Był głaz i głazu nie ma. Przynajmniej tam, gdzie leżał ostatnio. Kilkutonowego kolosa miał na swojej działce w Piastowie pod Warszawą pan Marcin. Kiedy zorientował się, że głaz zniknął, zaczął pytać sąsiadów, czy coś o tym wiedzą. Od jednego z nich dowiedział się, że głaz, owszem, jest, ale dwa kilometry dalej. Stał się częścią pomnika, a właściwie całej instalacji ku pamięci księdza Jerzego Popiełuszki.