- Zapomnijmy, że w 2010 roku zmienimy system wyboru prezydenta - apelował w "Kawie na ławę" do premiera Eugeniusz Kłopotek. Komentując propozycje zmian w konstytucji Tadeusz Cymański z PiS cytował anegdotę: rybak złowił złotą rybkę i zapytał, spełnisz moje trzy życzenia? Na to rybka, daj spokój ja jestem z Platformy, ja tylko obiecuję.
Już w najbliższych dniach mają rozpocząć się konsultacje z szefami klubów w sprawie zaproponowanych przez premiera zmian w konstytucji. Donald Tusk chce, by mogły wejść w życie jeszcze przed wyborami prezydenckimi w przyszłym roku. Główne zmiany jakie zaproponował szef rządu to premier jak kanclerz, prezydent bez prawa weta - wybierany przez Zgromadzenie Parlamentarne, mniej posłów i senatorów. Opozycja na pomyśle premiera nie zostawia suchej nitki.
"Nie ma na to szans do 2010"
- Do 2010 nie ma na to szans, ale w 2011 możemy zlikwidować całkowicie Senat. Zmiany systemu prezydenckiego mogą nastąpić dopiero w 2015 roku, kiedy odbywać się będą zarówno wybory parlamentarne jak i prezydenckie - tłumaczył Eugeniusz Kłopotek. Jednak według jego opinii, należałoby przy okazji przyszłorocznych wyborów w referendum zapytać narodu w jaki sposób chce wybierać swego prezydenta. Z posłem PSL zgodził się obecny w studiu Ryszard Kalisz, który także ocenił, że zaproponowany przez premiera termin jest nierealny.
"Wypowiedź premiera świadczy o jego niewiedzy"
- Premier ma chyba jednak złych doradców. W konstytucji są jasno określone terminy, których nie da się ominąć. Z nich wynika, że zmian nie da się wprowadzić w następnym roku. Wczorajsza wypowiedź premiera świadczy o jego niewiedzy - dowodził Kalisz.
Poseł SLD podkreślił jednak, że zmiany w konstytucji są niezbędne. - Już w 1997 roku, kiedy pracowaliśmy nad konstytucją wiedzieliśmy, że po 10 latach trzeba będzie się jej dokładnie przyjrzeć i wprowadzić zmiany - oświadczył.
Propozycji premiera bronił natomiast Adam Szejnfeld z PO. Jak mówił, zaproponowane przez premiera zmiany są niezbędne. - Wydaje mi się, że koledzy mieszają propozycje złożone przez premiera. Potwierdzam, że jesteśmy za zmniejszeniem składu Sejmu i Senatu - dodał polityk PO. Jak argumentował, należy spojrzeć na politykę w innych krajach. - Tam, gdzie mamy dwa ośrodki władzy, tam się to kończy jak w przypadku Ukrainy i pomarańczowej rewolucji - dodał.
"Propozycja nierealna"
Natomiast Władysław Stasiak komentując propozycję premiera podkreślił, że nie ma ona szans na powodzenie. - Co do całej oferty, ja już się dałem nabrać w przypadku ograniczeń w administracji, a o zmianach ani widu, ani słychu. Wszyscy wiedzą, że ta propozycja premiera jest nierealna - ocenił Stasiak.
Wtórował mu Tadeusz Cymański. - Postawmy sprawę jasno. Nie ma możliwości, ani praktycznych, ani merytorycznych na realizację propozycji premiera. Jeśli w ten sposób chce odciągnąć uwagę od bieżącej sytuacji i afery hazardowej, to są to sprytne pomysły - podkreślił.
"Wziąć się do rzetelnej roboty'
– Wszyscy wiedzą, że to zabieg przykrywający i nie ma na to szans. Lekarstwem na to jest wzięcie się do rzetelnej roboty - zaznaczył Stasiak.
Kalisz podczas rozmowy mówił, że mógłby skłonić się ku propozycjom premiera, ale już rok temu wraz z kolegami z partii złożył propozycje rady konstytucyjnej i wówczas marszałek nawet nie poddał jej pod głosowanie. Broniący się Szejnefd odparł: "świetny przykład". Czym się różni PO od PSL, SLD czy PiS?. My składamy projekty, propozycje i do nich przekonywujemy. Wy macie tylko propozycje tworzenia zespołów, rad, gadania i mielenia wody. I nic z tego więcej nie wychodzi - dodał.
Na to Cymański: słyszałem, że rybak złowił złotą rybkę i zapytał: spełnisz moje trzy życzenia? Na to rybka, daj spokój ja jestem z Platformy, ja tylko obiecuję - zażartował na koniec rozmowy.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24