Wtorek, 15 września Prawdę o Katyniu usłyszał przypadkiem. Potem jako major KGB, skierowany do archiwum w Smoleńsku, odnalazł akta zamordowanych polskich oficerów. Zwolniony z pracy i uznany za wariata, dalej prowadził - prywatne już - śledztwo. - Dla mnie to był szok, nie wiedziałem, że był taki masowy terror - relacjonował w programie "24 godziny" Oleg Zakirow, były funkcjonariusz KGB.
W 1984 r. Oleg Zakirow w przypadkowej rozmowie usłyszał o zamordowaniu polskich oficerów w Katyniu. Kiedy dwa lata później został skierowany do pracy w archiwum w Smoleńsku, odnalazł akta zamordowanych Polaków. Był zszokowany odkrywaną prawdą o mordzie w Katyniu.
"Ciebie też trzeba rozstrzelać"
Jednak prowadzenia śledztwa w tej sprawie szybko mu zakazano. - Były telefony do domu, w których grożono, (mówiąc - red.) że: "ciebie też trzeba rozstrzelać; jak nie wyjedziesz ze Smoleńska, to zginiesz". Najbardziej jednak zraniło go - wspominał - że zrobiono z niego chorego psychicznie, a następnie zwolniono z pracy. - Gdziekolwiek potem znalazłem pracę, to zaraz po kilku dniach mnie wyrzucali - mówił były major KGB.
Mimo zakazu drążenia sprawy zbrodni w Katyniu, Zakirow nadal prowadził prywatne śledztwo. Udało mu się dotrzeć do ostatnich świadków mordu na polskich oficerach. - Znalazłem świadków tej zbrodni, byłych pracowników KGB. O zbrodni mówili mi dlatego, że ja też byłem pracownikiem KGB - opowiadał Zakirow. - Mówili, bo po pierestrojce, na początku lat 90., bali się sądów. Wiedzieli, że to jest zbrodnia przeciwko ludzkości, zbrodnia ludobójstwa - stwierdził.
Nieznana dotąd historia polskiego więźnia
W rozmowach ze świadkami zbrodni katyńskiej, Zakirow dotarł m.in. do dramatycznej historii o więźniu, "który się wyrwał oprawcom, przedostał do zbrojowni i stamtąd otworzył do nich ogień". - Wyrwał broń strażnikowi, zabił go i przez trzy dni bronił się w piwnicy. Na trzeci dzień go zagazowano.
Historię tę opowiedziały mu trzy osoby. Dwie z nich twierdziły, że bohaterskim uciekinierem był Polak, jedna nie znała jego narodowości. - Więc, przyjąłem, że był Polakiem - stwierdził.
Najpierw odrzucony, teraz ma obywatelstwo i order
W 1989 r. Zakirow poinformował o zbrodni w Katyniu prasę rosyjską, nakręcono nawet na ten temat film telewizyjny. Jednak spotkano się z ostrą reakcją rosyjskich władz. - Gorbaczow groził telefonicznie redaktorowi z programu, w którym pokazano film - wspominał Zakirow.
Jeszcze w latach 80. były pracownik rosyjskich służb przyjechał do Polski i próbował zainteresować władze prawdą o Katyniu. Nie chciano go jednak wysłuchać - nikt nie zainteresował się wynikami jego prywatnego śledztwa. Dopiero po wielu latach, już w wolnej Polsce - doceniono jego pracę i jego wiedzę. Został odznaczony Orderem Odrodzenia Polski, a od 2002 r. Zakirow posiada polskie obywatelstwo.
Dla mnie to był szok, nie wiedziałem, że w Katyniu był taki masowy terror. Oleg Zakirow
O ludobójstwie powinni orzekać specjaliści
Pytany o reakcję na spór w polskim Sejmie o kwestię czy zbrodnia katyńska powinna być nazywana ludobójstwem, Zakirow ocenił, że o tym czy doszło do ludobójstwa powinni orzekać specjaliści, a nie politycy.
- Na miłość boską. W 1993 r. w Rosji prawnicy i historycy - na postawie analizy i śledztwa - powiedzieli, że zbrodnia w Katyniu to ludobójstwo. Oni napisali dokument, że to jest zbrodnia przeciwko ludzkości - powiedział. - Rosjanom prawdy potrzeba jak leku i tlenu - dodał.
W ubiegłym tygodniu klubom nie udało się uzgodnić jednego projektu uchwały w sprawie 17 września 1939 r., w związku z czym do sejmowej komisji trafiły trzy propozycje: jedna marszałka Komorowskiego i dwie - klubu PiS. Ostatecznie po wtorkowym spotkaniu Komorowskiego z przedstawicielami klubów udało się wypracować kompromis w tej sprawie. W projekcie nowej uchwały znalazło się określenie, że Katyń był "zbrodnią wojenną", która miała "znamiona ludobójstwa".
Uchwała ma zostać przyjęta przez Sejm 23 września.