Jest warszawską działaczką kulturalną, z zaangażowaniem wspierała Strajk Kobiet, środowisko LGBT, organizowała Warszawską Paradę Równości. Marta Janecka potrzebuje pomocy. 30-latka ucierpiała w wypadku na Dominikanie. Jest w ciężkim stanie.
Znajomi Marty opisują ją jednym słowem: niesamowita. I wymieniają jej osiągnięcia, zastrzegając: to tylko część. - Marta studiowała w Łodzi scenografię. Później z sukcesem rozwijała swoją karierę. Pracowała jako scenografka przy produkcji filmów, seriali, reklam – mówiła Martyna Kuc, znajoma Marty.
Mimo to, znajdowała czas, aby pomagać innym. 30-latka działała w Jewish Community Centre, gdzie organizowała zajęcia ze sztuki dla dzieci. Była zaangażowana w funkcjonowanie Ogólnopolskiego Strajku Kobiet czy organizację Parady Równości. Pomagała w otwarciu jednego z bardziej popularnych dziś miejsc w stolicy Baru Studio.
Teraz, nieprzytomna, zaintubowana, leży w szpitalu na Dominikanie. W piątek przeszła pierwszą operację.
Poważny wypadek
Marta ucierpiała w wypadku, do którego doszło w nocy z 8 na 9 stycznia na Dominikanie. Została potrącona przez pędzący autobus. Do szpitala trafiła z połamanymi rękami i nogami. Ma złamaną nogę w kolanie, kość udową w trzech miejscach, połamaną miednicę, liczne złamania. Straciła bardzo dużo krwi. Ma zachłystowe zapalenie płuc, ciężką niedokrwistość.
W szpitalu na Dominikanie wprowadzono ją w stan śpiączki farmakologicznej. Jest intubowana, przeszła kilka transfuzji krwi. - Marta jest właśnie operowana. To pierwsza poważniejsza operacja, lekarze długo z nią zwlekali, ponieważ była zbyt słaba. Po jej zakończeniu, będą próbowali ją obudzić - opisywała w piątek koleżanka.
Zbiórka trwa
30-latkę czekają jednak jeszcze inne, również poważne operację. W związku z tym, rodzina i przyjaciele 30-latki założyli w sieci zbiórkę na leczenie Marty. "Jej stan jest bardzo ciężki. Czekamy na ustabilizowanie, które umożliwi przeniesienie do odpowiedniego szpitala i przeprowadzenie niezbędnych operacji. Przed nami liczne operacje i transport Marty do Polski, a następnie długa rehabilitacja" – czytamy w opisie zbiórki.
Potrzebne jest 500 tysięcy złotych. Rodzina oszacowała, że tyle wyniosą operacje Marty, transport do Polski, rehabilitacja, pomoc prawna czy tłumaczenie dokumentów. W piątek wieczorem licznik wskazywał już ponad 300 tysięcy złotych. Pieniądze na leczenie Marty wpłaciło ponad pięć tysięcy ludzi, wśród nich politycy, organizacje kulturalne czy aktywiści.
- Bardzo szybko udało nam się zebrać 300 tysięcy. Ale to nie nasza zasługa, a Marty. To wspomniała osoba. Każdy, kto ją poznał, wie jaka jest. Jest niesamowita. Teraz inni chcą jej oddać trochę tego dobra, które od niej dostali - komentowała Martyna Kuc. I dodała: - To pokrzepiające również dla nas.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Dominika Wróblewska