Ranny był zlokalizowany bardzo daleko na terytorium przeciwnika (tę część symulowała trawiasta część bemowskiego lotniska). Do akcji użyto wielozadaniowy śmigłowiec EC725 Caracal.
– Może on dotrzeć daleko w głąb terytorium wroga lecąc bardzo nisko, a następnie w sposób bezpieczny i skryty podjąć rannego – opisuje Wojciech Kowalewski były kapitan sił powietrznych.
Kiedy żołnierze byli już przy rannym, w powietrzu pilot dynamicznie manewrował nad polem walki. Wszystko po to, aby w razie zagrożenia ostrzelać wroga do momentu, aż poszkodowany będzie gotowy do transportu.
Później z pokładu śmigłowca spuszczono linę. Przyczepiono do niej rannego oraz komandosów. To pozwoliło na uniesienie ich w powietrze, aby odlecieć w bardziej bezpieczne miejsce niż pole walki. Cały czas żołnierze kręcili się na linie w kółko. Dzięki temu mogli cały czas ostrzeliwać wroga.
Do Polski z bazy w Cazaux
Śmigłowiec, który pojawił się na Bemowie należy do Francuskich Sił Powietrznych. Do Polski przyleciał z bazy Cazaux.
Wielozadaniowy EC725 Caracal jest produkowany przez Eurocoptera. Firma ma wziąć udział w przetargu na śmigłowiec wielozadaniowy dla polskiej armii.
Caracal przez Francuskie Siły Zbrojne był używany w ramach misji w Afganistanie, a także podczas działań w trakcie operacji NATO w Libii oraz w ostatniej misji w Mali.
bf//ec
Zdjęcie główne: PAP/ Jacek Turczyk