Niedziela, 16 sierpnia Słowa, które Dowódca Sił Zbrojnych wypowiedział podczas pożegnania Polaka zabitego w Afganistanie, wzbudziły wiele kontrowersji. - Wojskowy nie może w taki sposób krytykować cywilnych zwierzchników sił zbrojnych. To błąd generała Skrzypczaka - ocenił w programie "24 godziny" TVN24 Jerzy Szmajdziński z SLD.
W niedzielę gen. Waldemar Skrzypczak - Dowódca Sił Zbrojnych, żegnając zabitego kilka dni temu kpt. Daniela Ambroziaka, z rozżaleniem mówił o tym, kto ponosi odpowiedzialność za braki w wyposażeniu polskiego kontyngentu.
- Jako dowódca mam prawo mówić, że my wiemy, czym walczyć. Nie urzędnicy wojskowi, biurokracja ma nam mówić, czym mamy walczyć. To my wiemy, czym walczyć. I chcemy, żeby nas słuchano. Zabrano nam kompetencje, zostawiając odpowiedzialność - ubolewał.
Złe miejsce
Gorzkie słowa generała, niezależnie od przynależności partyjnej, wśród polityków wywołały mieszane uczucia. Jerzy Szmajdziński w programie "24 godziny" powiedział, że padły one "w niedobrym miejscu". - (...) Bo śmierć żołnierza nie jest dobrym miejscem do niestandardowego działania generała - wyznał.
- Te słowa są bardzo ciężkie. One pokazują, że mamy do czynienia z dwoma problemami. Pierwszy to kryzys zaufania wojskowych do świata cywilnego (...). Drugi problem to brak zaufania premiera do ministra obrony (...). Minister mówi o większej ilości żołnierzy potrzebnych w Afganistanie - premier mówi o sprzęcie - tłumaczył.
Według posła SLD "wojskowy" nie może w taki sposób krytykować swoich cywilnych zwierzchników. I choć wypowiedź Skrzypczaka nazwał błędem, podkreślił jednak że w zarządzaniu siłami zbrojnymi "mamy poważny kryzys".
Potrzebna jest debata
Paweł Kowal z PiS ubolewał z kolei, że dyskusja nad stanem polskiej armii rozpoczęła się dopiero po śmierci Polaka. - Ona powinna być wcześniej. (...) Polska potrzebuje poważnej debaty nad stanem obronności kraju. Dzisiaj ta dyskusja jest jedną z najważniejszych dyskusji w Polsce - alarmował.
Rację swojemu przedmówcy przyznał Paweł Zalewski z PO. - Źle się dzieje, że takie strategiczne rozmowy odbywają się po dramatycznej śmierci żołnierza. Niewątpliwie ta rozmowa powinna mieć miejsce wcześniej - powiedział. Eurodeputowany podkreślił jednak, że na "alarmową" sytuację, polski rząd zareagował natychmiast i adekwatnie.