Na zdjęciach robionych z pokładu śmigłowca widać, jak działa komunikacja w zalanej wodą Tajlandii. Ludzie, pomimo nękającego ich od lipca kataklizmu, starają się żyć normalnie.
Większość zdjęć z lotu ptaka zrobiono w Rangsit w prowincji Pathum Thani na obrzeżach Bangkoku.
Autobusy nie są w stanie dojechać na przystanek, który i tak nie spełnia dziś swojej dawnej roli. Nawet go nie widać spod kilkumetrowej głębokości wody.
Po tych terenach, których powódź nie dotknęła aż tak bardzo, wciąż mogą kursować pociągi. Sunąc nieco wolniej po szynach, rozbryzgują wodę i tworzą fale.
Ludzie próbując ratować swój dobytek poustawiali samochody na niewielkich wzniesieniach, wiaduktach, estakadach czy wyższych kondygnacjach parkingów.
Więcej jest jednak tych, którym nie udało się uratować pojazdów.
Mieszkańcy zalanych prowincji zamienili swoje samochody i skutery na pontony, łodzie, balie, tratwy – wszystko, co jest w stanie pływać.
Autor: usa//ŁUD,aq / Źródło: PAP/EPA