Słynny boeing kapitana Wrony poszedł na złom, mimo że mógł służyć dalej, choćby do ćwiczeń. Właściciel wraku, brytyjska firma, która wymontowała z boeinga istotne części, chciała odstąpić goły kadłub za darmo. Jednak, jak ustalił reporter „Polski i Świata” Piotr Świerczek, nikt nie był nim zainteresowany.