Platforma nie rezygnuje z prac nad ustawą medialną i wciąż liczy na poparcie projektu przez SLD, apeluje też do "zdrowego rozsądku" PiS. Jednak minister kultury nie ma złudzeń - na zmiany w mediach publicznych trzeba będzie poczekać klika miesięcy. A czas nagli, bo - jak zauważył w TVN24 - co lepsi fachowcy, w obawie przed utratą pracy, uciekają z mediów publicznych do stacji prywatnych.
Dlaczego na zmiany w mediach publicznych przyjdzie czekać tak długo? Jak wyjaśnił minister kultury, sam proces legislacyjny związany z ustawą medialną zajmie około półtora miesiąca, a całość prac - przeciągnie się do kilku miesięcy.
Zdaniem ministra, wśród partii politycznych "wciąż brakuje racjonalnego podejścia do mediów". A konsekwencje tego ponoszą głównie pracownicy stacji. - Buduje się dyskomfort dla pracowników telewizji publicznej, poczucie destabilizacji, uciekają fachowcy - wyliczał Zdrojewski.
Lewica - zbyt opieszała
O brak szybkiej reakcji na sytuację w mediach publicznych Zdrojewski obwinił Sojusz Lewicy Demokratycznej. - Reakcje Sojuszu są raczej doraźne, a źródło problemu tkwi w konflikcie wewnątrz lewicy – wyjaśnił Zdrojewski. Chodzi o nieustający spór między przewodniczącym SLD Grzegorzem Napieralskim a szefem klubu Lewicy Grzegorzem Olejniczakiem.
Jak podkreślił minister kultury, partia Napieralskiego nie zgadza się w wieloma aspektami projektu ustawy medialnej autorstwa PO. M.in. chce rozszerzenia składu KRRiTV i pozostawienia abonamentu. Krytycznie odnosi się również do planowanego przez PO połączenia ośrodków regionalnych we wspólne pasmo ogólnokrajowe.
Tymczasem Platforma forsuje swoje pomysły. - Najlepiej rozwiązać obecny skład KRRiTV i powołać na nowo - przekonywał Bogdan Zdrojewski. Jak podkreślił, najważniejsze jest, by "ta instytucja uzyskała status pozapartyjny". - Krajowa Rada ma być merytoryczna, a nie partyjna. Nigdy nie będzie to ciało pozapolityczne (bo o jego składzie decydują politycy), ale może być pozapartyjne - przekonywał minister.
Media publiczne według PO
Według zapowiedzi PO, projekt ustawy medialnej ma spowodować prawdziwą rewolucję w mediach publicznych. M.in. abonament ma zostać zastąpiony przez Fundusz Zadań Publicznych, a do konkursów na programy realizujące "misję" będą mogli startować nadawcy prywatni. Jeśli ustawa wejdzie w życie, TVP i Polskie Radio będą miały nowych szefów.
Fundusz ma przyznawać mediom publicznym pieniądze na realizację tzw. licencji programowych. Większość otrzymają media publiczne, ale o 5 do 25 procent mogą się ubiegać stacje komercyjne. Licencja będzie przyznawana na dwa lata na podstawie konkursu.
Ustawa zakłada także połączenie regionalnych oddziałów TVP i spółek radiowych we wspólne organizmy, które mają produkować jednolite ogólnokrajowe pasmo. Autorzy projektu twierdzą, że pozwoli to zaoszczędzić 200 mln zł.
"Ustawę o zadaniach publicznych w dziedzinie usług medialnych" w Ministerstwie Kultury przygotował zespół pod kierunkiem prof. Tadeusza Kowalskiego. Teraz PO chce ją konsultować z klubem Lewicy. Od efektu tych rozmów zależy, czy i kiedy projekt trafi pod obrady parlamentu, bo głosy SLD są niezbędne dla odrzucenia ewentualnego weta prezydenta.
Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24