Alpaki w warszawskim zoo występują w trzech kolorach. Powstały, jako skrzyżowanie lamy z wikunią, bo lamy były zbyt "trudne w obsłudze".
Afrykę i Azję skolonizowali praprzodkowie wielbłądowatych i dzisiaj występują tam typowe wielbłądy. A do Ameryki Południowej dotarli trochę inni wielbłądowaci. - Tam powstały guanako, wikunie, wszystkie wielbłądowate przystosowane do życia w górach - opowiada Andrzej G. Kruszewski, dyrektor warszawskiego zoo.
100 kilogramów załadunku
Udomowioną wersją jednego z wielbłądowatych zamieszkujących górskie tereny Południowej Ameryki guanako jest lama, która znakomicie sprawdziła się do transportu, jako zwierzę juczne. - Na lamę można załadować nawet 100 kilogramów - podkreśla Kruszewski. - I ona świetnie sobie radzi na wąskich, górskich ścieżkach - dodaje.
Ale ludzie chcieli też wykorzystywać zwierzęta nie tylko do transportu. Celem było także pozyskiwanie wełny wielbłądowatych. - Początkowo było to dozwolone tylko dla wysoko urodzonych, a tak zwany plebs nie miał prawa ubierać się w wełnę wielbłądowatych, natomiast musiał ją pozyskiwać - mówi dyrektor warszawskiego zoo. - W tym celu organizowano łowy, odławiano żywe zwierzęta i strzyżono je lub po prostu hodowano - tłumaczy.
Skrzyżowanie "łatwiejsze w obsłudze"
Jednak jak się okazało, lama była zwierzęciem "trudnym w obsłudze". - Jest to duże zwierzę, które może opluć człowieka, skoczyć na niego. Lama to zwierzę niezależne - wyjaśnia Kruszewski.
To sprawiło, że człowiek postanowił skrzyżować istniejące już gatunki. - Skrzyżowano lamę z wikunią i tak powstała alpaka, zwierzę o krótszych nogach, "łatwiejsze w obsłudze", bardzo łagodne - zaznacza dyrektor zoo. Ponadto podkreśla, że ważna była także kwestia sierści alpak. - Są to zwierzęta o wyjątkowo długiej sierści, która ma doskonale właściwości izolacyjne - dodaje.
mp/gp