Dwa morderstwa, w tle jeden człowiek. Czy prokuratura zrobiła wszystko, by je wyjaśnić?

[object Object]
Dwie wyjątkowe zbrodnie pozornie nie są ze sobą powiązaneSuperwizejr TVN
wideo 2/4

Rolnik spod Gdańska trafił w ręce przestępców i brutalnie go zamordowano. Były pracownik lombardu został znaleziony bez głowy. Dwie wyjątkowe zbrodnie, które pozornie nie są ze sobą powiązane. W ich tle pojawia się jeden człowiek. Przebywa na wolności. Bez przeszkód prowadzi biznes i korzysta z życia. Reportaż programu "Superwizjer", autorstwa Łukasza Rucińskiego, Macieja Dudy i Jakuba Stachowiaka.

W kwietniu 2014 roku na śluzie przelewowej w okolicach Mielnika w Czechach znaleziono ciało z odciętą głową, rozprutym brzuchem i przerwanym kręgosłupem. Czeska policja nie miała wątpliwości - doszło do brutalnego morderstwa. Zwłoki zidentyfikowano jako Marcina Balę, który ostatni raz widziany był 15 lipca 2013 roku w Gdańsku.

Czeskie i polskie służby wspólnie musiały wyjaśnić tę zbrodnię, ale współpraca od początku nie przebiegała tak, jak powinna.

"Wiódł swoje podziemne życie"

- Zadzwoniłem do Czechów i powiedzieli, że dostali odmowę współpracy od prokuratury gdańskiej. I nagle okazuje się, że wszystko zostaje umorzone, że nikt się tym nie zajmuje i wszystko zostaje spieprzone - nie kryje oburzenia Maciej Bala, brat zamordowanego Marcina. Postanowił pojechać do Czech i odtworzyć kilka ostatnich miesięcy życia młodszego brata. Odwiedził miejsce, w którym znaleziono ciało. To miejsce, które zna z dzieciństwa, ponieważ tutaj pracował ojciec Marcina i Macieja. - Na tej śluzie cztery lata temu znaleziono zwłoki mojego brata. Bez głowy, na środkowym przęśle zatrzymały się zwłoki. Rzeka była przeszukiwana w poszukiwaniu głowy, ale nie znaleziono jej - opowiada dziennikarzom "Superwizjera" Maciej Bala.

- Mój brat skończył studia. Jego ostatnia praca - taka, którą ciągnął około ośmiu lat- to była praca w lombardzie. Miał 42 lata, jak został zamordowany. Miał swój świat i wiódł swoje życie podziemne. Lubił dziewczyny i lubił hazard - przyznaje Maciej Bala. Młodszy z braci pracował w lombardzie oddalonym o kilkaset metrów od gdańskiej starówki. Jego właścicielem jest Andrzej K. W lipcu 2013 roku, kiedy K. był na urlopie, Marcin Bala okradł szefa i zniknął z pieniędzmi. - Spakował po prostu pieniądze oraz zastawy, zamknął lombard i wyszedł. I ślad się urwał. Z akt wynika, że ukradł ponad milion sto tysięcy złotych - relacjonuje Maciej Bala. Właściciel lombardu zgłosił kradzież na policję. Zeznał, że na służbowym laptopie był plan ucieczki Marcina Bali.

"Życie wycenione na milion" - pierwsza część dyskusji
"Życie wycenione na milion" - pierwsza część dyskusjiSuperwizejr TVN

"Ja nic nie wiem o tym człowieku"

Brat zamordowanego wspomina: - Uciekł do Czech. Marcin był zakochany w Czechach. Przeglądał miejsca wynajmu mieszkań w Czechach. W laptopie były podróże do Czech, trasy dojazdu. Maciej Bala postanowił znaleźć w tym kraju osoby, które miały kontakt z jego młodszym bratem. Ostatnio dzwoniła do niego czeska prostytutka Monika M. o pseudonimie Andrea.

Perta S., właścicielka mieszkania wynajmowanego przez Marcina Balę, miała dla jego brata radę. - Dwa razy dostałam od niego pieniądze. Przyjeżdżał tutaj pod blok. Nie jeździł autem, tylko na rowerze. Popytajcie o niego w Mielniku, to małe miasteczko - stwierdziła. Maciej Bala odwiedził kasyno, kantor i bary w Mielniku. W tym małym turystycznym miasteczku, gdzie zamordowany mieszkał przed śmiercią, nikt go nie rozpoznał. Kilka miesięcy po tym, jak Marcin Bala okradł właściciela lombardu i uciekł do Czech, Andrzej K. razem ze swoją prawą ręką Tomaszem O. i jeszcze jednym znajomym, wyjechali na weekend w okolice Mielnika. Spali w apartamentach oddalonych o pięć kilometrów od miejsca znalezienia zwłok. Nie wiadomo, czy szef lombardu ze swoimi współpracownikiem szukali Marcina Bali. Maciej Bala postanowił o to spytać Tomasza O., prawą rękę Andrzeja K. Policja podejrzewała go o udział w morderstwie. Tomasz O. tak odpowiada na pytania o sprawę zabójstwa Bali: - No k***a, ja nic nie wiem o tym człowieku. Ja byłem raz w Czechach, ale to ja byłem... W Czechach to wiesz kiedy ja byłem? K***a, jeszcze chyba przed śmiercią Marcina parę miesięcy. Co najmniej parę miesięcy. Przecież to wszystko policja ma w zeznaniach.

"Byłem nawet u jasnowidza"

Dziennikarzom "Superwizjera" udało się dotrzeć do zarejestrowanych przesłuchań Tomasza O. i Andrzeja K. Tomasz O. zeznał, że w 2014 roku był w Mielniku w Czechach na świecie wina. Natomiast Andrzej K. utrzymywał, że nie szukał pracownika, który ukradł mu milion złotych, ale też wyjechał do Czech na święto wina. - Byłem na policji, byłem u jego rodziny (Macieja Bali - przyp. red.), byłem nawet u jasnowidza, ale to nic nie dało. Panie, ja nie będę poświęcał życia na szukanie jakiegoś gamonia, co mnie okradł - mówił podczas przesłuchania Andrzej K. Kilka miesięcy po wizycie w Mielniku Tomasz O. znowu wyjeżdża, w marcu 2014 roku. Jego telefon loguje się na granicy polsko-niemieckiej i znika. W aktach sprawy znajdujemy fragment analizy logowań i połączeń telefonicznych Tomasza O. Biegli stwierdzili, że jego wyjazd z Polski zbiega się z prawdopodobnym czasem śmierci Marcina Bali. Kolejne logowanie następuje już w Polsce, kilka dni później. Gdzie w tym czasie przebywał Tomasz O.? On sam podczas przesłuchania nie był w stanie odpowiedzieć jasno na to pytanie. A śledczym do dziś nie udało się tego ustalić. W czasie, kiedy Tomasz O. wyjechał, Andrzej K. był na urlopie. W przybliżonym czasie śmierci Marcina Bali był na nartach we Włoszech ze znajomymi. - W 2014 roku byłem w Pinzolo. Generalnie, proszę pani, było 60 osób, taka drużynka. Jak pani chce, to wymienię wszystkich po kolei - mówił podczas przesłuchania właściciel lombardu. Polska prokuratura nie postawiła nikomu zarzutów i umorzyła śledztwo w sprawie zabójstwa Marcina Bali. Udział właściciela lombardu i jego znajomych został zignorowany. Nikt nie zweryfikował tego, co dokładnie robili w Czechach. Sprawę umorzyli również Czesi.

"Życie wycenione na milion" - druga część reportażu
"Życie wycenione na milion" - druga część reportażuSuperwizjer TVN

"Pewne czynności były wstrzymywane"

Jak wyglądała współpraca między polskim a czeskim wymiarem sprawiedliwości? 7 lipca 2014 roku Czesi poprosili Polskę o pomoc prawną. Czekali pół roku na odpowiedź z polskiej prokuratury. Zwrócili uwagę polskim śledczym, że nikt im nawet nie odpisał. Jak wyjaśnia gdańska prokuratura, strona czeska poprosiła o wykonanie poszczególnych czynności. - Przede wszystkim interesowały ich dane telekomunikacyjne, z określonego numeru telefonu. Przystąpiono między innymi do przesłuchań świadków, ale te zostały wstrzymane przez stronę czeską, która stwierdziła, że nie chce na tym etapie przesłuchiwania świadków. Chodzi im o tak zwane czynności dyskretne - opowiada prokurator Grażyna Wawryniuk, rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Numery rejestracyjne osób podejrzewanych o udział w zbrodni trafiły do Czechów, kiedy nie było już zapisów z monitoringów. Natomiast polska policja pod nadzorem prokuratury domagała się od Czechów w maju 2015 roku udostępnienia materiałów ze śledztwa w sprawie śmierci Bali, na co ci się nie zgodzili.

Rok po śmierci pracownika lombardu instytucje z Polski i Czech wymieniały się pismami. Funkcjonariusze z Czech przyjechali na kluczowe przesłuchania Andrzeja K. i Tomasza O. dopiero w sierpniu 2015 roku, prawie półtora roku po odnalezieniu ciała Marcina Bali. Gdańscy śledczy przekonywali, że "pewne czynności były wstrzymywane przez stronę czeską". Czeska policja nie chce komentować współpracy w sprawie śledztwa dotyczącego zabójstwa Marcina Bali. Rzecznik tamtejszej policji też zapewnia, że z ich strony nie doszło do zaniedbania.

"Zaczął pić, bo był sam"

Śmierć Marcina Bali to niejedyna sprawa morderstwa, w której pojawia się Andrzej K.

Przez kilka tygodni dziennikarze "Superwizjera" obserwowali Andrzeja K., który codziennie przyjeżdża na zamknięcie lombardu i żyje, jak gdyby nic się nie wydarzyło. Po śmierci Bali nadal udzielał pożyczek po zastaw majątku. Jednym z jego klientów miał być Zbigniew Orczyk, brutalnie zamordowany rolnik, odnaleziony 10 km od swojego domu.

- Do 40. roku życia on nie pił w ogóle. Był bardzo dobry, pracowity. Rodzice mu chyba w 1987 przepisali gospodarkę, ale jak rodzice umarli, to on się załamał. Zaczął pić, bo był sam - opowiada dziennikarzom "Superwizjera" siostra Orczyka. 57-letni rolnik mieszkał samotnie we wsi Kaczki koło Gdańska. Zaginął w sierpniu 2014 roku. Półtora roku później jego ciało odnaleziono 10 km od domu. Orczyk praktycznie nie opuszczał miejsca zamieszkania. Wszyscy we wsi wiedzieli, że ma około 10 hektarów ziemi, którą odrolnił i zamierzał sprzedać jako działki budowlane.

Majątku Orczyka użyto jako zabezpieczenia fikcyjnej pożyczki. Śledczym udało się ustalić, że na pięć dni przed zaginięciem rolnika, do notariusza w Gdańsku przyszło kilku mężczyzn, w tym Andrzej K., a także Michał S. - człowiek, który wskazał właścicielowi lombardu Orczyka i Tadeusz M., który podawał się za Zbigniewa Orczyka, posługując się podrobionym dowodem osobistym. Ten ostatni podpisał w imieniu rolnika umowę na pożyczkę na 400 tys. zł od Andrzeja K. Zabezpieczenie miała być ziemia i dom, które były warte warte milion złotych.

Później Zbigniew Orczyk zostaje porwany i zamordowany.

"Życie wycenione na milion" - druga część dyskusji
"Życie wycenione na milion" - druga część dyskusjiSuperwizejr TVN

"Nagle się zmienił właściciel nieruchomości"

Dziennikarze stawili się u tego samego notariusza, u którego zjawili się kiedyś właściciel lombardu i osoba podająca się za Orczyka. - Nie mogę żadnych informacji na ten temat udzielić - krótko odpowiedział notariusz na pytania reporterów. Urzędnik sporządził notarialną umowę pożyczki, a kiedy dochodziło do rzekomego przekazania pieniędzy przez Andrzeja K. podstawionemu Orczykowi, wyszedł i - jak zeznał - samego przekazania pieniędzy nie widział. Po podpisaniu umowy pożyczki i chwilę po zaginięciu Zbigniewa Orczyka, Andrzej K. stał się właścicielem majątku rolnika.

Sprawa nie wyszłaby na jaw, gdyby nie Alicja S. - kilkanaście lat młodsza od Orczyka kobieta, która również zainteresowała się jego majątkiem. Po tym, gdy mężczyzna zniknął, bardzo zaangażowała się w poszukiwania. Pomimo chęci osobistego zysku, sporo wniosła do sprawy, bo wskazała domniemanego zabójcę. - Zbyszek chciał iść na policję, ogólnie, przez Michała (S.), bo on go nachodził. Nagle się zmienił właściciel nieruchomości, więc od razu zadzwoniłam na komisariat, że coś jest nie tak, bo nie znam (Andrzeja) K. Do (Michała) S. by nie doszli, gdyby nie ja, no bo nigdzie tam nie widniał, a był tylko K. - mówi dziennikarzom "Superwizjera" Alicja S.

"To było brutalne morderstwo"

Sprawa zabójstwa Zbigniewa Orczyka trafiła w końcu do sądu. Michał S. miał zarobić na sprawie Orczyka 140 tys. zł i to właśnie on z opłaconym wspólnikiem mieli pobić rolnika, a nieprzytomnego - złożyć do grobu, przysypać wapnem i pogrzebać żywcem. Andrzejowi K. za przejęcie ziemi Zbigniewa Orczyka grozi do 10 lat więzienia. Ale i przy tej sprawie nabieramy podobnych wątpliwości, jak w przypadku morderstwa Marcina Bali. Prokuratura nie postawiła właścicielowi lombardu zarzutu zlecenia zabójstwa. Ten wątek umorzono. Michał S. najpierw przyznał się do zamordowania Orczyka i wskazał miejsce ukrycia zwłok. Zeznawał, że to Andrzej K. zlecił mu zabójstwo rolnika. Potem wycofał te zeznania, bo chciał oddalić od siebie podejrzenia. Prokuratura uznała, że zeznania Michała S. są niewiarygodne, bo ten często zmieniał wersje. Andrzej K. był tymczasowo aresztowany, ale wyszedł na wolność. Ze sprawy przejęcia ziemi wychodzi obronną ręką. W centrum Gdańska dalej prowadzi swój biznes. Sprawa śmierci Marcina Bali nie daje spokoju jego bratu. Sprawców zabójstwa nazywa "zwyrodnialcami". Twierdzi, że procedura po stronie wymiaru sprawiedliwości "powoduje to, że wszystko umiera".

- To było morderstwo i to brutalne. To nie jest słabe określenie. (...) Przedłużenie o pół roku dało niesamowity czas im. Teraz każdy może powiedzieć: ja nie wiem, gdzie wtedy byłem - mówi rozżalony.

Nikt nie jest podejrzany o zlecenie zabójstwa Zbigniewa Orczyka i Marcina Bali.

Autor: PTD//rzw / Źródło: tvn24

Źródło zdjęcia głównego: TVN24

Pozostałe wiadomości

Kandydat PiS na prezydenta Karol Nawrocki przez prawie 200 dni miał zajmować luksusowy apartament w muzealnym kompleksie hotelowym oddalonym o pięć kilometrów od jego domu. Według posła PiS Kazimierza Smolińskiego jego pobyt mógł być spowodowany utrudnioną komunikacją po mieście. - W Gdańsku pięć kilometrów to podobnie jak w Warszawie, jest duży ruch przecież - powiedział w "Kropce nad i". - Nigdy bym nie wpadł na to, żeby wynająć hotel pięć kilometrów od swojego miejsca zamieszkania i żeby Sejm za ten hotel zapłacił - mówił z kolei Tomasz Trela (Nowa Lewica).

Apartament pięć kilometrów od domu. "Jest duży ruch przecież"

Apartament pięć kilometrów od domu. "Jest duży ruch przecież"

Źródło:
TVN24

Na polecenie premiera Donalda Tuska polskie placówki i dyplomaci są w gotowości do pomocy naszym obywatelom. Gdyby Donald Trump nakazał przeprowadzić masowe deportacje osób przebywających w USA nielegalnie, mogłoby to dotknąć również Polaków. - Władze Chicago zabroniły policji i służbom miejskim pytania o status imigracyjny - uspokaja Łukasz Dudka, szef największej gazety polonijnej w USA.

"Policja w Chicago nie ma prawa zapytać nikogo o status imigracyjny. Miasto wydało nawet broszurę"

"Policja w Chicago nie ma prawa zapytać nikogo o status imigracyjny. Miasto wydało nawet broszurę"

Źródło:
Fakty TVN

Pożar składowiska odpadów w Płoszowie niedaleko Radomska. Jak poinformowali strażacy, palą się niebezpieczne odpady. Ratownicy zaapelowali, by mieszkańcy nie otwierali okien.

Płoną niebezpieczne odpady w Płoszowie

Płoną niebezpieczne odpady w Płoszowie

Źródło:
tvn24.pl, PAP

- Przyjechała grupa mężczyzn z pałkami, maczetami. To miało nas zmusić do tego, abyśmy w stresie podpisali nową umowę z wyższym czynszem - opowiada w rozmowie z biznesową redakcją tvn24.pl Łukasz Małkiewicz, reprezentant kupców z warszawskiego centrum handlowego Modlińska 6D. Sebastian Bogusz, zarządca nieruchomości, ripostuje, że to działania kupców zmusiły spółkę do zwiększenia obsady ochrony obiektu. Prokuratura zdecydowała o wszczęciu w tej sprawie postępowania.

Spór w centrum handlowym. "Uderzyli dużą armią"

Spór w centrum handlowym. "Uderzyli dużą armią"

Źródło:
tvn24.pl

- My, Polacy, wobec niestety tak podzielonej Europy, bardzo potrzebujemy Donalda Trumpa. My, Polacy, nie możemy sobie pozwolić na konflikt z amerykańską prezydencją - mówił w "Faktach po Faktach" wicemarszałek Senatu Michał Kamiński (PSL). Przypomniał też nieprzychylne słowa Donalda Tuska na temat Trumpa. - Ja się bardzo boję pytania, które Prawo i Sprawiedliwość może zadać w drugiej turze wyborów prezydenckich: czy Polskę stać na to, by prezydent i premier byli pokłóceni ze Stanami Zjednoczonymi? - powiedział.

"Musimy zrobić wszystko, by nie dać PiS-owi tego argumentu"

"Musimy zrobić wszystko, by nie dać PiS-owi tego argumentu"

Źródło:
TVN24

Cztery tysiące żołnierzy z Korei Północnej, czyli blisko 40 procent ze wszystkich wysłanych przez reżim do walki przeciwko Ukraińcom, zostało wyeliminowanych z działań bojowych - podaje BBC, powołując się na doniesienia zachodnich urzędników. W ciągu ostatnich trzech miesięcy zginęło prawdopodobnie około tysiąca z nich.

"Są mięsem armatnim". Tylu żołnierzy stracił Kim

"Są mięsem armatnim". Tylu żołnierzy stracił Kim

Źródło:
BBC, PAP

Prezydent USA Donald Trump napisał w mediach społecznościowych, że "kocha Rosjan" i ma "dobre stosunki z prezydentem Putinem" i dlatego zamierza zrobić Rosji "wielką przysługę". "Dojdźmy do porozumienia teraz i zatrzymajmy tę absurdalną wojnę" - zaapelował Trump. Zagroził też wprowadzeniem wysokich ceł i sankcji wobec Rosji, jeżeli w najbliższym czasie nie dojdzie do zakończenia działań zbrojnych w Ukrainie.

"Jeśli nie zawrzemy 'umowy', nie będę miał innego wyjścia". Trump o "przysłudze" dla Rosjan

"Jeśli nie zawrzemy 'umowy', nie będę miał innego wyjścia". Trump o "przysłudze" dla Rosjan

Źródło:
PAP, tvn24.pl

Kandydat Koalicji Obywatelskiej na prezydenta RP Rafał Trzaskowski pokazał na spotkaniu z wyborcami w Szczecinie fakturę za wynajęcie sali na spotkanie z Karolem Nawrockim, którą uregulowało biuro poselskie Czesława Hoca (PiS). - Oni się niczego nie nauczyli. Dlatego musimy zamknąć sprawę rozliczeń jak najszybciej - mówił Trzaskowski. Powiedział też, co zrobi pierwszego dnia prezydentury, gdy wygra wybory.

Trzaskowski pokazuje fakturę za salę dla Nawrockiego. "Oni się niczego nie nauczyli"

Trzaskowski pokazuje fakturę za salę dla Nawrockiego. "Oni się niczego nie nauczyli"

Źródło:
TVN24, PAP

Na spotkaniu wyborczym w Nowym Sączu z kandydatem PiS na prezydenta RP Karolem Nawrockim sympatycy prawicy znów skandowali okrzyki wymierzone w premiera. - Nie boimy się Tuska, a jak ktoś ma problemy ze słuchem, to do laryngologa - stwierdził prezes IPN, reagując na hasło wykrzykiwane przez publiczność.

Znów okrzyki o Tusku na spotkaniu z Nawrockim. Prezes IPN wysyła do laryngologa

Znów okrzyki o Tusku na spotkaniu z Nawrockim. Prezes IPN wysyła do laryngologa

Źródło:
TVN24

Operatorowi sieci Play - spółce P4 oraz Netii zostały przedstawione zarzuty - podał Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Dotyczą one prezentowania cen w sposób, który może wprowadzać w błąd. UOKiK wyjaśnił, że firmy w reklamach pokazują ceny uwzględniające rabat, na przykład marketingowy, o czym konsument może nie wiedzieć.

Dwie duże firmy z zarzutami

Dwie duże firmy z zarzutami

Źródło:
PAP

Proboszcz ogłosił z ambony, że w wizytach duszpasterskich będzie go wspierał "serdeczny przyjaciel". Okazało się, że chodzi o Dariusza L., podejrzanego o molestowanie dziewięciorga dzieci. Mężczyzna miał dotykać jedno z dzieci po pośladkach podczas lekcji religii. Kuria przeprasza "wszystkich, których ta sprawa zaniepokoiła lub dotknęła".

Ksiądz podejrzany o pedofilię chodził po kolędzie

Ksiądz podejrzany o pedofilię chodził po kolędzie

Źródło:
tvn24.pl / Dziennik Zachodni

Ministra ds. równości Katarzyna Kotula, odnosząc się publikacji portalu Strefa edukacji na temat kontrowersji wokół jej wykształcenia, oświadczyła, że ma wykształcenie wyższe licencjackie. - Nie jestem magistrem i nigdy nie ubiegałam się o stanowiska tego wymagające - podkreśliła.

Kotula: nie mam tytułu magistra, ale posiadam wykształcenie wyższe

Kotula: nie mam tytułu magistra, ale posiadam wykształcenie wyższe

Źródło:
PAP

Arktyczne zimno, które sięgnęło południowych części Stanów Zjednoczonych, sprowadziło śnieg i opady marznące do regionów, które od wielu lat nie doświadczyły tak potężnego ataku zimy. Według władz zginęło co najmniej 12 osób.

"Nigdy czegoś takiego nie widziałem. I prawdopodobnie nigdy więcej nie zobaczę"

"Nigdy czegoś takiego nie widziałem. I prawdopodobnie nigdy więcej nie zobaczę"

Aktualizacja:
Źródło:
CNN, PAP, NWS, eu.usatoday.com

Prawomocny wyrok w sprawie znanej piosenkarki i jej byłego męża

Źródło:
PAP

W Iraku przegłosowano zmiany w prawie, które zalegalizowały małżeństwa nawet 9-letnich dziewczynek. O aprobowaniu takich ślubów będą teraz decydować duchowni poszczególnych odłamów islamu. - Dotarliśmy do końca praw kobiet i końca praw dzieci w Iraku - skomentował prawnik Mohammed Juma, jeden z głównych przeciwników zmian.

Zalegalizowano śluby z 9-letnimi dziewczynkami. "Dotarliśmy do końca praw kobiet i dzieci"

Zalegalizowano śluby z 9-letnimi dziewczynkami. "Dotarliśmy do końca praw kobiet i dzieci"

Źródło:
PAP, CNN, Guardian

Dwie osoby, w tym dwuletnie dziecko, zginęły w wyniku ataku nożownika w parku w bawarskiej miejscowości Aschaffenburg - poinformowała w środę niemiecka policja. Kilka osób zostało rannych, w tym dwie poważnie. Podejrzany mężczyzna został zatrzymany. To 28-latek z Afganistanu, który - jak donosi "Spiegel" - mieszkał w ośrodku dla azylantów.

Atak nożownika w Bawarii. Nie żyją dwie osoby, w tym dziecko

Atak nożownika w Bawarii. Nie żyją dwie osoby, w tym dziecko

Źródło:
PAP, Reuters, Bild

Trzy osoby, w tym dwoje pracowników Sądu Okręgowego w Łodzi, zostało zatrzymanych w śledztwie dotyczącym oszustw i prania brudnych pieniędzy. Jak poinformowała prokuratura, według szacunków z sądu zniknęło blisko milion złotych. Możliwe jednak, że po doszacowaniu suma strat będzie większa.

Pracownicy sądu zatrzymani w śledztwie dotyczącym prania pieniędzy

Pracownicy sądu zatrzymani w śledztwie dotyczącym prania pieniędzy

Źródło:
TVN24, PAP

Do największej ilości turbulencji w Europie dochodzi podczas lotów, których trasy rozpoczynają się lub kończą w Szwajcarii, wynika z danych portalu Turbli. Najbardziej obfitująca w turbulencje okazuje się trasa z Nicei do Genewy. Przyczyną są okoliczne alpejskie szczyty.

Nad jednym krajem w Europie najczęściej dochodzi do turbulencji

Nad jednym krajem w Europie najczęściej dochodzi do turbulencji

Źródło:
Euronews, tvn24.pl

Kto i po co osłupkowuje gotowe miejsca parkingowe? Takie pytanie zadała lokalnej grupie w mediach społecznościowych mieszkanka Saskiej Kępy. Za wprowadzeniem zmian w organizacji ruchu stoją stołeczni drogowcy, którzy wyjaśnili, jaki jest ich powód.

Stanęły słupki, parkować nie można. Drogowcy podali powód

Stanęły słupki, parkować nie można. Drogowcy podali powód

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W środę, 22 stycznia, euro spadło poniżej poziomu 4,23 złotego. Oznacza to, że kurs euro znalazł się na najniższym poziomie od pięciu lat. Jak wskazali analitycy, została przełamana pewna symboliczna bariera.

"Niezły twist". Euro najtańsze od pięciu lat

"Niezły twist". Euro najtańsze od pięciu lat

Aktualizacja:
Źródło:
tvn24.pl, PAP

Muzyk disco polo Łukasz Obszyński, znany jako DJ Yogas, miał 39 lat. Zginął w wypadku w Werbkowicach (Lubelskie), gdzie zderzył się czołowo z wojskową ciężarówką. Muzyka żegna zespół Energy Girls, z którym grał w latach 2017-22.

Nie żyje znany muzyk disco polo. Zginął w wypadku

Nie żyje znany muzyk disco polo. Zginął w wypadku

Źródło:
tvn24.pl

Podatnicy mają możliwość skorzystania z ulgi w PIT, jeśli sprzedali mieszkanie przed upływem pięciu lat od nabycia, a otrzymane środki przeznaczyli na zakup, remont i wyposażenie nowego. Krajowa Administracja Skarbowa poinformowała w indywidualnej interpretacji o sprzęcie AGD, który może być zaliczony do wydatków objętych odliczeniem.

Ulga w PIT. Ten sprzęt domowy można odliczyć

Ulga w PIT. Ten sprzęt domowy można odliczyć

Źródło:
tvn24.pl

Policjanci zatrzymali 32-latka podejrzanego o gwałt i psychiczne znęcanie się nad dwiema kobietami. Ofiary same zgłosiły swojego oprawcę funkcjonariuszom. - Były przez niego zastraszane, poniżane, a ich codzienne życie zmieniało się w piekło - opisała starszy aspirant Aleksandra Freus z wrocławskiej policji.

32-latek podejrzany o gwałt i poniżanie dwóch kobiet. "Ich życie codziennie zmieniało się w piekło"

32-latek podejrzany o gwałt i poniżanie dwóch kobiet. "Ich życie codziennie zmieniało się w piekło"

Źródło:
PAP

Policja w Houston w Teksasie ma duży kłopot ze szczurami, które spożywają narkotyki skonfiskowane i przechowywane w magazynach. Nawet deratyzatorzy nie radzą sobie z plagą. Do tej pory gryzonie miały wpływ na bieg przynajmniej jednej bieżącej sprawy.

Duży problem policji. Szczury "uzależnione od narkotyków" zjadają dowody

Duży problem policji. Szczury "uzależnione od narkotyków" zjadają dowody

Źródło:
PAP, CBS News
Zbrodnia VAT-owska w PKOl? Skarbówka zawiadamia prokuraturę

Zbrodnia VAT-owska w PKOl? Skarbówka zawiadamia prokuraturę

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Zaledwie miesiąc temu zapadła decyzja o ich misji wojskowej w Polsce. Dziś norweskie F-35 są już u nas i pomagają w ochronie wschodniej flanki NATO. Ich piloci stacjonują w bazie w Krzesinach pod Poznaniem, gdzie ćwiczą razem z polskimi pilotami. 

Norweskie F-35 pomagają w ochronie polskiego nieba. "Nasze dyżury trwają 24 godziny na dobę"

Norweskie F-35 pomagają w ochronie polskiego nieba. "Nasze dyżury trwają 24 godziny na dobę"

Źródło:
Fakty TVN

KIA, Opel i Honda poinformowały, że właściciele niektórych aut tych marek powinni zgłaszać się do autoryzowanych stacji obsługi w celu naprawy usterek. W pewnych modelach stwierdzono awarię poduszek powietrznych, a w innych - wyciek płynu hamulcowego. Naprawy mają dotyczyć ponad 33 tysięcy samochodów.

Wielka akcja serwisowa. Kilkadziesiąt tysięcy aut do warsztatów

Wielka akcja serwisowa. Kilkadziesiąt tysięcy aut do warsztatów

Źródło:
PAP

W środę strażacy z Konina w Wielkopolsce otrzymali zgłoszenie o osobie przymarzniętej do tafli wody w miejscowości Drążno-Holendry. Zdaniem strażaków kobieta musiała już tam leżeć od dłuższego czasu. Stwierdzono zgon. Śledztwo w tej sprawie prowadzi prokuratura.

Znaleźli kobietę przymarzniętą do tafli wody. Nie żyje

Znaleźli kobietę przymarzniętą do tafli wody. Nie żyje

Źródło:
tvn24.pl

- Po raz kolejny można było usłyszeć i zobaczyć, dlaczego z taką determinacją walczyłem wspólnie z innymi demokratami w Polsce, żeby tych ludzi odsunąć od władzy - mówił premier Donald Tusk, odpowiadając z mównicy Parlamentu Europejskiego krytykującym go w czasie debaty politykom polskiej opozycji. Wcześniej w środę szef rządu przedstawiał priorytety polskiej prezydencji w Radzie UE. Po nim głos zabrał między innymi europoseł PiS Patryk Jaki, który utrzymywał, że Tusk "dla konkurencji politycznej ogłosił Norymbergę". - Ursula von der Leyen namaściła pana na polskiego premiera i od tego czasu zachowuje się pan jak niemiecki namiestnik - mówiła Anna Bryłka z Konfederacji.

"Ktoś mógłby pomyśleć, że czułem się lekko zawstydzony". Tusk odpowiada europosłom PiS i Konfederacji

"Ktoś mógłby pomyśleć, że czułem się lekko zawstydzony". Tusk odpowiada europosłom PiS i Konfederacji

Źródło:
TVN24, PAP

Kierowcy na terenie siedmiu województw powinni zachować szczególną ostrożność. Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej wydał ostrzeżenia przed gęstą mgłą. W kolejnych dniach możliwe są marznące opady, a także silny wiatr.

Niebezpieczne godziny. Ostrzeżenia IMGW w kilku województwach

Niebezpieczne godziny. Ostrzeżenia IMGW w kilku województwach

Aktualizacja:
Źródło:
IMGW

Ośmioletnia kotka o imieniu Mittens w ciągu 24 godzin trzy razy leciała samolotem między Nową Zelandią a Australią. Pracownicy lotniska nie zauważyli klatki ze zwierzęciem podczas rozładunku luku bagażowego.

Kot został w samolocie. Odbył trzy podróże w ciągu doby

Kot został w samolocie. Odbył trzy podróże w ciągu doby

Źródło:
BBC
MON i MEN mogą się pomylić, gdy mowa o religii w szkole. W co gra PSL?

MON i MEN mogą się pomylić, gdy mowa o religii w szkole. W co gra PSL?

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Tegoroczny Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy już 26 stycznia. Zgromadzone podczas niego środki wesprą onkologię i hematologię dziecięcą. Do udziału w akcji włączyli się dziennikarze i dziennikarki TVN i TVN24. Monika Olejnik oferuje ręcznie malowaną chustę góralską i śniadanie.

"W Hotelu Bristol albo w barze mlecznym". Wyjątkowa aukcja Moniki Olejnik dla WOŚP

"W Hotelu Bristol albo w barze mlecznym". Wyjątkowa aukcja Moniki Olejnik dla WOŚP

Źródło:
TVN24

Zdjęcie "Czas Apokalipsy" Chrisa Niedenthala zapisało się w historii Polski i Europy. Teraz fotografia trafia na aukcję Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Legendarny fotoreporter wspólnie z czteroletnimi bliźniętami Leną i Filipem Sosnowskimi przekazali na nią odbitkę numer 9. Niedenthal w rozmowie z rodzicami małych darczyńców - Natalią Szewczak (Business Insider Polska) i Mateuszem Sosnowskim (TVN24) - opowiedział o niesamowitej historii zdjęcia i o tym, jak niemal cudem, dzięki pomocy nieznajomego, udało się je wywieźć z Polski i pokazać światu.

To, że wydostało się z Polski, to niemal cud. Legendarne zdjęcie do wylicytowania

To, że wydostało się z Polski, to niemal cud. Legendarne zdjęcie do wylicytowania

Źródło:
tvn24.pl

Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy w niedzielę, 26 stycznia, zagra już po raz 33. Na błoniach Narodowego stanęła scena, miasteczko i główne studio. Dzień wcześniej, w sobotę, wystartują stamtąd uczestnicy Biegu "Policz się z cukrzycą". Organizacja Finału WOŚP i towarzyszących wydarzeń spowoduje zmiany w ruchu i parkowaniu.

Na błoniach Narodowego stanęła scena WOŚP. Od soboty zmiany w ruchu

Na błoniach Narodowego stanęła scena WOŚP. Od soboty zmiany w ruchu

Źródło:
tvnwarszawa.pl

33. Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy już w niedzielę, 26 stycznia. Zebrane pieniądze wesprą dziecięcą onkologię i hematologię. Liczy się każdy grosz, a razem możemy więcej. Sześcioletnia Pola i jej historia udowadniają, że wspierając Orkiestrę, wspieramy chore dzieci.

"Jeżeli ktoś nie wierzy, to my dajemy przykład". Sześcioletnia Pola żyje dzięki sprzętowi WOŚP

"Jeżeli ktoś nie wierzy, to my dajemy przykład". Sześcioletnia Pola żyje dzięki sprzętowi WOŚP

Źródło:
Fakty po Południu TVN24