Jako stowarzyszenie sędziów jesteśmy bardzo zatroskani sytuacją asesorów. Od dwóch lat jest zablokowane ogłaszanie konkursów na zwolnione stanowiska sędziowskie, w sądach brakuje 800 etatów, w związku z czym obywatele dłużej czekają na rozstrzygnięcie swoich spraw - powiedział w TVN24 sędzia Bartłomiej Przymusiński ze Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia.
W miniony poniedziałek KRS postanowiła zgłosić sprzeciw wobec 265 asesorów, którzy we wrześniu tego roku odebrali akty mianowania od ministra sprawiedliwości na czas nieokreślony. Rada uzasadniła swoją decyzję brakami formalnymi - m.in. brakiem aktualnych zaświadczeń lekarskich i psychologicznych.
Minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro ocenił w zeszły czwartek, że decyzja KRS dotycząca asesorów "jest całkowicie niesłuszna, dyktowana cynizmem i politycznymi motywami". Ziobro ogłosił również, że nie zamierza przyjść na spotkanie zaplanowane przez KRS na środę, podczas którego ma być omawiana sprawa asesorów.
"Ogromna luka"
- Jeśli mówimy o sytuacji asesorów, to jesteśmy jako stowarzyszenia sędziów bardzo nią zatroskani. Od dwóch lat jet zablokowane ogłaszanie konkursów na zwolnione stanowiska sędziowskie, w sądach brakuje 800 etatów, w związku z czym obywatele dłużej czekają na rozstrzygnięcie swoich spraw - tak do sprawy odniósł się sędzia Przymusiński. - Tych 265 asesorów to jest ogromna luka i tak naprawdę ostatnie koło ratunkowe, które można nam rzucić. Z drugiej strony, bez wątpienia, dokumentacja była nieuporządkowana, wynika to z historii korespondencji, którą zamieściła Krajowa Rada Sądownictwa. A minister sprawiedliwości nawet nie pojawił się na posiedzeniu Rady, na którym rozpatrywano te kandydatury asesorów - mówił sędzia.
- Czas wziąć odpowiedzialność za sprawy tego kraju, spotkać się i porozmawiać, jak rozwiązać tę sytuację - zaapelował. - Mam nadzieję, że minister zmieni swoją decyzję - zaznaczył sędzia.
"Żadnej procedury konkursowej"
Przymusiński skomentował również sprawę Małgorzaty Hencel-Święczkowskiej, żony prokuratora krajowego Bogdana Święczkowskiego, która otrzymała od ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobro nominację na prezesa Sądu Rejonowego w Sosnowcu.
- Przede wszystkim musimy się zastanowić, dlaczego my o tym dzisiaj dyskutujemy - zauważył Przymusiński. - Żeby odpowiedzieć na to pytanie, cofnijmy się o dwa lata. Dwa lata temu na stanowiska dyrektorów sądów był konkurs. Jeżeli chodzi o wybór prezesów sądów, minister wskazywał prezesa, ale ten prezes musiał być zaopiniowany przez Zgromadzenie Sędziów, które mogło takiego kandydata odrzucić - tłumaczył sędzia.
- W ostatnim czasie ministerstwo doprowadziło do takich zmian w prawie, które powodują, że nie ma konkursów na stanowiska dyrektorów, a sędziowie nie mają nic do powiedzenia, jeżeli chodzi o wybór prezesa w danym sądzie. Ministerstwo doprowadziło do sytuacji, że to minister sobie dowolnie wybiera osobę, którą powoła na prezesa sądu, nie licząc się w ogóle ze zdaniem sędziów, nie prowadząc żadnej procedury konkursowej - stwierdził.
"Względy osobiste, towarzyskie"
- Ja nie znam pani sędzi, więc mi trudno powiedzieć, czy ona jest dobrym czy złym kandydatem, ale ta procedura, którą wprowadziło ministerstwo powoduje, że pojawiają się tego typu podejrzenia - wyjaśnił. - Przecież gdybyśmy mieli otwarty konkurs, moglibyśmy porównać innych kandydatów na to stanowisko, wiedzielibyśmy, jak oceniają kandydatów sędziowie w danym sądzie i minister musiałby położyć wszystkie karty na stole. Wówczas moglibyśmy się wypowiedzieć, czy wybrano najlepszego czy nie najlepszego kandydata - ocenił.
- A tak doprowadzono do sytuacji, w której w sposób zasadny pojawiają się podejrzenia, czy tutaj nie decydowały jakieś względy osobiste, towarzyskie - argumentował.
Przymusiński mówił również o możliwych konsekwencjach tej nominacji.
- To będzie niestety bardzo niezręczna sytuacja pod kątem prowadzonych postępowań w tym sądzie. Bo jeżeli oskarżeni będą uważali, że w tej sytuacji nie mają zaufania do bezstronności sądu, sąd może zostać sparaliżowany wnioskami o wyłączenie z rozpoznania sprawy, bo w końcu sędzia jest żoną prokuratora, któremu podlega cała prokuratura - argumentował.
Autor: azb/sk / Źródło: tvn24