Środa 15 października, 21:00Pan prezydent Kaczyński nie powiedział na szczycie ani słowa, więc zastanawiamy się, po co tu przyleciał - powiedział przebywający w Brukseli szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski.
W środę, mimo zdecydowanego sprzeciwu rządu, na szczycie UE w Brukseli pojawił się prezydent Lech Kaczyński. Zdaniem Sikorskiego, odbyło to ze szkodą dla Polski.
- W moim osądzie pan prezydent znacząco zaszkodził naszej pozycji negocjacyjnej - powiedział minister spraw zagranicznych w "Magazynie 24 godziny". Jednym z głównych problemów jest niezgodność stanowisk w zasadniczych kwestiach między rządem, odpowiedzialnym za politykę zagraniczną, a prezydentem.
Zerowa zgodność
Według ministra Sikorskiego, opozycyjny prezydent nie może podejmować decyzji za rząd, który ponosi konsekwencje tych decyzji. Tym bardziej, że poglądy na trzy ważne tematy różnią prezydenta i rząd. Szef MSZ wymienił tu sprawy ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego, wprowadzenia europejskiej waluty i niekorzystnego dla Polski pakietu klimatycznego.
Zdaniem gościa "Magazynu 24 godziny", w ogóle na szczycie nie będą dyskutowane sprawy będące w kompetencji prezydenta, więc jego obecność jest tym bardziej niezrozumiała.
Kolejna kość niezgody
Nie ma też zgodności co do obecności Lecha Wałęsy w Radzie Mędrców UE. Rząd popiera tę kandydaturę, zaś szef Kancelarii Prezydenta powiedział w środę, że Lech Kaczyński najprawdopodobniej ją zaneguje. Podobnie może stać się z drugim polskim kandydatem do tego gremium - Leszkiem Balcerowiczem.
- To są właśnie powody, dla których nie życzyliśmy sobie obecności pana prezydenta na tym szczycie - podsumował Sikorski.
"Nie można zabrać czegoś, co nie istnieje"
Minister spraw zagranicznych zdementował też doniesienia Piotra Kownackiego, szefa Kancelarii Prezydenta, że towarzyszącym Lechowi Kaczyńskiemu członkom prezydenckiej świty zabrano przepustki.
- Nie można zabrać czegoś, co nie istnieje - podkreślił Sikorski. Skoro w składzie delegacji nie ma pana prezydenta i jego urzędników, to nie ma podstawy, by wystawić im przepustki. Wyjątek uczyniono dla Lecha Kaczyńskiego.