Niespodzianka na budowie kolektora Wiślanego. "To nieprawdopodobne, ale ma już 135 lat"

Drewniany wylot głównego kolektora Bielańskiego
Tarcza Barbara drąży Kolektor Wiślany
Źródło: MPWiK / Facebook
Na niespodziewane znalezisko natrafiono na wysokości ulicy Dewajtis. - To drewniany wylot głównego kolektora Bielańskiego. Wydaje się to nieprawdopodobne, ale ma już 135 lat - poinformował rzecznik Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji Marek Smółka.

Robotnicy pracujący na budowie nowego kolektora Wiślanego odnaleźli drewnianą rurę o średnicy 1,6 metra. To wylot wybudowanego pod koniec XIX wieku kolektora Bielańskiego będącego elementem systemu kanalizacyjnego Lindleya.

Odnaleziona rura zrobiona jest z klepek dębowych o grubości 7,5 cm, mocowanych żelaznymi obręczami. - To przykład kunsztu inżynierskiego twórców kanalizacji w Warszawie. Wydaje się to nieprawdopodobne, ale ma już 135 lat - przekazał Marek Smółka. - To ostatni drewniany kanał w Warszawie - zaznaczył.

Drewniany wylot głównego kolektora Bielańskiego
Drewniany wylot głównego kolektora Bielańskiego
Źródło: MPWiK

O jego losie zadecyduje konserwator zabytków

Znaleziony zabytek został wydobyty, bo w tym miejscu została zamontowana jedna z komór budowanego obecnie kolektora Wiślanego. - Przetransportowaliśmy go na teren naszego Zakładu Sieci Kanalizacyjnej przy Jagiellońskiej, gdzie został zabezpieczony - powiedział rzecznik. - O dalszym jego losie zadecyduje mazowiecki wojewódzki konserwator zabytków. Jesteśmy również w kontakcie z Muzeum Archeologicznym w Warszawie - podsumował Smółka.

Kolektor Bielański stanowił część miejskiej sieci kanalizacyjnej Warszawy zaprojektowanej przez angielskiego inżyniera Wiliama Lindleya. Jego syn, Wiliam Heerlein Lindley, nadzorował projekty szczegółowe kanalizacji warszawskiej, w tym kolektora głównego. Odprowadzał on ścieki do Wisły poza ówczesnymi granicami miasta, które wyznaczały linie wałów Lubomirskiego. W roku 1886 rozpoczęto eksploatację kolektora i od tego momentu urządzenie pozostawało w ciągłym użytku, jako że stanowiło ono jedyny kanał pozwalający na odprowadzanie ścieków z terenu miasta.

To, co spływało z lewobrzeżnej Warszawy, ostatecznie wlatywało do rzeki właśnie kolektorem Bielańskim na poziomie klasztoru Kamedułów lub także (choć dużo później, bo dopiero w latach 60. XX wieku) Kolektorem Burakowskim bliżej Młocin.

Od Kolektora Bielańskiego nazwę wzięła również ulica Kolektorska, pod m. in. którą przebiega. W pierwszej dekadzie lat 2000 od kolektora odłączano stopniowo przyłącza kanalizacyjne. Dziś pełni on rolę kanału burzowego, jego zadaniem jest odprowadzanie wyłącznie nadmiaru wód opadowych.

Czytaj także: