Czwartek, 10 lipca - O tym czy żołnierze są winni zadecyduje sąd, a zadaniem prokuratury jest zbieranie dowodów za i przeciw. Tymczasem prokuratura nie zrobiła nic lub niewiele, by zebrać materiały w sprawie ostrzelania wioski Nangar Khel - stwierdził w "Magazynie 24 godziny" TVN24 młodszy chorąży Tomasz Świerad, który służył w Afganistanie podczas feralnego ostrzału.
Młodszy chorąży jest przekonany, że prokuratura nie zadała sobie trudu, by rzetelnie zebrać wszystkie materiały dotyczące ostrzału Nangar Khel. - Jeżeli żołnierze zrobili to z premedytacją, muszą być ukarani. Ale chodzi o to, żeby prokuratura zebrała w tej sprawie wszystkie dowody, a tak nie robi - uważa Tomasz Świerad.
Co się stało z amerykańskim raportem?
Zdaniem żołnierza, prokuratorzy prowadzący śledztwo pominęli przede wszystkim raport żołnierzy amerykańskich, pochodzący z prowadzonego przez nich monitoringu (SIGNT). Świerad przyznał, że sam nie widział tego meldunku, ale zna osobę, która miała do niego dostęp. Chodzi o korzystny dla polskich żołnierzy amerykański raport z podsłuchu Talibów pod Nangar Khel, którego treść ujawnił w środowym wydaniu "Magazynu 24 godziny" gen. Sławomir Petelicki.
Do studia "Magazynu 24 godziny" TVN24 były szef GROM przyniósł wydruk wiadomości e-mail, w której jeden z polskich oficerów (Petelicki nie ujawnił nazwiska) opisuje zawartość raportu. Według niego, pociski Polaków były skierowane w stronę stanowiska Talibów. Ma o tym świadczyć rozmowa Talibów, którą podsłuchali Amerykanie. CZYTAJ WIĘCEJ
Amerykanie monitorują wszystko
- Dziwi nas, że prokuratura nie wie o tym, że Amerykanie monitorują wszystko - mówił Świerad. - Nikt nawet nie zwrócił się do Amerykanów w tej sprawie - dodał.
Żołnierz przypomniał, że tuż po ostrzale Nangar Khel, żołnierze mieli mieć postawione zarzuty o nieumiejętne posługiwanie się z bronią. - Przez dwa miesiące służyli normalnie - dodał. Nie wiadomo dlaczego nie uwzględniono amerykańskiego raportu. Co się z nim stało? - Albo zaginął w stertach papierów, albo ktoś uznał, że meldunek jest niewygodny i mógł go usunąć - zastanawiał się Tomasz Świerad.
Jego zdaniem, żołnierzy, którzy ostrzelali wioskę, nie można traktować jako morderców. - Po tym co się stało oni od razu pomogli tym ludziom. A jeden z tych żołnierzy był pilnowany przez kolegów, bo były podejrzenia, że może popełnić samobójstwo - zdradził. - To odium morderców ciąży teraz na wszystkich żołnierzach, którzy noszą czerwony beret - dodał.
Świerad służył w Afganistanie gdy doszło do feralnego ataku. Był oficerem łącznikowym i podwładnym amerykańskiego pułkownika Martina Schweitzera.