Naukowcy uznali, że zejście Jamesa Camerona na dno Rowu Mariańskiego w batyskafie "Deepsea Challenger" przyniosło nikłe efekty badawcze - poinformował magazyn Technology Review.
James Cameron dokonał zejścia na dno Głębi Challengera - najgłębszego miejsca w obszarze Rowu Mariańskiego i zarazem największej głębi na Ziemi - w poniedziałek nad ranem naszego czasu. W 12-tonowym batyskafie Deepsea Challenger zszedł na głębokość 10 898 m w czasie 70 minut.
Nikłe efekty badawcze
Według biologów morskich, dr Ala Dove'a i dr Craiga McClain'a, ekspedycja Camerona, mimo zapewnień o jej wartości naukowej, nastawiona była na wyczyn i przyniosła bardzo mizerne efekty badawcze.
W opinii naukowców, wynikało to z samego sposobu jej przeprowadzenia. Batyskaf "Deepsea Challenger" schodził bowiem na dno z wielką szybkością. Nie zdołano więc przeprowadzić choćby fragmentarycznych obserwacji pokonywanych poszczególnych poziomów głębokości; pomiarów temperatury, ciśnienia, określenia fauny, flory czy występujących lokalnych prądów. W Głębi Challengera batyskaf przebywał krótko, stąd James Cameron stwierdził iż dno było kompletnie pustoszałe - podkreslają naukowcy.
Zepsuta pompa - próbek brak
Co więcej, w trakcie zanurzania zepsuła się pompa zdalnie sterowanego ramienia do pobierania próbek, co uniemożliwiło ich pozyskanie. Ponadto naukowcy zauważają, że płynący samotnie reżyser nie mógł poczynić żadnych istotnych obserwacji naukowych, ponieważ musiał skupić się na sterowaniu.
Według Dove'a i McClain'a, naukowe efekty eksploracji obszarów takich, jak Rów Mariański, można osiągnąć taniej i szybciej przy użyciu bezzałogowych autonomicznych pojazdów podwodnych ROV (Remote Operated Vehicle). ROV-y są mniejsze niż batyskafy, nie wymagają skomplikowanej i ciężkiej instalacji podtrzymywania życia dla pilota i mogą dłużej pracować w niekorzystnym dla człowieka środowisku, jakim są głębiny morskie.
W przestrzeni ładunkowej ROV-a można umieścić też więcej skomplikowanych czujników, niż na pokładzie nawet najbardziej zaawansowanego batyskafu. Jak jednak zauważają uczeni, fundusze na tego typu badania trudniej pozyskać, niż na spektakularne załogowe zejścia na dno morza.
Autor: ar/mj / Źródło: PAP