Zakaz skrętu w lewo. Kierowcy nic sobie z tego nie robią i właśnie w lewo skręcają.Kierowca pierwszego samochodu, dodaje odwagi drugiemu i kolejnemu. Auta stają na środu torowiska. Z oddali zbliża się rozpędzony tramwaj. Motorniczy już wie, że jest niebezpiecznie.
Łamia z premedytacją
Na szczęście udało się uniknąć wypadku. Ale Wojciech Pasieczny z warszawskiej drogówki nie ma wątpliwości, że takie zachowanie kierowców, to po prostu cwaniactwo, które może zakończyć się tragedią. - Jednym z największych zagrożeń jest skręt w lewo na tory tramwajowe, gdzie kierowca ma zakaz, a jednocześnie jedzie tramwaj. Tramwaj nie zatrzyma się w miejscu. O wypadek wówczas naprawdę nie trudno - mówi Wojciech Pasieczny.
Nie patrzą na znaki
Problem polega na tym, że kierowcy nie patrzą na znaki. Na tej wielkiej tablicy wyraźnie jest napisane, że objazd prowadzi, ulicą Wileńską i dalej Inżynierską. Kierowcy na to jednak nie zważają i jadą dalej prosto i skręcają dopiero w 11 listopada. I tutaj natrafiają na zakaz skrętu w lewo. I na ten znak też nie zwracają uwagi.
Tego typu sytaucja będzie obowiązywać do 10 grudnia. Wtedy drogowcy skończą tutaj budowę objazdu tramwajowego na czas budowy drugiej linii metra.
Przystanek zamiast parkingu
Zmiany wprowadzono nie tylko na 11 listopada, ale również na ulicy Inżynierskiej. W tym miejscu, gdzie jest teraz przystanek autobusowy, do niedawna był postój taksówek. Ten przeniesiono kilkadziesiąt metrów dalej. Problem tylko w tym, że parkują na nim wszyscy, tylko nie taksówkarze.
Łukasz Wieczorek
mjc