- Widzę, że jeszcze niewiele zrobione - zagaduję rano trzech mężczyzn stojących przy oknie w niewielkim pokoju w Pałacu Kultury.
- Człowieku, my już to nowe okno po schodach wnieśliśmy - odpowiadają z mieszanką dumy własnej i politowania dla mojego dyletanctwa. Bo jedno okno waży 240 kilogramów.
Jesteśmy w pokoju 2518. Jak łatwo się domyślić na 25. kondygnacji. Kiedyś wbiegłem na 30. piętro PKiN, ale nie z oknem, tylko z małą kamerą. A i tak nie było łatwo. Nabieram więc respektu do chłopaków i dopytuję o procedury bezpieczeństwa.
- Mamy uprząż i przyczepiamy ją do grzejnika. Gdybym wypadł, zawisnę na radzieckiej rurce. Nie boję się. Sam prezes naszej firmy sprawdził, że to wystarczające rozwiązanie - odpowiada ten, który stoi na parapecie i wykuwa starą ramę okienną.
Jeśli wierzyć monterom, prezes wyskoczył z okna i zawisł na linie przyczepionej do instalacji grzewczej, żeby udowodnić, że jest bezpiecznie.
Jeden dzień tyrania
Zanim trzech panów zacznie wykuwać zużytą, oryginalną ramę z lat 50., fabryka w Suwałkach produkuje nowe okno. Trwa to 6-7 tygodni. Robota na miejscu - jeden dzień.
- To konstrukcja finalnie składana w pokoju, w który wymieniane jest okno. Niestety ościeżnica jest tak duża, że nie sposób przewieźć jej windą w całości. Musi być wnoszona w elementach, po schodach. Potem skręcamy ją na miejscu i dopiero instalujemy - mówi Sławomir Babiński kierujący robotami przy wymianie okien w PKiN.
Wszystkie prace są prowadzone od wewnątrz budynku. Z zewnątrz robotników zabezpieczają trzy pręty instalowane w poprzek dziury po oknie. No i ta lina przyczepiona do kaloryfera.
Kontrakt na lata
Do wymiany są 872 okna. Teoretycznie inwestycja trwa od roku, ale dopiero teraz ruszyła na dobre. Ma się skończyć w 2021 roku.
- Wymieniamy około 150-200 okien rocznie. Spośród wszystkich, które zostaną wymienione około 150 przejdzie renowację, reszta będzie nowa - mówi Rafał Krzemień, prezes zarządu PKiN.
Renowacja dotyczy przede wszystkim stolarki w niższych partiach Pałacu, w aulach. Są tam okna skrzynkowe - złożone z dwóch par skrzydeł. Robotnicy zdejmują je, a potem odnawiają w warsztacie. Czasami wykorzystywane są elementy odzyskane ze starych okien na wyższych piętrach budynku, czyli tam gdzie jest stolarka jednoramowa z ościeżnicą imitującą okno skrzynkowe.
- To ciężka robota, ale daje dużo satysfakcji, bo okno po renowacji wygląda tak, że ktoś inny niż fachowiec nie pozna, że nie jest nowe - cieszy się Babiński.
Prezes PKiN zapewnia, że prace są prowadzone pod kontrolą konserwatora zabytków. - Efekt ma być taki, że dla obserwatora z zewnątrz nic się nie zmieni, Pałac będzie wyglądał dokładnie tak samo, jak przed inwestycją - mówi Krzemień.
Sosnowe oszustwo
- Co ma dać ta wymiana? - pytam.
- Szacujemy, że po inwestycji około 20 procent energii cieplnej będzie zaoszczędzone w porównaniu ze stanem sprzed. Nowe okna ze specjalnymi szybami mają być zimą cieplejsze, latem ograniczać przenikanie promieni słonecznych - wyjaśnia Rafał Krzemień, prezes PKiN.
Robotnicy wyjmują wielką ramę z okna odsłaniając grube pałacowe mury. Stara ościeżnicę można pociąć, więc na szczęście zmieści się w windzie. Gruby brzeszczot będzie do wyrzucenia po jednym dniu pracy. Ale na razie wykonuje pierwsze cięcie, po którym prezes odkrywa radzieckie oszustwo. Stara rama nie jest z litego drewna dębowego. Na wierzchu widać co prawda dąb, ale to 2-3 centymetrowa okładzina. Wewnątrz okno jest sosnowe.
- Wiadomo, że wtedy kombinowano przy budowach jak się dało - komentuje z przekąsem Krzemień.
A kiedy czyszczenie Pałacu?
Nowa stolarka będą bardziej szlachetna. Produkowana jest z litego dębu, a to nietania przyjemność. Cała inwestycja okienna przewidziana jest na 13 milionów złotych brutto; na tyle opiewa umowa z wykonawcą. Wydawać się więc może, że zwycięzca przetargu złapał kurę znoszącą złote jajka.
- Gdzie tam! Takie kontrakty realizuje się z innych przyczyn. Zarabiamy na tym niewiele, za to Pałac będzie dobrze wyglądał w katalogu. No i produkujemy te wielkie okna głównie zimą, kiedy jest przestój - słyszę od pracownika firmy wymieniającej stolarkę.
Wielkie okna mają 2 metry szerokości i prawie 2,5 wysokości. Każda szyba - 16 milimetrów grubości. To rozmiary powtarzalne, ale nie jedyne wykorzystane przez budowniczych Pałacu. - Mamy 9 różnych rodzajów okien - wyjaśnia prezes Krzemień. - Wszystkie będą odtworzone na idealne podobieństwo oryginałów, ale na razie robimy te 900 sztuk z wyższych części Pałacu Kultury. Reszta będzie oddzielnym zadaniem inwestycyjnym, które planujemy na czas po 2021 roku.
Okna mają nie zmienić wyglądu PKiN, ale w planach jest coś, co na wizerunek centrum Warszawy wpłynęłoby znacząco. - Rozważamy możliwość wyczyszczenia i zaimpregnowania Pałacu Kultury tak, żeby osiągnąć pierwotny kolor z lat 50. A przypominam, że to był budynek prawie biały - mówi Rafał Krzemień.
Marcin Chłopaś