- Na placu, obok siedziby Narodowego Banku Polskiego i Komisji Nadzoru Finansowego zebrało się ok. 800-1000 osób. Przejazd jest zablokowany w obu kierunkach - relacjonował przed godz. 14 Artur Węgrzynowicz, reporter tvnwarszawa.pl.
Przeszli przez miasto
Potem frankowicze przeszli na ul. Świętokrzyską, gdzie swoje oddziały ma kilka banków. - Na drzwiach protestujący przybijają kopie swoich umów. Ulica jest całkowicie nieprzejezdna - ostrzegał Węgrzynowicz.
Następnym budynkiem, przed którym stawili się frankowicze było Ministerstwo Finansów. - Świętokrzyska w stronę Marszałkowskiej została już udrożniona - podał po godz. 14.15 nasz reporter. Ruch w kierunku Nowego Światu był wstrzymany.
Następnym punktem na mapie protestantów był Pałac Prezydencki. Przemarsz spowodował utrudnienia na Krakowskim Przedmieściu (weekendowo wyłączanym z ruchu).
- Manifestacja zakończyła się około godz. 17 na pl. Piłsudskiego. Protest zabezpieczały znaczne siły policyjne. - przekazał Tomasz Oleszczuk z zespołu prasowego policji.
Walutowy problem
"Po raz drugi w tym roku ruszamy przez Warszawę w wielkim, ogólnopolskim Marszu-Manifestacji przeciwko przemocy działających w Polsce bankierów wobec ich klientów, przeciwko bezprawiu jakie dzieje się wobec Obywateli Rzeczpospolitej. Ruszamy w proteście przeciwko bezradności polskiego państwa, a nawet już jawnemu sprzyjaniu przez jego najważniejsze instytucje interesom łamiących prawo bankierów, przeciwko deprawacji Rzeczpospolitej, niszczeniu przyszłości naszej i naszych dzieci" - pisali organizatorzy akcji.
15 stycznia szwajcarski bank centralny (SNB) ogłosił, że przestaje bronić sztywnego kursu swojej waluty. Ta decyzja spowodowała panikę na rynku, a cena franka skoczyła do rekordowych 5,19 zł. Dzień wcześniej wyceniono go na 3,57 zł. Obecne kurs wynosi 3,8 zł. Tak istotny wzrost notowań franka stał się problemem dla ok. 550 tys. polskich kredytobiorców zadłużonych w tej walucie.
b/gp
Frankowicze protestują