- O wojsku decydują urzędnicy, którzy front widzieli w filmie "9 kompania" – ostre słowa Dowódcy Sił Lądowych pod adresem MON wywołały debatę o cywilnej kontroli nad armią i wyposażeniem polskich misji wojskowych. A generał Waldemar Skrzypczak przeszedł do cywila.
Generał przemówił 16 sierpnia, podczas pogrzebu zabitego w Afganistanie kpt. Daniela Ambrozińskiego. Nad grobem żołnierza padły ostre słowa pod adresem cywilnego kierownictwa MON. - Nie biurokracja ma nam mówić, czym mamy walczyć. To my wiemy, czym walczyć. Zabrano nam kompetencje, zostawiając odpowiedzialność - mówił Dowódca Sił Lądowych.
Jak się okazało, generał się dopiero rozgrzewał. W opublikowanym dzień później w „Dzienniku” wywiadzie Skrzypczak (pośrednio) obwinił resort obrony za śmierć kapitana, który, jego zdaniem, mógłby dalej żyć, gdyby wojsko w Afganistanie miało odpowiedni sprzęt. - Czara goryczy się przelała. Panowie! To wy jesteście winni – grzmiał generał. Ponadto wyraził nadzieję, że „ktoś odpowie przed sądem za to, że nie mamy środków do walki” oraz skarżył się, że MON nie ufa wojskowym.
Generał do dyspozycji prezydenta
Słowa generała wywołały burzę. Wywołany do tablicy minister Bogdan Klich deklarował, że ten nagły wybuch bardzo go dziwi, bo Skrzypczak wielokrotnie miał okazję żeby zgłaszać mu podobne postulaty, ale z niej nie skorzystał. W odpowiedzi Skrzypczak "w związku z utratą zaufania do jego osoby przez szefa MON" oddał się do dyspozycji prezydenta – ale wniosku o zwolnienie ze służby nie napisał - oraz udał się na urlop.
Losy Dowódcy Sił Lądowych ważyły się do 20 sierpnia. Tego dnia szef MON spotkał się z Lechem Kaczyńskim i razem ustalili, że choć generał przekroczył granice, to nie będą wobec niego wyciągali służbowych konsekwencji. Minister dodał ponadto, że Skrzypczak w rozmowie z nim „przyznał się do błędu” i uznał jego racje.
„Nie byłbym w stanie spojrzeć moim żołnierzom w oczy”
Ta deklaracja rozsierdziła generała. Jego reakcja była natychmiastowa – w rozmowie z TVN24 stwierdził, że szef MON zmanipulował jego słowa i przypisał mu oświadczenia, które nie padły, w związku z czym on składa dymisję. - Nie byłbym w stanie spojrzeć moim żołnierzom w oczy - mówił.
Generał zapewniał, że jedyny błąd, do jakiego się przyznał w rozmowie z ministrem, to wybór miejsca i czasu na krytykę, a przy swojej ocenie wojskowej biurokracji pozostaje. I odszedł z armii. A 15 września Lech Kaczyński wręczył nominację na szefa wojsk lądowych generałowi Tadeuszowi Bukowi.
Na mocy obowiązującej do połowy kwietnia przyszłego roku decyzji prezydenta w Afganistanie przebywa ok. 2 tys. polskich żołnierzy, kolejnych 200 pozostaje w odwodzie w kraju. Po apelu prezydenta USA Baracka Obamy o większe zaangażowanie NATO w wojnie z talibami polski kontyngent ma się zwiększyć 600 żołnierzy na miejscu i 200 w obwodzie.
Tekst: Katarzyna Wężyk Wideo: Tomasz Kaliszewicz
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Kaliszewicz; źródło: TVN24