Prokuratura Okręgowa w Gdańsku otrzymała opinię sądowo-psychiatryczną dotyczącą stanu zdrowia psychicznego Stefana W., podejrzanego o zabójstwo prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza - poinformowała w poniedziałek rzeczniczka prokuratury Grażyna Wawryniuk. Prokuratura na razie nie zdradza, co znajduje się w opinii, którą - według śledczych - prawdopodobnie trzeba będzie uzupełnić.
- Opinia biegłych psychiatrów w sprawie Stefana W. dotarła do prokuratury. Już ze wstępnej analizy wynika jednak, że będzie zachodzić konieczność uzupełnienia tej opinii przez biegłych – poinformowała media Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
- Według prokuratora biegli bowiem nie odnieśli się do wszystkich kwestii mających znaczenie dla oceny poczytalności podejrzanego w chwili popełnienia zarzuconego mu czynu - dodała Wawryniuk.
Prokurator nie przekazała jednocześnie, co znajduje się w opinii.
Badali go cztery tygodnie
Wstępnie termin sporządzenia opinii zakreślono na przełom czerwca i lipca tego roku. W czerwcu biegli zwrócili się jednak do prokuratury z prośbą o przedłużenie tego terminu. Swój wniosek argumentowali tym, że zanim sporządzą opinię, chcą zapoznać się z pełną dokumentację medyczną dotyczącą Stefana W. Teraz okazuje się, że na ostateczne wnioski biegłych będziemy musieli jeszcze poczekać.
Czterotygodniowa obserwacja psychiatryczna odbyła się na przełomie maja i czerwca w krakowskim areszcie, w którym jest specjalistyczny oddział psychiatryczny przystosowany do przyjmowania osób, które dopuściły się poważnych przestępstw.
W trakcie obserwacji sądowo-psychiatrycznej badany był aktualny stan zdrowia psychicznego podejrzanego, a także jego poczytalność, czyli zdolność rozpoznania znaczenia czynu, którego dokonał 13 stycznia i możliwość pokierowania przez mężczyznę swoim postępowaniem.
W więzieniu miał "zaburzenie psychiczne"
30 stycznia Stefan W. został poddany jednorazowemu badaniu sądowo-psychiatrycznemu. Po jego przeprowadzeniu biegli nie byli jednak w stanie ocenić jego stanu poczytalności i zawnioskowali o przeprowadzenie obserwacji. W marcu – na wniosek prokuratury, gdański sąd zdecydował o skierowaniu na nią mężczyzny.
Z informacji zebranych przez prokuraturę wynika, iż w czasie pobytu w więzieniu, w 2016 roku, u Stefana W. wystąpiło "zaburzenie psychiczne" (media informowały, że chodzi o schizofrenię).
Służba Więzienna podawała, że "podczas odbywania kary Stefan W. był konsultowany przez lekarzy psychiatrów ponad 20 razy oraz leczony w Oddziale Psychiatrii Sądowej w Szczecinie". "Do chwili zakończenia wykonywania kary nie było sygnałów z ich strony co do skierowania skazanego do odbywania kary w systemie terapeutycznym, tzn. nie rozpoznali u niego zaburzeń kwalifikujących się do zastosowania tego nadzwyczajnego trybu" - wyjaśniała SW. Dodała, że "mężczyzna nie był uzależniony od alkoholu, środków odurzających czy psychotropowych".
Zabójstwo w świetle reflektorów
13 stycznia wieczorem 27-letni Stefan W. podczas gdańskiego finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy wtargnął na scenę i zaatakował nożem prezydenta Adamowicza. Na nagraniach pokazujących zdarzenie widać, jak napastnik przebiega przez scenę, podbiega do prezydenta Gdańska i uderza go nożem. Później, chodząc po scenie, podnosi w górę ręce w geście zwycięstwa.
"Halo, halo. Nazywam się Stefan W., siedziałem niewinnie w więzieniu, Platforma Obywatelska mnie torturowała, dlatego właśnie zginął Adamowicz" – krzyczał ze sceny, zanim został obezwładniony – wynika z filmów, na których zarejestrowano zdarzenie.
Jeszcze w nocy ugodzony kilkukrotnie nożem Adamowicz przeszedł w szpitalu pięciogodzinną operację. Następnego dnia prezydent Gdańska zmarł. Sekcja zwłok wykazała na jego ciele m.in. trzy głębokie rany – jedną zadaną w okolicy serca i dwie w brzuch.
Stefan W. został zatrzymany tuż po ataku na samorządowca. Postawiono mu zarzut zabójstwa z motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Czyn ten zagrożony jest karą co najmniej 12 lat więzienia, 25 lat pozbawienia wolności, a nawet dożywocia. Stefan W. nie przyznał się do jego popełnienia. W chwili zdarzenia był trzeźwy, nie był także pod wpływem środków odurzających ani leków.
Stefan W. był wcześniej karany za napady z bronią w ręku na placówki bankowe. W tej sprawie zatrzymano go w czerwcu 2013 r., a rok później sąd orzekł wobec niego karę 5 lat i 6 miesięcy więzienia. 8 grudnia ub.r. Stefan W. zakończył odbywanie kary.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: eŁKa/ks/kwoj / Źródło: TVN24 Pomorze/PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24