- Z jednej z warszawskich galerii złodzieje ukradli bezcenne dzieła Malczewskiego i Witkiewicza - informuje "Życie Warszawy". Obrazy mogą być warte nawet pół miliona złotych. Policja nie wyklucza, że była to kradzież na zlecenie.
Skradzione obrazy to "Portret mężczyzny na tle pejzażu" Jacka Malczewskiego oraz "Portret kobiety" Witkacego. Łącznie są warte ok. 500 tys. zł, w tym ponad 400 tys. zł wart jest obraz Malczewskiego.
Policja przypuszcza, że mogła to być kradzież na zlecenie. - Zrobimy wszystko, by jak najszybciej wykryć sprawców - powiedział rzecznik komendanta stołecznego policji Marcin Szyndler.
Jak dodał, o kradzieży poinformował policję dyrektor galerii znajdującej się w domu aukcyjnym przy ulicy Marszałkowskiej w Warszawie. Według jego relacji, doszło do niej w nocy z poniedziałku na wtorek. Złodzieje dostali się do budynku przepiłowując kraty i wybijając szybę.
Chociaż agencja ochrony monitorująca galerię przybyła na miejsce po pięciu minutach, sprawcy zdążyli już uciec.
Kradzież na zlecenie?
Dyrektor sieci galerii Desa Unicum Adam Chełstowski zdradził, że skradzione obrazy wisiały blisko wejścia i pewnie dlatego padły łupem złodziei.
Właściciel obrazów został powiadomiony o kradzieży i może liczyć na wypłatę odszkodowania od ubezpieczyciela. - Cała nasza galeria jest ubezpieczona - zapewnił Chełstowski.
Według niego, obrazy były zabezpieczone na różne sposoby. Niektóre z tych zabezpieczeń być może pomogą odnaleźć skradzione dzieła sztuki. - Niestety, mimo najlepszych zabezpieczeń kradzieże się zdarzają, nawet w bankach - dodał.
Raczej się nie opłaci
Jego zdaniem, kradzież się złodziejom nie opłaci. - Z reguły w Polsce jest tak, że skradzione dzieła sztuki odzyskiwane są przez policję po kilku latach. Ktoś próbuje je sprzedać lub pokazać komuś i wychodzi na jaw, gdzie się znajdują. Wydaje mi się dość naiwne liczyć na to, że te obrazy uda się nielegalnie sprzedać - powiedział.
Podkreślił też, że ktokolwiek natrafi na skradzione obrazy, powinien niezwłocznie powiadomić policję.
Źródło: Życie Warszawy, PAP