- Czułam, jak cały budynek drgał - opowiadają świadkowie silnego trzęsienia ziemi, jakie nawiedziło wybrzeże Nowej Zelandii. Choć ziemia drgała z siłą 7 stopni w skali Richtera, to nie odnotowano poważniejszych strat. Największą atrakcją dla mieszkańców Wyspy Północnej było obserwowanie spadających towarów z półek sklepowych.
Epicentrum trzęsienia wystąpiło 230 kilometrów od stolicy Nowej Zelandii - Wellington. Skutki trzęsienia były odczuwalne na terenie centralnej części Wyspy Północnej. Na szczęście nie odnotowano poważniejszych strat.
Towary na ziemi
– To były odczuwalne wstrząsy. Czułam, jak cały budynek drgał - powiedziała agencji Reutera rzeczniczka posterunku policji w Opunak.
Na portalach społecznościowych internauci na bieżąco komentowali skutki trzęsienia ziemi. Największe zainteresowanie wzbudziły towary spadające z półek sklepowych. Służby geologiczne nie wydały ostrzeżenia przed tsunami.
Aktywny rejon Nowa Zelandia leży w jednym z najbardziej aktywnych sejsmicznie regionów świata, na tzw. "pierścieniu ognia". W kraju co roku dochodzi do ok. 14 tys. wstrząsów, z których ok. 150 jest odczuwalnych.
Na wyspie do tej pory trwa likwidacja skutków ubiegłorocznego trzęsienia ziemi w Christchurch. W drugim co do wielkości mieści Nowej Zelandii odnotowano w lutym 2011 r. drgania o sile 6,3 stopni w skali Richtera, powodując śmierć 182 osób. Straty oszacowano na blisko 16 miliardów dolarów amerykańskich.
Autor: adsz/rs / Źródło: Reuters