Odważna Brytyjka za pomocą scyzoryka uratowała psa, którego w jednym z chińskich parków zaatakował pięciometrowy pyton. Czworonóg szybko wyzdrowiał i po nieszczęśliwym wypadku została mu juz tylko blizna.
Do wypadku doszło, gdy Courtney Link wybrała się z mężem i swoim pupilem do parku Sai Kung West (Hongkong). Podczas spaceru pyton birmański ukąsił ważącego 24 kg kundla Dextera, a następnie oplótł się wokół niego i zaczął go dusić - pisze dziennik "South China Morning Post".
"Myśleliśmy, że go straciliśmy"
- Dexter był coraz słabszy, już przestawał walczyć. Myśleliśmy, że go straciliśmy. Ale gdy zobaczyłam głowę węża, zaczęłam go dźgać scyzorykiem męża - opowiadała właścicielka psa na łamach gazety. Po chwili wąż puścił psa i uciekł.
Link, Brytyjka mieszkająca w Hongkongu, opublikowała na Facebooku zdjęcia dwuletniego pupila, na których widoczne są ślady ukąszeń. Dodała jednak, że Dexter doszedł już do siebie. Zaapelowała też do właścicieli psów, by podczas spacerów po Sai Kung West uważali na pytony.
Pytony oznaczane mikroczipem
Rzecznik chińskiego ministerstwa rolnictwa potwierdził, że doszło do incydentu. Jak pisze "SCMP", ministerstwo rolnictwa wszczepia pytonom w Hongkongu mikroczipy, a następnie wypuszcza je na wolność, z dala od ludzi. Od rozpoczęcia projektu w 2010 roku w ten sposób oznaczono 442 gady. Pytony birmańskie to jedne z największych znanych gadów. Mogą osiągać 6 metrów długości i ważyć nawet 100 kg. Pytony te należą do największych drapieżników w Hongkongu, gdzie są pod ochroną.
Autor: kt/aw / Źródło: PAP