Poniedziałek, 22 grudnia - To Jarosław Kaczyński odpowiada za obecną sytuację w TVP - uznał w "Magazynie 24 godziny" były polityk PiS, Jarosław Sellin. Według Jerzego Wenderlicha z SLD, wybór Piotra Farfała na p.o. prezesa TVP to "porażka cywilizacji białego człowieka", a posłanka PO - Iwona Śledzińska-Katarasińska stawia sprawę jasno: - Mnie jest naprawdę wszystko jedno.
Jarosław Sellin, polityk Polski XXI, a wcześniej Prawa i Sprawiedliwości, przyznał, że przed trzema laty miał swój wkład w ustawowe prace nad zmianą prawa medialnego, przygotowywanego przez PiS. Według Sellina, prace te były skoncentrowane na koalicję PO-PiS, która jednak ostatecznie nie powstała. – PiS przeprowadził tę ustawę i skonsumował – powiedział Sellin. Jak oświadczył były polityk PiS, on jednak "za konsumpcję nie odpowiada".
– Przestrzegałem przed wpuszczeniem do mediów koalicjantów – przyznał Sellin, dając do zrozumienia, że wśród działaczy LPR i Samoobrony nie było kompetentnych osób na stanowiska w TVP . Polityk kategorycznie podkreślił, że obecna sytuacja w TVP to wynik działania prezesa PiS-u, Jarosława Kaczyńskiego. Były polityk PiS oświadczył też, że przewidywał, "że prędzej czy później taka historia może wybuchnąć".
TVP - państwo w państwie
Iwona Śledzińska-Katarasińska z Platformy Obywatelskiej nie zgodziła się z Sellinem, jakoby tamta ustawa było przygotowywana pod PO i PiS. - Jeżeli pan mówi, że to było wymierzone w naszą koalicję, to nie byłoby takich gorszących scen – odparła posłanka. – To się kłóci z naszym oglądem mediów publicznych – oświadczyła Śledzińska-Katarasińska. Według niej, "TVP to państwo w państwie", a w obecnym systemie prawnym, nawet Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji oraz minister skarbu nie mają wpływu na to, co się dzieje w TVP.
Według posłanki PO, stroną w tym sporze jest także Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. Przewodniczący tego ciała stanął w poniedziałek w obronie "zawieszonego" zarządu TVP. – To ta Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, wówczas pod przewodnictwem pani Elżbiety Kruk, razem z panem Kołodziejskim, wybrała taką radę nadzorczą, a rada nadzorcza taki zarząd – stwierdziła. Według niej, cały konflikt w TVP muszą rozstrzygnąć prawnicy.
Dwugłowy zarząd
W Telewizji Polskiej od 19 grudnia trwa spór o to, czy decyzja rady nadzorczej TVP, o zawieszeniu dotychczasowego zarządu telewizji z Andrzejem Urbańskim na czele i powołaniu Piotra Farfała na pełniącego obowiązki prezesa, była zgodna z prawem. Zarówno Farfał, jak i zawieszeni członkowie zarządu TVP oczekują, że cały konflikt rozstrzygnie Krajowy Rejestr Sądowy.
"Mnie jest naprawdę wszystko jedno"
- Bóg raczy wiedzieć, po której stronie jest teraz prawda – skomentował konflikt w TVP Jerzy Wenderlich z Sojuszu Lewicy Demokratycznej. - Mnie jest naprawdę wszystko jedno – podsumowała posłanka PO, która stwierdziła, że obecna potyczka odbywa się wśród dwóch obozów – PiS-u i LPR.
Janusz Wenderlich odnosząc się do sytuacji w TVP, sparafrazował nawet słynną wypowiedź posła PiS, Artura Górskiego. Według posła SLD, "wybór pana prezesa Farfała – zważywszy na jego przeszłość – to jest porażka cywilizacji białego człowieka". (CZYTAJ WIĘCEJ O SYLWETCE NOWEGO PREZESA TVP). - Węzeł gordyjski, wobec tego co się dzieje w TVP, jest małym supełkiem – ocenił poseł SLD.
"Nikt tu nie jest bez winy"
Wszyscy politycy zgodzili się, że trzeba pracować nad nową ustawą medialną. - Nie patrzmy kto jest z jakiej formacji, wszystkie ręce na pokład, pracujmy wspólnie – dopingował Wenderlich. – Trzeba przyjąć takie rozwiązania, które zakładają, że do KRRiT wybieramy osoby z autorytetem, ze środowiska – powiedziała Śledzińska-Katarasińska. Według niej, trzeba przeprowadzać "jawne i otwarte konkursy". - System parytetów partyjnych ostatecznie zbankrutował – oświadczył Sellin. – I nikt tu nie jest bez winy – argumentował poseł, który stwierdził, że wszystkie partie ponoszą winę za doprowadzenie do takiej sytuacji.
Na koniec Jerzy Wenderlich podsumował, że "żal jest mu dziennikarzy TVP". Dlaczego? – Oni z takim strachem zadają pytania – ocenił poseł, który przywołał swoje doświadczenia z występów w TVP. Według posła, te pytania potem ocenia specjalna komisja, a dziennikarze boją się, "czy to pytanie nie będzie ich ostatnim".