Rosja otwarcie grozi Ukrainie agresją. 21 lutego prezydent Władimir Putin uznał samozwańcze republiki separatystyczne na wschodzie Ukrainy za niepodlegle i zdecydował o wysłaniu wojska do Doniecka i Ługańska. Tego samego dnia na wniosek Ukrainy zwołana została Rada Bezpieczeństwa ONZ. Państwa Zachodu zapowiadają sankcje gospodarcze na Moskwę. Jakie są przyczyny konfliktu na wschodzie Ukrainy? Jak może przebiegać ewentualny atak Rosji i jakie mogą być jego konsekwencje? Raport tvn24.pl.
Konflikt Rosja - Ukraina - przyczyny i skutki
Konflikt ukraińsko-rosyjski na wschodzie i południu Ukrainy jest następstwem rewolucji z lutego 2014, zwanej Euromajdanem, która odsunęła od władzy prezydenta Wiktora Janukowycza.
Kilka tygodni później Rosja zaatakowała Donbas i zaanektowała Półwysep Krymski. Aneksję poprzedziły interwencja zbrojna i przeprowadzone referendum, które władze Ukrainy i zachodnie państwa demokratyczne uznały za nielegalne.
Od kwietnia 2014 roku w Donbasie i innych obszarach kontrolowanych przez prorosyjskich separatystów trwają - z różnym natężeniem po najgorętszej fazie zakończonej we wrześniu 2014 roku - walki. W ostatnim czasie Rosja zaczęła jednak ponownie eskalować napięcie, stawiając żądania Ukrainie i Zachodowi.
Rosja chciałaby prawnych gwarancji nierozszerzenia NATO, m.in. o Ukrainę, oraz wycofania się infrastruktury Sojuszu do granic z 1997 roku. W przypadku niezrealizowania tych żądań Moskwa zapowiada kroki, w tym militarne, chociaż nie precyzuje, jakie mogłyby to być działania.
Eksperci wojskowi oraz zachodnie rządy mówią o realnej groźbie rosyjskiej agresji, czego dowodem jest gromadzenie się rosyjskich wojsk przy granicy z Ukrainą.
Rosja - Ukraina. Putin uznaje niepodległość separatystycznych republik w Donbasie
18 lutego prezydent USA Joe Biden na konferencji mówił, że "rosyjscy żołnierze otoczyli Ukrainę, siły rosyjskie planują zaatakowanie Ukrainy w ciągu najbliższych dni, a ich celem jest Kijów". Dodał, że jest "przekonany", że rosyjski prezydent Władimir Putin "podjął już decyzję". 21 lutego Biały Dom przekazał, że Biden zgodził się "co do zasady", że szczyt z Putinem ma sens, ale może do niego dojść tylko pod warunkiem, że Rosja nie dokona inwazji na Ukrainę.
21 lutego prezydent Władimir Putin podpisał dekret o uznaniu niepodległości dwóch samozwańczych republik separatystycznych na wschodzie Ukrainy - Ługańskiej i Donieckiej Republiki Ludowej. Polecił ministerstwu obrony wysłanie rosyjskich "sił pokojowych" do Ługańska i Doniecka.
- Ten ruch prezydenta Putina jest w oczywisty sposób podstawą do próby wykreowania pretekstu dla dalszej inwazji Ukrainy - powiedziała ambasador USA przy ONZ Linda Thomas-Greenfield podczas nocnego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa zwołanego na wniosek Ukrainy. Dodała, że nazywanie rosyjskich wojsk, które mają dotrzeć do Donbasu "siłami pokojowymi", jest nonsensem.
Sekretarz stanu USA Antony Blinken nazwał decyzję Putina "haniebnym czynem".
Rosja - Ukraina. Wojska na granicy
Według słów Michaela Carpentera, ambasadora Stanów Zjednoczonych przy Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, nagromadzenie rosyjskich żołnierzy wokół Ukrainy prawdopodobnie sięga od 169 do 190 tysięcy.
Siły rosyjskie skumulowane wokół Ukrainy widać na zdjęciach satelitarnych udostępnionych przez firmę Maxar Technologies.
W ocenie władz ukraińskich do pełnowymiarowej operacji lądowej Rosja potrzebowałaby co najmniej miliona wojskowych, ale eksperci nie wykluczają operacji na mniejszą skalę.
Granica z Ukrainą nie jest jedynym miejscem, gdzie widać ruchy rosyjskich wojsk. W styczniu na terytorium Białorusi zaczęły przybywać oddziały rosyjskich sił zbrojnych w związku ze wspólnymi manewrami wojskowymi Związkowa Stanowczość-2022, które odbywały się między 10 a 20 lutego 2022 roku.
20 lutego minister obrony Białorusi ogłosił, że pomimo zakończenia manewrów Związkowa Stanowczość – 2022, Mińsk i Moskwa podjęły decyzję o kontynuowaniu "sprawdzianu sił gotowości Państwa Związkowego". Oznacza to, że przerzucone wcześniej na terytorium Białorusi rosyjskie wojska i sprzęt, wbrew wcześniejszym zapewnieniom, nie zostaną wycofane do baz w Rosji.
Rosyjskie ministerstwo obrony podało, że część rosyjskich wojsk po zakończeniu ćwiczeń przy granicy z Ukrainą wraca do baz. "Nie widzimy wycofania wojsk ani zmniejszenia sił" rosyjskich przy ukraińskiej granicy – oświadczył 21 lutego minister obrony Ukrainy Ołeksij Reznikow.
Ukraińska armia liczy obecnie około 260 tysięcy żołnierzy i może być wsparta nawet 400 tysiącami ochotników.
Rosja - Ukraina - wojna? Ekspert o możliwych scenariuszach inwazji
Na początku stycznia ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich Marek Menkiszak przedstawił trzy warianty przebiegu potencjalnej akcji zbrojnej Rosji na Ukrainie. W pierwszym scenariuszu Kreml będzie prowadził działania zbrojne w Donbasie rękami separatystów. - Oczywiście odbędzie się to przy wsparciu ze strony Rosji, która cały czas dostarcza im broń, a może nawet zaangażowane zostaną regularne jednostki wojsk Federacji Rosyjskiej - dodał. - Miałoby to prowadzić do wyraźnego przesunięcia frontu i symbolicznej porażki armii ukraińskiej, a w kolejnym kroku do przesilenia politycznego na Ukrainie - powiedział politolog.
Drugi wariant zakłada jawną agresję ze strony rosyjskiej. - Może dojść do ataków rakietowych i lotniczych na kluczowe dla Ukrainy obiekty. Powodem byłby na przykład rzekomy ostrzał terytorium rosyjskiego. Oprócz oczywistych szkód, postawiłoby to Kijów przed dylematem: czy odpowiadać działaniami militarnymi, dostarczając tym samym Putinowi pretekstu do kolejnych ataków, czy też nie reagować, jednocześnie dając przyzwolenie na dalszą eskalację agresji ze strony rosyjskiej - wyjaśnił.
- Trzeci, najbardziej radykalny scenariusz zakłada dużą rosyjską inwazję lądową z udziałem co najmniej 200 tysięcy żołnierzy. Jeśli Rosjanie myśleliby o okupacji części Ukrainy, to wojsk musiałoby być znacznie więcej. Atak byłby prowadzony z wielu kierunków, w tym z terytorium Białorusi. Uwiarygodnienie tego wariantu leży w interesie Kremla. W związku z tym, wśród jednostek stacjonujących na granicy z Ukrainą znajdują się między innymi wojska inżynieryjne, jednostki paramilitarne czy szpitale polowe - tłumaczył ekspert.
Rosja - Ukraina - NATO
Groźby i agresja Rosji są od wielu miesięcy jednym z głównych tematów spotkań najważniejszych polityków na świecie.
W czerwcu 2021 roku doszło do spotkania prezydenta USA Joe Bidena z przywódcą Rosji Władimirem Putinem w Genewie. W następstwie spotkania prezydentów stworzono format dialogu o stabilności strategicznej (SSD).
Tura takich rozmów odbyła się w Genewie w połowie stycznia. Dyskutowano podczas nich o "gwarancjach bezpieczeństwa", które zostały przedstawione przez stronę rosyjską w grudniu. Jest to projekt traktatu pomiędzy Federacją Rosyjską i Stanami Zjednoczonymi oraz projekt umowy Rosja-NATO. Moskwa żąda w nich między innymi gwarancji, że Sojusz nie będzie rozszerzał się dalej na wschód. Zachód broni zasady "otwartych drzwi Sojuszu" i żąda od Rosji deeskalacji w stosunku do Ukrainy. Amerykańscy i europejscy przywódcy wielokrotnie podkreślali, że na arenie międzynarodowej nie zostanie podjęta żadna decyzja w sprawie Ukrainy bez jej udziału.
12 stycznia w Brukseli po raz pierwszy od 2,5 roku zebrała się Rada NATO - Rosja. Konsultacje, które trwały około czterech godzin, dotyczyły rosnącej koncentracji rosyjskich wojsk na Ukrainie i przy granicy z tym krajem. Szef NATO Jens Stoltenberg na konferencji prasowej przekazał, że w tej kwestii różnice zdań między NATO a Kremlem są znaczące.
Przywódcy państw Zachodu od wielu tygodni niezmiennie podkreślają, że ewentualna inwazja Rosji na Ukrainę spotka się z mocną i konkretną odpowiedzią. Dodają przy tym, że będzie to "zjednoczone" działanie. Według amerykańskich mediów administracja Joe Bidena ma sfinalizowaną listę sankcji, które nałoży na Rosję w razie jej ataku.
Sam prezydent USA 20 stycznia ostrzegł Moskwę, że ponowna inwazja na Ukrainę będzie dla Rosji katastrofą. - Putin nigdy nie widział sankcji, jakie mu obiecałem - stwierdził. W trakcie konferencji prasowej prezydent Stanów Zjednoczonych zapowiedział też zwiększenie obecności sił militarnych między innymi w Polsce i Rumunii w przypadku agresji na Ukrainę.
Polska jest aktywnym uczestnikiem debaty międzynarodowej w tej sprawie. Stanowisko polskich władz jest jednoznaczne i spójne - nie ma zgody na agresywną politykę Rosji wobec Ukrainy.
Polscy politycy regularnie biorą udział w spotkaniach z ukraińskimi przywódcami. Wśród nich są prezydent Andrzej Duda, marszałek Senatu Tomasz Grodzki czy minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau, który, również w roli przewodniczącego OBWE, w lutym gościł w Kijowie i Moskwie.
Rosja - Ukraina - wojna hybrydowa?
Rosja stara się destabilizować sytuację na Ukrainie na różne sposoby. W połowie stycznia kilkadziesiąt ukraińskich stron rządowych padło ofiarą zmasowanego ataku cybernetycznego, co było największym tego typu atakiem od czterech lat.
W wyniku ataku hakerskiego ucierpiało około 70 witryn różnych struktur szczebla ogólnokrajowego i regionalnego. Ministerstwo transformacji cyfrowej w Kijowie oświadczyło, że za atakiem stoi Rosja. "Moskwa kontynuuje wojnę hybrydową i zwiększa siły w przestrzeni informacyjnej i cybernetycznej" - oświadczył resort.
15 lutego Ukraińskie Centrum Komunikacji Strategicznych i Bezpieczeństwa Informacyjnego poinformowało o "ataku DDoS na strony internetowe ministerstwa obrony i sił zbrojnych". Atak dotknął też strony należące do dwóch państwowych banków. Biały Dom przekazał, że wie o sprawie i oferuje swoje wsparcie.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: mil.ru