, że dzięki determinacji Traczyk-Stawskiej Sejm jednogłośnie we wrześniu 2015 roku ustanowił 2 października Dniem Pamięci o Cywilnej Ludności Warszawy. - Niewiele jest osób, które mogą nas wszystkich łączyć i zasługują na tak szczególny szacunek warszawiaków - stwierdził.
Oficjalne wręczenie tytułu honorowego obywatela odbędzie się w poniedziałek 31 sierpnia, na nadzwyczajnej sesji rady na Zamku Królewskim.
"Może przyjdzie jakiś harcerz i przeczyta?"
Podczas ubiegłorocznych obchodów rocznicy Powstania Warszawskiego Wanda Traczyk-Stawska miała kłopot z odczytaniem przemówienia z kartki. - Może przyjdzie jakiś harcerz i przeczyta, bo nie widzę. Na ochotnika, chłopcy! - zawołała w pewnym momencie. Dawnej łącznice pomógł... prezydent Andrzej Duda:
Pomógł prezydent
kw/mś/jb