Dzień zaprzysiężenia Hanny Gronkiewicz-Waltz to ważna data także dla jednego z jej największych krytyków. Michał Pretm, twórca najbardziej znanego polskiego watchdoga także zaczyna drugą kadencję, choć przez moment myślał już o rezygnacji.
- Czas na inne hobby - zapowiedział na Twitterze w dniu wyborów autor strony HGW-Watch.pl, bloger z żelazną konsekwencją punktujący prezydent stolicy Hannę Gronkiewicz-Waltz. - Na dzisiaj perspektywa 4 kolejnych lat przyglądania się tej administracji to dla mnie za wiele - dodał.
Wywołał burzę komentarzy. O dalszą działalność pytała go między innymi słynna blogerka Kataryna. Dlaczego? Michał Pretm od czterech lat obserwuje i opisuje na swoim blogu każdy ruch Hanny Gronkiewicz-Waltz. Sprawdza, czy decyzje prezydent są zgodne z jej obietnicami, ale nie tylko. Bezlitośnie ocenia potknięcia władz miasta i samorządowców, ze wskazaniem na tych z Platofrmy Obywatelskiej.
Jego strona to najbardziej znany polski watchdog - blog patrzący władzy na ręce.
Podejrzany o PiS
- Istnieje realna groźba powrotu tzw. "Układu Warszawskiego". Właśnie dlatego postanowiłem założyć ten blog i w miarę jak czas pozwoli wypełniać go wiadomościami o "dokonaniach" HGW i platformersów - tak pisał w swojej pierwszej notce 27 listopada 2006 roku. Nieufnie odniósł się też do mediów, z których później - jak się okazało - będzie chętnie korzystał. Z wzajemnością.
Dziś - choć wciąż pisze równie ciętym językiem - chce być postrzegany jako społecznik. Deklaruje bezpartyjność, ale kim jest, opinia publiczna nie wie. Nie wiadomo nawet, czy Michał Pretm to jego prawdziwe imię i nazwisko. Przedstawiciele ratusza wprost mówili, że podejrzewają go o związki z PiS. Teraz postawienie takiej tezy jest trudniejsze - "ofiarami" krytyki Pretma padają także członkowie warszawskiego Prawa i Sprawiedliwości.
Ludzie Hanny Gronkiewicz-Waltz szukali blogera także wśród pracowników urzędu. Nie znaleźli.
Uczyć nieufności
Na pytanie o swoją misję odpowiada: "Uświadamiać". - Jeżeli udało mi się przekonać choć kilka osób, że obietnice wyborcze polityków należy przypominać regularnie i anlizować ich działania w odniesieniu do tych obietnic, zwrócić uwagę na to, jak wydawane są miejskie pieniądze, wtedy uznałbym to za sukces - mówi w internetowym wywiadzie, który przeprowadziłam z nim dla tvnwarszawa.pl.
Zdecydowałam się pozostawić internetową formę naszej rozmowy. To przecież środowisko naturalne twórcy najbardziej znanego watchdoga.
Milena Zawiślińska
Zapis internetowego wywiadu z twórcą bloga hgw-watch.pl
me: Dzień Dobry.
michalpretm: Witam Pani Mileno.
me: Czytałam podsumowanie działalności na Pańskim blogu. Sporo pracy: 2 tysiące notek w 4 lata. Ile to godzin dziennie, spędzonych na śledzeniu poczynań prezydent Warszawy?
michalpretm: Średnio zaangażowanie w ciągu dnia oceniam na dwie, może trzy godziny. Oczywiście nie każdego dnia, bo na przeglądanie niektórych dokumentów np. przed następną sesją rady miasta poświęcałem więcej czasu w weekendy. Kluczowe w tym monitoringu jest korzystanie z takich narzędzi jak czytnik RSS, który ułatwia otrzymywanie najnowszych informacji dotyczących działań Ratusza, plus oczywiście Biuletyn Informacji Publicznej z jego rejestrem zmian.
me: Częściowo już Pan odpowiedział na moje następne pytanie, ale może zatrzymajmy się na chwilę właśnie na tym śledzeniu informacji. Skąd ta wiedza i z jakich źródeł informacji Pan korzysta?
michalpretm: Rozpoczynam od przejrzenia aktualności w mediach lokalnych, takich jak TVN Warszawa. Do tego używam Google News do wyszukiwania artykułów w których znajdują się takie frazy jak np. "gronkiewicz", "prezydent Warszawy". Większość źródeł informacji jest ustawionych w czytniku RSS, co umożliwia mi zapoznanie się z informacjami w jednym miejscu, nie tylko na komputerze, ale też w telefonie.
Do tego dochodzą informacje z dokumentów wygenerowanych przez Ratusz, głównie z Biuletynu Informacji Publicznej np. ostatnie przetargi, interpelacje radnych, zarządzenia prezydenckie. I od czytelników otrzymuje też informacje do poczytania.
me: A jakieś "wtyczki" w ratuszu?
michalpretm: Moim założeniem jest przedstawianie tych informacji, co do których jest podstawa, albo w oficjalnych dokumentach, wcześniejszych wypowiedziach urzędników czy doniesieniach medialnych. Nie jest to wiedza tajemna, pozyskana od informatorów w Ratuszu.
me: Nazwałby Pan siebie opozycją?
michalpretm: Nie jestem opozycją, w tym sensie, że nie jestem członkiem żadnej partii politycznej i nie kandydowałem w wyborach. Z drugiej jednak strony na pewno rolą opozycji jest monitorowanie działań Ratusza i punktowanie rzeczy co do których są wątpliwości i kontrowersje np. niezrealizowane obietnice wyborcze czy temat prywatyzacji SPECu, więc ten element na HGW Watch występuje.
Rolą opozycji jest też przedstawianie własnego programu i propozycji. W swoim skromnym zakresie przedstawiłem propozycje dotyczące otwartości i przejrzystości Ratusza, ale to nie wystarczy do tego, aby być opozycją.
me: Ratusz zarzucał Panu przynależność do PiS. Ma Pan "sympatię" wśród ugrupowań politycznych?
michalpretm: Nie należę do żadnej partii politycznej.
me: Do czego zmierzam: krytyka poczynań prezydent to jedno, ale własnych pomysłów jest na blogu mniej. Było ich kilka, ale w zasadzie nie proponuje Pan nic w zamian. W czasie wyborów Hanna Gronkiewicz-Waltz miała kontrkandydatów, ale czy poważnych? Czesław Bielecki wyraźnie pokazał, że jego plan dla miasta powstał w bardzo krótkim czasie. Zastanawiam się, czy widzi Pan, jako znawca samorządu, jakąś alternatywę dla rządów Hanny Gronkiewicz-Waltz?
michalpretm: Aktualnie mamy sytuację, w której opozycja jest osłabiona złym wynikiem wyborczym i trudno przewidywać co będzie w roku 2014. W roku 2006 kontrkandydaci HGW nie zabierali głosu w sprawach warszawskich. Tym razem dwójka kandydatów, która moim zdaniem prowadziła najciekawsze kampanie czyli Czesław Bielecki i Katarzyna Munio, zapowiada monitoring ratusza. To może być początek ciekawej dyskusji o Warszawie, nie tylko w czasie kampanii wyborczej. Na pewno tworzenie alternatywy dla rządów Platformy w Warszawie wymaga projektu długoletniego.
Celem projektu HGW Watch jest po pierwsze monitoring i archiwizacja obietnic wyborczych. Jako jedna osoba mam mniejsze możliwości zastąpienia roli opozycji i składania wielu alternatywnych propozycji. Jednak z drugiej strony opisywanie pewnych wydatków np. promocyjnych w dzielnicach i na dzielnicowe publikacje, było wskazywaniem na obszary możliwych oszczędności. To samo dotyczy przyrostu biurokracji, który było opisywany na bieżąco np. przy okazji tzw. zamrożenia etatów, gdzie pomimo deklaracji poszukiwano nowych urzędników. Do tego dochodzi obszar przejrzystości i wskazywanie, jakie informacje Ratusz powinien publikować, aby umożliwić mediom lokalnym lepszy monitoring. Jeżeli opisuje opóźnienia w jakimś projekcie to dlatego, że uważam go za istotny dla miasta.
me: Wydaje mi się, wracając do Pana blogowej działalności, że urzędnicy i dziennikarze trochę się do niej przyzwyczaili. Może to mylne wrażenie, bo tradycji powoływania się na hgw-watch.pl jako na źródło nie ma. Dziennikarze korzystają z Pana wiedzy, piszą do Pana?
michalpretm: Od czasu do czasu zdarza mi się rozmawiać z dziennikarzami, czasem przy okazji opisywania projektu HGW Watch. Odnośnie powoływania się, lub nie, na źródło: jeżeli przygotowuję jakieś zestawienie np. podsumowanie liczby interpelacji i zapytań dla poszczególnych radnych w całej kadencji, które następnie jest wykorzystywane przez inne media, to z mojej strony nie ma problemu. Są to dane ogólnie dostępne.
me: Ale nikt nie śledzi ich tak systematycznie, jak Pan. To ewenement nie tylko w Warszawie ale i w kraju. Najmocniejszy watchdog. Działanie wymagające determinacji. Te godziny spędzone w internecie na śledzeniu dokumentów to tylko hobby czy chce Pan coś zmienić, osiągnąć?
michalpretm: W ciągu tych czterech lat monitorowanie pracy warszawskiego samorządu stało się hobby z objawami uzależnienia :)
Dla mnie o wiele ciekawsze od polityki krajowej są np. podsumowania po wyborach do rady dzielnicy Ursynów publikowane w lokalnych tygodnikach. Mam nadzieję, że poprzez opisywanie lokalnej polityki, komentowanie działań przykładowo Rady Warszawy i ciągłe przypominanie obietnic wyborczych, udało mi się przekonać kilka osób, że warto takimi sprawami interesować się nie tylko co cztery lata, przy okazji wyborów samorządowych.
me: Zaglądałam do podsumowania czterech lat hgw-watch.pl i chyba to, co Pan napisał o swoich motywacjach, to nie wszystko... Przecież nasłał Pan na miejską spółkę Urząd Zamówień Publicznych, a na ratusz - pośrednio - NIK. To już bardziej jak walka. O co?
michalpretm: W obu wymienionych sytuacjach nie było lepszych instytucji kontrolnych do wyjaśnienia tych spraw. W przypadku tzw. ustawianych konkursów, NIK potwierdził, że ograniczono zasadę konkurencyjności przy formułowaniu kryteriów naboru i otwartości procedur rekrutacyjnych. Kontrola została podjęta kiedy media opisywały te przypadki.
Jeżeli chodzi o przetarg na limuzynę dla szefa Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania niektórzy czytelnicy sugerowali od razu zainteresowanie sprawą Urzędu Zamówień Publicznych. Podjąłem taką decyzję dopiero wtedy, kiedy rozstrzygnięcie przetargu potwierdziło wcześniejsze zastrzeżenia i zauważyłem, że nikt tą sprawą się nie interesował. Kontrola UZP wykazała, że naruszono zasadę uczciwej konkurencji i zasadę równego traktowania wykonawców. Jeden wyjątkowy przypadek na cztery lata i jeżeli można to nazwać walką, to o wyjaśnienie tych zastrzeżeń.
me: Szczegółowo opisywał Pan nieprawidłowości w konkursach i zatrudnianie urzędników mimo zapewnień, że zatrudnień nie będzie. Ale nie udało się żadnego zwolnić. Traktuje Pan to jako porażkę?
michalpretm: Jestem zawiedziony i uważam to za porażkę, że nie wyciągnięto konsekwencji w sprawie nieprawidłowości przy konkursach i z łatwego sposobu, w jaki ta sprawa została odsunięta na bok. Warto pamiętać o tym, że nie tylko NIK czy lokalne media krytykowały ratusz, ale również w raporcie Antykorupcyjnej Koalicji Organizacji Pozarządowych poświęcono tej sprawie miejsce, wskazując to jako przykład nieprzestrzegania procedur.
me: Mimo że urzędnicy niechętnie przyznają, że czytają Pana bloga, to nie są bezczynni. Kiedyś próbowali odkryć Pana tożsamość. Pojawiały się też domniemania, że jest Pan pracownikiem ratusza. Nie każdy śmiertelnik potrafi poruszać się po miejskim BIP-ie. Udało się urzędnikom coś ustalić? I jak to jest z pracą w ratuszu?
michalpretm: Nie pracuję w ratuszu, a ponieważ o pierwszej kontroli wewnętrznej w tej kwestii media informowały ponad trzy lata temu, jestem przekonany, że urzędnicy zdążyli przekonać się o prawdziwości tego stwierdzenia dawno temu :) Ciekawa uwaga dotycząca BIP. Faktycznie nie jest on najprzyjaźniejszym narzędziem i nie zawiera wielu kluczowych informacji. Mam wrażenie, że dobrze by zrobiło wszystkim (mediom i mieszkańcom), gdyby był łatwiejszy w użyciu.
me: Niektórych dziennikarzy odstrasza, mieszkańców także. Często przydaje się pomoc samych urzędników.
michalpretm: Dokładnie tak, choć wracając od dyskusji o narzędziach, kanały RSS w Biuletynie Informacji Publicznej są całkiem przydatne i powinny dziennikarzom ułatwić pracę.
me: A zdradzi Pan naszym internautom, czym się zajmuje na co dzień?
michalpretm: Nie mieszam pracy zawodowej z hobby, dlatego pozostawiłbym to pytanie bez odpowiedzi.
me: Po 4 latach prowadzenia bloga jest satysfakcja, poczucie, że to była "dobra robota", jak piszą internauci u Pana w komentarzach, czy raczej rezygnacja i zmęczenie?
michalpretm: Satysfakcja jest wtedy, kiedy wiem, że trochę osób zajrzało na stronę "gronkiewicz.pl - wersja odzyskana", gdzie umieściłem program wyborczy Pani Prezydent, aby każdy sam, bez komentarza ze strony HGW Watch, mógł przeczytać co obiecano cztery lata temu.
Pewną satysfakcję, osobistą, miałem z tego, że w przypadku tych wyborów, dzięki zainteresowaniu samorządem, podjąłem decyzję o głosowaniu na kandydatów, których najpierw "sprawdziłem". Tzn. wcześniej przejrzałem ich strony internetowe (założyłem, że nie zagłosuje na kogoś kto nie posiada strony www lub inne aktywności w internecie), przeczytałem ich program, interesowało mnie co robili w kampanii. I polecam takie ćwiczenie wszystkim głosującym, bo wtedy wybór jest świadomy. Trochę zmęczenia materią też występuje.
me: Zmęczenie prowadzeniem bloga widać to było na Twitterze, dlatego na koniec chciałam zapytać o dalsze losy hgw-watch.pl. Podjął już Pan decyzję co dalej? "Uzależnienie" od samorządu będzie silniejsze od zmęczenia? Czy jedyny w swoim rodzaju blog zniknie? A może wakacje?
michalpretm: Dałem sobie jeszcze trochę czasu na podjęcie decyzji, ale z uzależnieniami jest trochę trudno, żeby je rzucić z dnia na dzień. Szczególnie będzie to trudne, ponieważ następne cztery lata w warszawskim samorządzie będą jeszcze ciekawsze niż poprzednia kadencja i nie zabraknie rzeczy do monitorowania: przygotowania do Euro 2012, organizacji samej imprezy i następnie porównanie obietnic z 2007 r. z inwestycjami zrealizowanymi, trudna sytuacja miejskiego budżetu w następnym roku i konieczne oszczędności, praca Rady Warszawy przy bezwzględnej większości Platformy i dwóch opozycyjnych partiach, sytuacja po wyborach na Ursynowie, czy losy planu zagospodarowania pl. Defilad. Byłoby trudno o wakacje :)
me: Plan na najbliższe 4 lata jest bardzo ambitny. Niezła konkurencja dla dziennikarzy :)
michalpretm: Nie postrzegam tego jako konkurencji dla dziennikarzy, często korzystam z ich pracy (odwołując się do źródła), polecam materiały, które mnie zainteresowały, także te z portalu tvnwarszawa.pl, ale tematów nie zabraknie dla nikogo zainteresowanego.
Źródło zdjęcia głównego: | www.radio.cz