Szpadziści zdobyli pierwszy medal dla Polski - srebro. Choć Polacy wysoko przegrali 29:45 finałowy pojedynek z reprezentacją Francji, mamy srebrny krążek. Drużyna w składzie Rafał Andrzejuk, Tomasz Motyka i Radosław Zawrotniak nie dała rady lepiej dysponowanym tego dnia Francuzom.
Tomasz Motyka, którego trafienie zapewniło naszej reprezentacji przepustkę do walki o złoty medal, rozpoczął rywalizację w finale przeciwko Francji. Polak niestety przegrał pierwszy pojedynek zaledwie jednym trafieniem. Kolejnym biało-czerwonym zawodnikiem na planszy był najbardziej doświadczony w naszej reprezentacji Rafał Andrzejuk. Niestety także i on nie poradził sobie z trójkolorowym szpadzistą. Polak przegrał 4:5
Radosław Zawrotniak także nie zachwycił. Francuz dzięki sprytowi i doskonałej technice pokonał naszego reprezentanta 5:1.
Fatalna seria Polaków
Kolejną serię walk rozpoczął Andrzejuk. Polak bez powodzenia rywalizował ze swoim przeciwnikiem na planszy. Przegrał 3-5. Po nim Tomasz Motyka także odnotował porażkę 2:5. Także w tej serii walk fatalnie spisał się Zawrotniak. Polak zszedł z planszy bez żadnego trafienia przegrywając walkę 0:5.
Zawrotniak pokazał klasę
Dopiero siódmej walce Andrzejuk wygrał swój pojedynek 6:5, ale stan rywalizacji wynosił wówczas 35:20. Ósmy pojedynek dobrze rozpoczął Zawrotniak. Podobnie jak jego kolega zwyciężył 5:3. Podczas tej walki jeden z francuskich zawodników odniósł kontuzję nadgarstka. Nasz zawodnik nie chciał wykorzystywać słabości rywala i nie walczył z nim przez minutę.
Ostatni na planszy pojawił się Tomasz Motyka, ale nie mógł już zmienić stanu rywalizacji i Polska przegrała finałową rywalizację 29:45
Droga do finału
Polska drużyna szpadzistów znalazła się w finale po niezwykle emocjonującym meczu pokonała, w którym pokonała Chiny.
Tomasz Motyka, Adam Wiercioch i Radosław Zawrotniak - te trzy nazwiska są od piątku na ustach całej Polski.
Szpadziści wygrali 45:44 niezwykle zacięty i wyrównany mecz z Chińczykami i dali nam tak długo wyczekiwany pierwszy olimpijski krążek. Na razie wiadomo, że co najmniej srebrny. Ale być może i złoto, bo o godz. 13.30 gramy w finale z Francją.
Ciężka przeprawa z Chinami
Polacy nie najlepiej rozpoczęli swój pojedynek z reprezentacją gospodarzy. Chińczycy wypracowali sobie kilkupunktową przewagę, bo po remisie Radosława Zawrotniaka swoją walkę przegrał Tomasz Motyka. Po nim na placu boju pojawił się Adam Wiercioch. Nasz zawodnik wygrał 5:4. Kolejny z naszych szpadzistów - Radosław Zawrotniak - również wygrał swoją walkę. "Biało-czerwoni" doprowadzili do remisu przy stanie 29:29.
Ostatnie pchnięcie zadecydowało o wszystkim
W Kolejnej serii walk Zawrotniak słabo rozpoczął starcie z Chińczykiem. Gospodarze znów uciekli naszym reprezentantom na cztery punkty. Jednak po piorunującej końcówce to Polak wypracował dla drużyny jeden punkt przewagi. Wówczas do decydującej walki przystąpił Tomasz Motyka. Kiedy Motyka prowadził już 44 do 42 i od finału dzieliło go jedno trafienie, Chińczyk Lei Wang przeprowadził dwie skuteczne akcje.
Przy remisie 44 do 44 obie drużyny mogły awansować do finału. W ostatnim starciu Motyka okazał się lepszy. Nie dość, że trafił, to jeszcze dał się powalić rywalowi. Upadł też Chińczyk, a sędziowie przez dobrych kilka sekund czekali z ogłoszeniem werdyktu.
- Denerwowaliśmy się bardzo. Przecież remis przy stanie 44:44 to jak rzut karny w futbolu. Chińczyk protestował licząc na pobłażliwość sędziego. Tomek trafił jednak za dwa - trafił i został przewrócony przez rywala. Chińczycy mieli wcześniej żółtą kartkę, więc dostaliby czerwoną, a to oznacza karny punkt dla nas. Walka była więc i tak wygrana - mówił tuż po pojedynku Zawrotniak.
flx//pra ram
Źródło: Onet.pl, PAP