Poniedziałek, 4 stycznia Pracę posłów PO w komisji hazardowej ocenia "bardzo wysoko" a kłótnie na niej wynikają z tego, że "polityka jest pełna napięć". Zdaniem Sławomira Nowaka ważne jest jednak by tych napięć nie obserwować w przededniu walki wyborczej, bo wtedy komisja mogłaby się stać "narzędziem w politycznej walce". - Dlatego jej prace trzeba zakończyć jak najszybciej. Wtedy do wyborów raport komisji zwietrzeje - ocenia wiceszef klubu PO.
Sławomir Nowak przyłączył się w programie "24 godziny" do grona tych osób, które uważają, że komisja hazardowa nie zakończy swojej działalności z końcem lutego (a taki termin wciąż oficjalnie obowiązuje). - Z naszej strony na pewno nie będzie problemu żeby jej pracę przedłużyć. Ale nie w nieskończoność - zastrzegł wiceprzewodniczący klubu Platformy.
"Będziemy prosić klub PiS"
W przeciwnym razie komisja mogłaby się stać narzędziem politycznej - a dokładniej - wyborczej walki. Działać trzeba zatem szybko. - Raport komisji i jej ustalenia nie pownny być narzędziem do walki z konkurencją polityczną niezależnie od tego, kogo to będzie dotyczyło - zaznaczał Nowak.
Rychłe zakończenie prac jest zdaniem posła ciągle możliwe, ale w dużej mierze zależy ono od tego, jak zachowywało się będzie PiS. - Mam nadzieję, że nie dojdzie do paraliżu komisji przez uporczywe niezgłaszanie przez PiS nowych kandydatów - zaznaczył Nowak. Przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości nadal powtarzają jednak, że w komisji chcą mieć wykluczonych z niej Zbigniewa Wassermanna i Beatę Kempę. - Jeśli PiS nie zmieni zdania, to będziemy mieć kłopot. Poprosimy klub żeby zgłosił innych kandydatów - powiedział Nowak.
"Złe intencje" PiSu-?
Sprzeciw PiS-u na decyzję komisji, która przegłosowała wykluczenie Wassermanna i Kempy, były szef gabinetu politycznego premiera nazwał zresztą "straszliwą histerią" tej partii w sytuacji, która pod względem prawnym była przejrzysta. - PiS chciało skompromitować prace tej komisji - ocenił gość "24 godzin".
Nowak ma nadzieję, że do podobnej próby kompromitacji nie dojdzie we wtorek, kiedy przed posłami śledczymi stanie jako świadek Beata Kempa. To właśnie od jej postawy uzależnia, czy na komisji dojdzie do "politycznej awantury". - Mam nadzieję, że tak się nie stanie, a posłanka Kempa będzie zeznawała zgodnie z posiadanym stanem wiedzy, dobrymi intencjami, a wszystko przebiegnie w spokojnej atmosferze - zaznaczył.
Z czego mogą wynikać ewentualne "złe intencje" posłanki? - My nie boimy się mówić o tym, co się stało. Wygląda jednak na to, że nasi polityczni przeciwnicy mają coś do ukrycia - odpowiadał Nowak.