Legia Warszawa nie zachwyciła, ale i tak jest jedną nogą w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Mistrzowie Polski w pierwszym meczu IV rundy eliminacji pokonali na wyjeździe półamatorskie Dundalk 2:0 i teraz tylko katastrofa mogłaby sprawić, że to Irlandczycy sforsują bramy piłkarskiego raju.
Legia była zdecydowanym faworytem tego dwumeczu. Dundalk to teoretycznie najsłabszy zespół, jaki kiedykolwiek grał na tym etapie eliminacji Ligi Mistrzów. Jego współczynnik UEFA to 2,590 - niższego nie miał nikt wcześniej.
Według transfermarkt.de tylko trzy kluby naszej I ligi mają piłkarzy wartych mniej niż Irlandczycy. Na te wyceny należy oczywiście patrzeć z lekkim dystansem, ale jednak to, że aż 36 (bo jeszcze pięć klubów II ligi plus oczywiście 16 Lotto Ekstraklasy) naszych zespołów na papierze posiada piłkarzy wartych więcej niż półamatorzy z Wysp, jasno obrazowało, kto w tej rywalizacji musi, a kto tylko może.
Hasi postawił na swój zaciąg
Zdawał sobie z tego sprawę Besnik Hasi i po raz pierwszy wystawił w wyjściowej jedenastce Thibaulta Moulina, Vadisa Odjidję-Ofoe i Steevena Langila. W założeniu sprowadzony na jego życzenie tercet miał zapewnić wysoki poziom kreatywności drugiej linii warszawian.
Z tych planów niewiele wyszło. Pierwsi dwaj byli bardzo mało widoczni, z francusko-belgijskiego tercetu dobrze prezentował się tylko Langil, który kilka razy bardzo groźnie dośrodkowywał w pole karne rywala. Raz metr od słupka huknął zza linii pola karnego Michał Kucharczyk i to właściwie było wszystko, co pokazali do przerwy mistrzowie Polski. Pierwsza połowa bez celnego strzału z którejkolwiek strony.
Jedna sytuacja odmieniła mecz
Dziesięć minut po zmianie stron szczęście uśmiechnęło się do warszawian szczęście. Po akcji Nemanji Nikolicia piłka trafiła do Langila, którego lecące w bramkę uderzenie zablokował ręką Andy Boyle. Sędzia Deniz Ayetkin podyktował karnego, którego na gola pewnie zamienił Nikolić.
To niezwykle cenne trafienie zmieniło przebieg spotkania. Legia zaczęła grać pewniej i łatwiej przedostawała się pod bramkę rywali. Dwa razy w ich "szesnastce" szalał Kucharczyk, ale najpierw jego strzał obronił Gary Rogers, a później w trudnej sytuacji z dużymi problemami zatrzymali go obrońcy.
Irlandczycy grali już w zasadzie tylko długą piłką, ale niewiele im to dawało. Legioniści nie dawali napastnikom do nich dochodzić, a dośrodkowania w pole karne pewnie wybijali Igor Lewczuk i Michał Pazdan.
Po dwumeczu?
W ostatniej minucie doliczonego czasu gry Tomasz Jodłowiec świetnie znalazł w polu karnym rezerwowego Aleksandara Prijovicia. Ten przerzucił piłkę podcinką nad bramkarzem i strzelił gola, który chyba rozstrzygnął losy tego dwumeczu.
Zespół Hasiego po raz kolejny nie zachwycił, ale po ostatnim gwizdku sędziego liczyć się będzie tylko wynik. A ten przed rewanżem jest znakomity i tylko jakiś kataklizm mógłby sprawić, że za tydzień przy Łazienkowskiej nie będzie można celebrować awansu do Ligi Mistrzów 2016/17.
Dundalk FC - Legia Warszawa 0:2
Bramki: Nemanja Nikolić (56 - karny), Aleksandar Prijović (90+3).
Żółte kartki: Chris Shields, Andy Boyle - Vadis Odjidja-Ofoe, Adam Hlousek.
Dundalk FC: Gary Rogers - Sean Gannon, Patrick Barrett, Andy Boyle, Dane Massey - John Mountney (64. Ronan Finn), Stephen O`Donnell, Chris Shields (77. Robert Benson), Patrick McEleney, Daryl Horgan - David McMillan (79. Ciaran Kilduff).
Legia Warszawa: Arkadiusz Malarz - Łukasz Broź, Michał Pazdan, Igor Lewczuk, Adam Hlousek - Steeven Langil (88. Michaił Aleksandrow), Tomasz Jodłowiec, Vadis Odjidja-Ofoe (76. Michał Kopczyński), Thibault Moulin, Michał Kucharczyk - Nemanja Nikolić (83. Aleksandar Prijović).
iwan