Poniedziałek, 27 lipca Sielanka może nie potrwać długo - tak zmianę na stanowisku szefa prezydenckiej kancelarii, po dymisji Piotra Kownackiego skomentował w programie "24 Godziny" Adam Szejnfeld z PO. Jego zdaniem im bliżej wyborów, tym w kancelarii będzie bardziej nerwowo. - Nie liczcie, że oddamy prezydenturę na tacy - ripostował Joachim Brudziński z PiS.
Goście programu "24 Godziny" byli zgodni, że prezydent musiał dokonać zmian na stanowisku szefa swojej kancelarii po wywiadzie, jakiego Piotr Kownacki udzielił "Dziennikowi" (zarzucił w nim Lechowi Kaczyńskiemu, że jest zbyt szczery i prostolinijny, a w kancelarii panuje chaos).
- Wywiad był niefortunny, prezydent nie miał innego wyjścia, jest odpowiedzialny, stąd dymisja. Ale wiem, że jest mu szczerze przykro - powiedział Joachim Brudziński z PiS.
I dodał: - Dobrego urzędnika zastąpił znakomity urzędnik. Władysław Stasiak będzie dbał o to, by głowa państwa miała doskonałą obsługę administracyjną.
Adam Szejnfeld z PO podkreślał z kolei, że nie dziwi się temu wyborowi. - Władysław Stasiak jest typem urzędnika, ale w dobrym tego słowa znaczeniu i dlatego będzie wygodnym i lojalnym szefem kancelarii. Nawet w czasie kampanii wyborczej (w 2010 r. - red.), bo będzie wykonywał polecenia - ocenił polityk Platformy.
"Jest problem z tą prezydenturą"
Wojciech Olejniczak z SLD przekonywał, że kolejna zmiana na stanowisku szefa prezydenckiej kancelarii (czwarta) to dowód na problemy związane ze stylem prezydentury Lecha Kaczyńskiego, które - jego zdaniem - nawarstwiają się. - Widać to po ostatnich wypowiedziach Kownackiego. Mamy tam bałagan (w kancelarii - red.), jest kolejna zmiana - stwierdził Olejniczak. I skrytykował jednocześnie pochlebną wypowiedź polityka PiS na temat Kownackiego i Stasiaka. - Poseł Brudziński każdego chwali, Fotygę też - dodał.
- Nie pamiętam, żeby z równą gorliwością komentował pan zmiany w kancelarii Aleksandra Kwaśniewskiego - ripostował Brudziński. I podkreślił, że Lech Kaczyński ma prawo dokonywać zmian kadrowych.
Dostało się też Szejnfeldowi, któremu Brudziński zarzucił, że komentując powołanie Stasiaka w ironicznym tonie mówił o jego lojalności wobec prezydenta. - Są granice komentarzy - stwierdził, nie kryjąc oburzenia.
Ale polityk PO i tak forsował swój scenariusz. - Sielanka nie potrwa pewnie długo. Im bliżej terminu wyborów, tym bardziej będzie się wszystkim udzielać gorączka, byle nie Stasiakowi - stwierdził, nie wprost nawiązując do wywiadu, w którym Kownacki skrytykował prezydenta.
PiS: Będziemy walczyć o reelekcję dla L. Kaczyńskiego
- Jeśli myślicie, że wszystko jest już przesądzone i że ci, którzy mają zamiar lojalnie wspierać Lecha Kaczyńskiego oddadzą wam tę prezydenturę na tacy, to na taką sielankę nie liczcie. Będziemy czynić wszystko, żeby Lech Kaczyński wygrał kolejne wybory. Polska zasługuje na wybitnego polityka, a nie takiego, który kieruje się tylko sondażami - powiedział Brudziński, nawiązując do Donalda Tuska.
I dodał: - Na żadne motylki, baranki fruwające nad głową i kijaczek w ręku Władysława Stasiaka nie liczcie. To bardzo sprawny i lojalny urzędnik. I ma jasną wizję: chce, by Lech Kaczyński ponownie był prezydentem.
- Polska zasługuje na prezydenta, który nie będzie popełniał błędów personalnych - ripostował Olejniczak.
Ewa Kierzkowska z PSL łagodziła sytuację: - Życzę mu powodzenia, żeby dotrwał do końca kadencji prezydenta, trzymajmy kciuki. Liczę, że nie będzie niezręczności, takich, jak w przypadku Kownackiego. I prezydentowi będzie bardziej ze Stasiakiem po drodze.