Wtorek 11 listopada 2008r. - Sprawa jest najbanalniejsza z banalnych. Prezydent Lech Kaczyński powinien zaprosić Lecha Wałęsę. Spór jest nieodzownym elementem demokracji, ale niezapraszanie na bal jest aktem niezrozumiałej małostkowości - tak sprawę niezaproszenia Lecha Wałęsy przez prezydenta na galę z okazji rocznicy odzyskania niepodległości komentuje w "Magazynie 24 godziny" Kazimierz Ujazdowski. Polityk dodaje: "Mamy do czynienia z prowincjonalnym teatrem".
Pogląd członka ugrupowania Polska XXI podzieli pozostali zgromadzeni w studiu politycy - zarówno z lewej, jaki i prawe strony sceny politycznej.
"Zaklęty krąg złego stylu"
- Uważam, że minimum klasy, która powinna być wykazana przez prezydenta Kaczyńskiego, to zaproszenie wszystkich wcześniejszych prezydentów i premierów - taką opinię przedstawił Tadeusz Iwiński, poseł Lewicy. I dodał: - Jeżeli Lech Kaczyński nie zaprasza Lecha Wałęsy, a za chwile Lech Wałęsa nie zaprosi na (..) obchody Nobla. Jeżeli Donald Tusk i żaden z wicepremierów nie przychodzi na galę, to mamy do czynienia z zaklętym kręgiem złego stylu.
Podobnie całą sytuację ocenił dawny lider Unii Pracy Ryszard Bugaj. - To nie jest dobra sytuacja, w której z jednej strony Lech Wałęsa jest niezaproszony, z drugiej on odpowiada obraźliwie w stosunku do obecnego prezydenta - komentował.
Kiedy Polska odzyskała niepodległość?
W swojej ocenie najdalej poszedł Władysław Frasyniuk z ugrupowania Demokraci.pl: - Prezydent państwa Lech Kaczyński nie zaprosił byłego prezydenta Lecha Wałęsy, który jest współczesnym Józefem Piłsudskim - komentował dawny działacz "Solidarności".
Dla Frasynuka problem z niezaproszeniem na galę byłego prezydenta prowokuje nowe pytania: - Problem z Wałęsą i problem z "Solidarnością" przewijał się cały dzisiejszy dzień, bo to taka polska schizofrenia.
Czy my dzisiaj na pewno mamy 90-lecie niepodległości państwa? - retorycznie pytał polityk. - Czy jesteśmy pewni, że 90 lat tkwimy w niepodległości, czy też ta niepodległość to jest dwadzieścia parę lat? Warto się zastanowić czy 11 listopada jest właściwą datą, czy to nie jest przekłamanie historyczne. Czy nie lepsza byłaby data współczesna? - zastanawiał się Władysław Frasyniuk.
Jego zdaniem, takie potraktowanie historii rozwiązałoby problem, kogo zapraszać na uroczystość związaną z Dniem Niepodległości
Opinia Władysława Frasyniuka spotkała się jednak z negatywną oceną zarówno Kazimierza Ujazdowskiego, jak i Ryszarda Bugaja. - Pomysł, by świętować rocznicę Solidarności w opozycji do 11. listopada jest niesensowny. To jest moment odzyskania niepodległości po 123-letniej niewoli - ocenia sprawę były minister kultury. - To zły pomysł - krótko poparł go Ryszard Bugaj.