Kryzys na Ukrainie

24 maja 2007
W zawrotnym tempie zaognia się spór na linii premier-prezydent
W zawrotnym tempie zaognia się spór na linii premier-prezydent
Reuters
W zawrotnym tempie zaognia się spór na linii premier-prezydentReuters

Na Ukrainie po burzliwym konflikcie między prezydentem a premierem wystartowała kampania wyborcza. W parku Maryjskim w Kijowie rozpoczął się w niedzielę wieczorem wiec zwolenników koalicji Partii Regionów Ukrainy, socjalistów i komunistów. Dwa pierwsze ugrupowania myślą o wspólnym stracie w przedterminowych wyborach wyznaczonych w sobotę na 30 września. Przywódcy partii chcących bronić status quo - premier Wiktor Janukowycz, przewodniczący parlamentu Ołeksandr Moroz i Petro Symonenko z partii komunistycznej - wyjaśnili zebranym szczegóły porozumienia o przedterminowych wyborach parlamentarnych, zawartego z prezydentem Wiktorem Juszczenką w niedzielę nad ranem.

Konflikt na Ukrainie zaczął się od odwołania przez prezydenta Wiktora Juszczenkę prokuratora generalnego Swiatosława Piskuna. W odpowiedzi koalicyjni deputowani wraz z oddziałem komandosów szturmem zajęli siedzibę prokuratury. – To zamach stanu – grzmiał Juszczenko. – Prezydent stosuje metody generała Franco – odparował Janukowycz. Minister obrony rozważał użycie wojska do uspokojenia sytuacji.

Media obiegły zdjęcia przechodzących przez płot żołnierzy, wyważanych drzwi i przepychanek z wierną prezydentowi służbą ochrony. Komandosi zajęli prokuraturę, a do swojego gabinetu wrócił zdymisjonowany przez Juszczenkę Piskun.

"Żeby zdobyć Siewierodonieck, muszą go zniszczyć". Wojna artylerii w Ukrainie

Konflikt rosyjsko-ukraiński w ostatnich tygodniach stał się przede wszystkim wojną artylerii. Tak jak podczas wojen światowych obie strony przerzucają się tyloma rakietami i pociskami, że najłatwiej byłoby je liczyć w wagonach. Artylerzyści polują nie tylko na piechotę i czołgi przeciwnika, ale i na jego działa i wyrzutnie rakiet. Pomagają im radary, drony i satelity. W tej grze Rosjanie mają przewagę ilości, lecz po stronie Ukrainy może stanąć jakość. Ale tylko pod warunkiem, że dostawy z Zachodu będą kontynuowane.

MON pyta USA o rakiety HIMARS. Chce mieć ich więcej niż sami Amerykanie

Ministerstwo Obrony Narodowej zamierza kupić w Stanach Zjednoczonych kolejne wyrzutnie HIMARS, których rakiety mogą niszczyć cele na ziemi odległe nawet o 300 kilometrów. W oficjalnym zapytaniu do sprzedawcy o ofertę mowa o liczbie HIMARS-ów znacznie przewyższającej to, co posiadają siły zbrojne USA. Były szef polskiej artylerii generał Jarosław Kraszewski uważa, że tak duże zamówienie pozwoli na adekwatną odpowiedź w razie ataku wroga, ale pyta też, czy Polskę stać na zakup i utrzymanie takiej ilości broni. I czy starczy ludzi i miejsca w koszarach.