Ballacka się nie boi, nie obchodzi go forma Lehmanna, o formę Niemców każe pytać Löwa - Leo Beenhakker bez lęku czeka na pierwsze spotkanie Euro 2008. W wywiadzie dla dziennika "Polska" opowiada też, jak motywuje polskich reprezentantów: - Jednego trzeba kopnąć w tyłek, innego pogłaskać. Za pomocą specjalnych czułek i antenek zgaduję, który czego potrzebuje.
Jak sam twierdzi, Beenhakker gwarantuje kibicom jedno: piłkarze są gotowi oddać w meczu życie. Ale dodaje: - Nie musi to przynieść zwycięstwa.
"Żaden Ballack nie jest straszny"
Na pytanie, kogo w konfrontacji z Niemcami boi się najbardziej, selekcjoner odpowiada ostro: - Niczego i nikogo się nie boimy. Mówiłem już to wiele razy, że kluczem będzie posiadanie piłki. Jeśli to my będziemy ją mieć, żaden Ballack czy inny nie jest straszny. Będziemy się o niego martwić, gdy piłka będzie przy jego nodze.
"O Niemców pytajcie Löwa"
Leo nie zamierza natomiast martwić się na zapas. Jak twierdzi, nie obchodzi go forma niemieckiego bramkarza Jensa Lehmanna, bo jego zadaniem jest dbanie o formę piłkarzy Polski. - Nie mam zamiaru zaprzątać sobie głowy kłopotami Niemców. Jeśli chcecie wiedzieć coś więcej na temat ich problemów, to zapytajcie trenera Löwa - radzi dziennikarzom Beenhakker.
"Ktoś chce zepsuć atmosferę w kadrze"
Selekcjonerowi nie podoba się, w jaki sposób media komentują ostanie roszady w jego drużynie. Zapytany o pogłoski mówiące, że przyczyną opuszczenia zgrupowania prze Jakuba Błaszczykowskiego nie jest kontuzja, a konflikt z trenerem, Leo kontratakuje. - Mam wrażenie, że niektórym ludziom zależy na tym, by zepsuć atmosferę w tej kadrze. Prawda jest taka, że Błaszczykowski o wszystkim wiedział i to on sam jako pierwszy powiedział mi, że na mecz z Niemcami nie będzie gotowy. Oczywiście Kuba był rozczarowany. Przecież każdy marzy o grze w takiej imprezie jak Euro. Rozczarowani byli Matusiak, Bronowicki i Majewski, których w Niemczech odesłałem do domu. Kuba nie jest głupi, żeby źle reagować, a tylko ja jego reakcję widziałem. Chcę wyraźnie powiedzieć, że każda sugestia, że Kuba był wściekły i wpadł w szał, jest wielkim kłamstwem.
Czółki, antenki i mowa ciała
Trener wykpił dziennikarzy pytających o jego techniki motywacyjne zawodników przed Euro. - Motywować piłkarzy trzeba, gdy im motywacji brakuje. Jednego trzeba kopnąć w tyłek, drugiego pogłaskać po głowie. By rozpoznać, co komu trzeba, używam specjalnych czółek i antenek. Czytam też ich język ciała i już wszystko wiem - śmieje się Beenhakker.
Euro?!
Pewny siebie do granic, Leo zdradził na koniec, ile znaczy dla niego występ w imprezie o takim znaczeniu. - Wiecie, czym dla mnie różni się Euro od Mundialu? Tylko nazwą. Jest to taki sam turniej jak mistrzostwa świata czy inny, w którym brałem udział. Nie czuję w związku z tym żadnej dodatkowej presji - zaznaczył trener polskiej reprezentacji.
Źródło: "Polska", APTN