Do zdarzenia doszło we wtorek około godziny 10.15 przy Wołoskiej, w okolicach skrzyżowania z Domaniewską. - Ze wstępnych ustaleń wynika, że do mężczyzny wychodzącego z banku podbiegło kilku mężczyzn, którzy wyrwali mu torbę, a następnie oddalili się z miejsca - poinformował rzecznik mokotowskiej policji podkom. Robert Koniuszy. - W tej chwili trwają intensywne działania policji zmierzające do zatrzymania sprawców - dodał policjant.
Według nieoficjalnych ustaleń naszego reportera, w trakcie napadu padły strzały w kierunku uciekających. - Na miejscu jest karetka pogotowia. Jedna osoba jest poszkodowana. Jest opatrywana w ambulansie - powiedział po godzinie 11 Mateusz Szmelter z tvnwarszawa.pl. - Wszystko wskazuje, że to okradziony mężczyzna, którego uderzono w głowę i powalono na ziemię - relacjonował później.
Na miejscu jest kilka policyjnych załóg, a teren został wygrodzony taśmą. - Według świadka, z którymi rozmawiałem, strzały oddali ochroniarze banku - ustalił Szmelter. Funkcjonariusze sprawdzają trawnik wykrywaczem metalu. - Wygląda na to, że szukają łusek, co potwierdza tezę, że strzały padły - opisywał reporter.
SUV-a odnaleziono przy Wilanowskiej
Wcześniej informację o zdarzeniu otrzymaliśmy na Kontakt 24. Z relacji czytelnika wynikało, że w napadzie uczestniczyły zamaskowane osoby w "kamizelkach odblaskowych". "Udało im się zabrać przynajmniej jedną torbę z furgonetki. Uciekli czarnym SUV-em z przestrzelonymi oponami. Ochroniarz postrzelił też jednego z bandytów. Wszystko trwało dwie minuty" - napisał.
Policja nie zdradza na razie szczegółów zdarzenia, nie potwierdza ranienia napastnika. Ale chwilę po godzinie 12 Mateusz Szmelter ustalił, że na ulicy Wilanowskiej policjanci odnaleźli SUV-a, który odpowiada uzyskanemu wcześniej opisowi (auto jest granatowe, nie czarne, jak pisał czytelnik). - Widać na nim ślady po kulach - dowiedział się nasz reporter. - Tam trwa poważna akcja. Jest ponad 10 załóg policji. Panowie w białych kombinezonach przeszukują volkswagena. Potem do akcji będzie mógł wkroczyć pies tropiący - podsumował Szmelter.
Później dodał, że teren, na którym znaleziono samochód, został wygrodzony policyjną taśmą. - Śledczy wykonują swoje czynności. Na prawym dolnym rogu tylnej szyby widać ślad po kuli. Lewa opona z przodu jest mocno uszkodzona - powiedział.
Według reportera TVN24, na miejscu pracował także prokurator.
W studzience znaleźli tablicę rejestracyjną
Po godzinie 15 reporter TVN24 Jan Piotrowski przekazał, że auto zostało odholowane. - W międzyczasie policjanci starali się odtworzyć, co dokładnie się wydarzyło, kiedy auto zostało już porzucone. Przepytali świadków, którzy mogli coś widzieć, zabezpieczyli monitoring z pobliskiej budowy. Jak udało mi się dowiedzieć nieoficjalnie, na nagraniach widać moment, kiedy około godziny 10.30 sprawcy porzucają granatowego volkswagena i przesiadają się do innego samochodu, który był wcześniej zaparkowany. To oznacza, że napad był skrupulatnie zaplanowany - zrelacjonował Piotrowski.
Dodał, że sprawcy wyjechali z osiedlowego parkingu i pojechali w nieustalonym kierunku. - Funkcjonariusze zajrzeli do studzienki kanalizacyjnej. Po jakimś czasie przyjechała straż pożarna. Dzięki strażakom udało się wyciągnąć ze studzienki tablicę rejestracyjną. To była polska tablica, zwinięta - przekazał Jan Piotrowski. Ale zastrzegł, że nie ma pewności, czy znaleziona tablica miała związek z wtorkowym napadem.
Później Aleksandra Skrzyniarz, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Warszawie, poinformowała, że napastników było czterech. - Do sprawy zabezpieczony został samochód, który poddano oględzinom - dodała prokurator.
Autorka/Autor: katke, dg/b
Źródło: PAP, tvnwarszawa.pl, Kontakt 24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24